Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Opinie Polityka Liban po impasie. Duże wyzwania nowego prezydenta

Liban po impasie. Duże wyzwania nowego prezydenta


10 styczeń 2025
A A A

Ponad dwa lata zajęło libańskim parlamentarzystom wybranie nowego prezydenta. Po przełamaniu wielomiesięcznego impasu został nim Joseph Aoun, przed którym, w związku z sytuacją w kraju, czeka trudne zadanie. Zarazem trzeba pamiętać, że głowa państwa w libańskim systemie politycznym nie odgrywa kluczowej roli.

Trzynaście sesji zajął parlamentarzystom wybór nowego prezydenta Libanu. Podczas czwartkowego posiedzenia tamtejszej Izby Reprezentantów potrzebne były dwie tury głosowania. W pierwszej dotychczasowy dowódca Sił Zbrojnych Libanu nie otrzymał wymaganego poparcia, czyli co najmniej 86 głosów. W trakcie przerwy w posiedzeniu udało mu się jednak przekonać do siebie część swoich dotychczasowych przeciwników. Ostatecznie następcę Michela Aouna (poprzedni i obecny prezydent nie są ze sobą spokrewnieni) poparło 99 parlamentarzystów. Tylko dwa głosy uzyskał jego jedyny rywal Chibli Mallat, prawnik popierany przez reprezentującą interesy Druzów Postępową Partię Socjalistyczną.

Hezbollah się zgodził

Dzień przed głosowaniem z wyścigu o fotel prezydenta wycofali się dwaj inni kandydaci, którzy zgodnie z konfesyjnym podziałem władzy w Libanie wywodzili się z ugrupowań chrześcijańskich. Kandydaturę Josepha Aouna poparł lider Ruchu Marada Sulajman Farandżijja, z kolei popierany przez Wolny Ruch Patriotyczny były minister spraw wewnętrznych Ziad Baroud już wcześniej deklarował, że zrezygnuje z kandydowania po osiągnięciu konsensusu w sprawie wyboru nowej głowy państwa.

Kluczowe dla powodzenia kolejnej próby wyłonienia prezydenta było jednak poparcie ze strony Hezbollahu i jego sojuszników z Amalu. W pierwszej turze ugrupowania szyickich muzułmanów nie zagłosowały za Aounem, co zmieniło się w trakcie przerwy w obradach parlamentu. Libański wojskowy miał spotkać się z przedstawicielami Hezbollahu i Amalu, którzy byli usatysfakcjonowani przeprowadzoną rozmową.

Szef parlamentarnego bloku Hezbollahu, Mohammad Raad powiedział, że jego ugrupowanie zagłosował na Aouna, aby wesprzeć „narodowy konsensus”. Decyzja o jego poparciu ma być sygnałem, iż „Partia Boga’ będzie chronić Liban przed wrogami wewnętrznymi, zapobiegając ingerencji ze strony innych państw.

Według libańskich mediów Hezbollah wraz z Amalem ostatecznie zaakceptował Aouna, bo obie partie otrzymały odpowiednie gwarancje od Arabii Saudyjskiej. Rijad miał zapewnić, że przedstawiciel szyickiego bloku obejmie w nowym libańskim rządzie tekę ministra finansów. Jeszcze przed sesją parlamentu, saudyjski ambasador w Bejrucie spotkał się zresztą z przewodniczącym parlamentu Nabihem Berrim z Amalu i jednym z posłów tego ugrupowania.

Otrzymać pomoc

Arabia Saudyjska wspierała kandydaturę Aouna w ramach swoistego powrotu do wewnętrznej polityki Libanu. W ostatnich latach pro-saudyjscy libańscy sunnici z Ruchu Przyszłości wyraźnie przegrali rywalizację z pro-irańskim Hezbollahem, dlatego saudyjskie władze ograniczyły swoje zaangażowanie w wydarzenia w tym kraju. Sytuacja zmieniła się w ostatnich miesiącach, gdy szyickie ugrupowanie poniosło poważne straty w wojnie z Izraelem.

W ubiegły weekend sprawa wyboru libańskiej głowy państwa miała być głównym tematem rozmowy, którą przeprowadzili saudyjski minister spraw zagranicznych Faisal bin Farhan i amerykański specjalny wysłannik Amos Hochstein. Z nieoficjalnych informacji wynika, że obaj doszli do porozumienia w sprawie wykorzystania osłabienia „Partii Boga” do przeforsowania swoich interesów.

Rijad i Waszyngton miały uzależnić finansowe wsparcie dla Bejrutu właśnie od wyboru Aouna. W tym kontekście całkowicie zrozumiałe staje się dążenie Hezbollahu i Amalu do przejęcia kontroli nad libańskim resortem finansów. Szyickie ugrupowania chcą mieć wpływ na wydatkowanie przyszłych funduszy, które Liban ma otrzymać od Arabii Saudyjskiej oraz od Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Wprawdzie uprawnienia prezydenta w libańskim systemie politycznym są ograniczone, ale z drugiej strony to właśnie on mianuje nowego premiera Aoun będzie więc musiał przekonać społeczność międzynarodową, że przyszły następca dotychczasowego szefa rządu Nadżiba Mikatiego wprowadzi odpowiednie reformy, aby uzyskać pomoc finansową. Jest ona konieczna z powodu skutków niedawnego konfliktu Hezbollahu z Izraelem, a także następstw bankructwa kraju sprzed prawie sześciu lat.

Wzmocnić państwo

W swoim inauguracyjnym przemówieniu przed Izbą Reprezentantów, Aoun zapowiedział między innymi wzmocnienie struktur państwowych. Jako dotychczasowy dowódca libańskiego wojska podkreślił, że prawo do posiadania broni powinno mieć jedynie państwo. To wyraźna aluzja do sytuacji sprzed izraelskiej inwazji na południowy Liban w ubiegłym roku, gdy Libańskie Siły Zbrojne praktycznie nie kontrolowały libańsko-izraelskiej granicy, bo z powodu swojej słabości nie były w stanie wymusić niczego na Hezbollahu.

Sprawa wycofania Sił Obronnych Izraela z południowego Libanu, będzie w najbliższym czasie największym wyzwaniem dla całej tamtejszej klasy politycznej. Zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni, oddziały „Partii Boga” muszą przenieść się z tego terenu na północ kraju, a Libańskie Siły Zbrojne pod nadzorem międzynarodowego komitetu mają pilnować, aby w tej części Libanu nie funkcjonowały żadne ugrupowania zbrojne.

Aoun zwracając się do parlamentarzystów wezwał zarazem do całkowitej przebudowy polityki obronnej kraju. Stwierdził, że wzmocnienie potencjału militarnego libańskiej armii pozwoli na odparcie potencjalnych przyszłych ataków ze strony Izraela. Na dokładne plany przebudowy wojska zapewne trzeba będzie poczekać, nie tylko z powodu konieczności powołania nowego rządu, lecz także ponownego przejęcia władzy w Ameryce przez Donalda Trumpa. Obecnie Libańskie Siły Zbrojne muszą liczyć głównie na amerykańską pomoc, którą niedawno zwiększył ustępujący prezydent Joe Biden.

Zapowiedź wzmocnienia państwa nie ograniczyła się jedynie do kwestii związanych z jego siłą militarną. Zdaniem Aouna konieczne jest także zbudowanie niezależnego wymiaru sprawiedliwości, dlatego konieczne ma być uchwalenie przez parlament nowego prawa gwarantującego autonomię sądownictwa. Poza tym nowy prezydent Libanu uważa, że należy skończyć z uprzywilejowaniem niektórych grup, które korzystają ze swoistego immunitetu i nie są pociągane do odpowiedzialności za korupcję czy udział w handlu narkotykami.

Chrześcijańskie manewry

Przełamanie impasu w sprawie wyboru nowego libańskiego prezydenta spotkało się z międzynarodową reakcją. Gratulacje spłynęły do Bejrutu niemal ze wszystkich stron świata, w tym oczywiście przede wszystkim od państw zachodnich i krajów regionu Bliskiego Wschodu. W samym Libanie nie wszyscy są jednak zadowoleni ze zwycięstwa Aouna, wybranego przecież w ramach „narodowego konsensusu”.

Co ciekawe, decyzja parlamentu jest najbardziej krytykowana przez ugrupowanie poprzedniego prezydenta, Michela Aouna. Lider Wolnego Ruchu Patriotycznego Dżubran Bassil (prywatnie zięć byłej głowy państwa) uważa zwołanie sesji za niezgodne z konstytucją, podobnie jak sam wybór czynnego dowódcy wojskowego na to stanowisko. W opinii Bassila powołanie prezydenta pod naciskiem innych państw tworzy precedens, który może skutkować narzucaniem Libanowi premiera czy szefa parlamentu. Z tego powodu Wolny Ruch Patriotyczny domaga się ujawnienia w najbliższych dniach, dlaczego to właśnie Joseph Aoun był kandydatem popieranym przez inne kraje.

W sprawie poparcia dla głównodowodzącego Libańskich Sił Zbrojnych kluczyły nacjonalistyczne Siły Libańskie. Ich lider Samir Dżadża dwa i pół roku temu zachwalał kandydaturę Josepha Aouna, aby potem rozmawiać z innymi partiami chrześcijańskimi o swoim własnym starcie w wyborach albo o wyborze prezydenta bez udziału szyickich parlamentarzystów. Ostatecznie mający od dawna prezydenckie ambicje Dżadża porozumiał się z przedstawicielami opozycji, krytykując opór ze strony Hezbollahu i jego sojuszników.

Wycofanie się z wyścigu prezydenckiego przez Farandżijję było jasnym sygnałem, że Aoun otrzyma poparcie obu szyickich ugrupowań. Kierowany przez niego Ruch Marada jest wypróbowanym sojusznikiem Hezbollahu, dlatego Farandżijja zrezygnował z ubiegania się o stanowisko po podjęciu ostatecznej decyzji przez libańskich szyitów.

Warto podkreślić, że ugrupowania chrześcijańskie prawie dwa lata temu doszły do kompromisu w sprawie wspólnego kandydata, gdy Wolny Ruch Patriotyczny rozluźnił swój sojusz z Hezbollahem. Ruch wraz z Siłami Libańskimi, Falangą Libańską i Postępową Partią Socjalistyczną poparł byłego ekonomisty Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Dżihada Azoura. Nie uzyskał on jednak wystarczającego poparcia w parlamencie.

***

Wybór nowego prezydenta przez libański parlament to zasadniczo rozwiązanie tylko niewielkiego problemu, z którym boryka się kraj. Wspomniane kryzys gospodarczy, konieczność odbudowy po wojnie Hezbollahu z Izraelem czy konsolidacja państwa są dużo większymi wyzwaniami, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt głębokich podziałów politycznych w Libanie. Poparcie dla Aouna ze strony państw arabskich i zachodnich może z kolei wywrzeć presję na szybsze opuszczenie południowej części Libanu przez izraelską armię.

Maurycy Mietelski

fot.  Arlington National Cemetery / Wikimedia Commons (public domain)