Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Łukasz Foltyn, Piotr Szumlewicz: Chiny - alternatywna transformacja


30 maj 2005
A A A

Chińska gospodarka od 25 lat rozwija się w imponującym tempie. Średni roczny wzrost PKB w latach 1979-2002 wyniósł 9,4%. Chiny są jedynym państwem świata, które w tak długim czasie osiągnęło tak szybki, nieprzerwany wzrost produktu narodowego. Ogólna wielkość gospodarki chińskiej plasuje ją na szóstym miejscu w świecie, jeżeli liczyć według oficjalnego kursu walut i na drugim przy uwzględnieniu parytetu siły nabywczej. Poza tym Chiny są czwartą gospodarką świata pod względem łącznej wartości produkcji i trzecią co do wartości produkcji przemysłowej. Są między innymi największym producentem i konsumentem zboża, mięsa, ryżu, owoców czy warzyw, jak też cynku, cyny czy bawełny. Na 10 najszybciej rozwijających się miast na świecie w latach 1995-2005 połowa to miasta chińskie.

Dla polskich liberałów ten długotrwały rozwój Chin stanowi rzecz niesłychaną, zważywszy na fakt, że mniejsza część chińskiej gospodarki znajduje się w rękach prywatnych. W 1999 roku produkcja w przedsiębiorstwach państwowych i stanowiących własność kolektywną obejmowała 67% ogółu produkcji, a tylko 33% w przedsiębiorstwach prywatnych. Na dodatek nawet przedsiębiorstwa prywatne w Chinach znajdują się pod surową kontrolą państwa. Gospodarka tego kraju jest bowiem w całości kontrolowana przez instytucje państwowe i w szczegółach odgórnie sterowana.

Jednym z głównych założeń chińskiej strategii jest utrzymanie dwóch ścieżek rozwojowych w postaci sektora przedsiębiorstw publicznych i sektora firm prywatnych. W gospodarce funkcjonuje równolegle sektor państwowy, gdzie urzędnicy ustalają plany produkcji i zakupów dla przedsiębiorstw, oraz sektor rynkowy, gdzie przedsiębiorstwa mają większą swobodę w ustalaniu limitów produkcyjnych i cen. Co szczególnie różni chińską transformację od polskiego modelu reform Chiny nie przystąpiły do prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, a jedynie ułatwiły rozwój sektora prywatnego. W ten sposób zapewniono łagodne przechodzenie od gospodarki centralnie sterowanej do częściowo rynkowej, bez burzenia istniejących wcześniej struktur gospodarczych. Tym samym przedsiębiorstwom dano możliwość dostosowania się do wymagań rynkowych. Takie stanowisko zdecydowanie różni się od polskiej strategii reform, gdyż zakłada negatywne podejście władz do upadłości przedsiębiorstw państwowych. Generalnie podstawą polityki chińskiej odnośnie sektora publicznego jest jego stopniowa, odgórna modernizacja. Tymczasem polska transformacja opierała się na bezsensownym niszczeniu firm państwowych lub też ich pospiesznej prywatyzacji. Wbrew obiegowym mitom większość przedsiębiorstw państwowych w 1989 roku nie znajdowała się na skraju bankructwa i była rentowna, mimo upartych działań Leszka Balcerowicza, aby doprowadzić je do upadku. Brak jakiejkolwiek przemyślanej polityki wobec sektora publicznego doprowadził do kryzysu gospodarczego i masowego wzrostu bezrobocia. Z perspektywy ekonomicznej był to absurdalny proces nietwórczej destrukcji, w którym nie tylko nie unowocześniono polskiej gospodarki, ale wręcz cofnięto ją wstecz. W pierwszych latach polskiej transformacji znacznie spadła wydajność produkcji, a przez kolejne kilka lat wydajność przedsiębiorstw publicznych była wyższa niż w sektorze prywatnym. Takie podejście zablokowało możliwości modernizacji i uniemożliwiło wejście polskiej gospodarki na drogę stabilnego rozwoju. Dogmat o niewydajności przedsiębiorstw publicznych był ważniejszy niż uderzające przykłady falsyfikujące tę tezę. Analizując dynamikę rozwoju gospodarki chińskiej widać, że dobrze zarządzane państwowe przedsiębiorstwa mogą się świetnie rozwijać (zresztą i w Polsce jest kilka przykładów państwowych firm które osiągnęły sukces ekonomiczny w warunkach gospodarki rynkowej, jak PKO BP, PZU, KGHM czy Zelmer).

Innym elementem chińskiej polityki reform jest ostrożność wobec pełnego otwarcia się na wolny handel międzynarodowy i dążenie do stopniowego włączania poszczególnych segmentów gospodarki w orbitę konkurencji światowej. Chiny stosują bardzo wiele elementów protekcjonistycznych, wolno i selektywnie dopuszczając na swoje rynki kapitał zagraniczny i troszcząc się o to, aby nie stanowił on zagrożenia dla rodzimych przedsiębiorstw. W tym punkcie znowu bardzo jaskrawo jest widoczna opozycja tego podejścia do projektantów polskiej transformacji. Na początku lat 90-tych w Polsce błyskawicznie zrezygnowano z ochronnej polityki celnej, w zasadzie likwidując cła importowe i tym samym narażając nieprzygotowaną polską gospodarkę na zderzenie z zachodnią konkurencją. W konsekwencji po dwóch latach transformacji pojawił się znaczny deficyt w obrotach handlowych z zagranicą. Temu procesowi oczywiście towarzyszył radykalny spadek produkcji, czego skutkiem był też znaczny wzrost bezrobocia. Polityka władz nie sprzyjała więc nawet polskim przedsiębiorcom (nie mówiąc o innych grupach społecznych), bo zanim rozwinęli oni skrzydła, już stali na przegranej pozycji w konkurencji z rozwiniętymi firmami zachodnimi.

Chińczycy wykazują również dużą ostrożność i krytycyzm wobec zaleceń ekspertów zagranicznych. W wielu ważnych kwestiach postępują oni wbrew zaleceniom ekspertów z Banku Światowego. Władze chińskie są świadome, że międzynarodowe organizacje biznesu bronią głównie interesów kapitału państw rozwiniętych i dlatego podchodzą ze znaczną dozą sceptycyzmu wobec ich zaleceń. Tymczasem polski rząd przyjął narzuconą z zewnątrz wersję reform, bez oporu implantując najbardziej restrykcyjne propozycje Banku Światowego i neoliberalnych "ekspertów". Skutki tych działań były opłakane, tym bardziej, że nie towarzyszyły im żadne osłonowe programy socjalne. Chińczycy natomiast odrzucili drogę szybkiej prywatyzacji, deregulacji i liberalizacji, podejmując autonomiczną drogę przemian i tym samym unikając pogorszenia się prawie wszystkich wskaźników ekonomicznych i socjalnych, co miało miejsce w Polsce.

Nieprawdą jest też, że gospodarka Chin rozwija się przede wszystkim dzięki inwestycjom zagranicznym. Stanowią one bowiem jedynie kilkanaście procent ogółu inwestycji, a Chiny zajmują dopiero 38 miejsce na 60 krajów ujętych w klasyfikacji atrakcyjności inwestycyjnej według Economist Intelligence Unit w roku 2003. Wbrew obiegowym opiniom eksport nie jest jedynym motorem gospodarki Chin - niewiele wolniej od średniej rozwijają się również te prowincje kraju, które mało eksportują. Wzrost gospodarczy w Chinach opiera się głównie na wewnętrznym rozwoju gospodarczym, aktywizacji zawodowej i inwestycjach publicznych. Tymczasem w Polsce kolejne ekipy podejmują takie działania, które mają być korzystne tylko dla inwestorów zagranicznych i eksporterów (często idzie to w parze) - obniżają podatki korporacjom, obniżają koszty i standardy pracy, tną wydatki socjalne. W efekcie wewnętrzny rynek zbytu jest ciągle bardzo mało rozwinięty, konsumpcja niska, bezrobocie wysokie, a na dodatek Polska silnie uzależnia się od światowej koniunktury gospodarczej. Generalnie polska transformacja pokazuje, że bez polityki nastawionej na wzrost konsumpcji i poziomu życia szerokich rzesz społeczeństwa, nie ma co myśleć o stabilnym i szybkim rozwoju gospodarczym. Ponadto polskie władze, ulegając naciskom kapitału zagranicznego, nie korzystają z mechanizmów funkcjonujących w Chinach, które pozwalają przyciągać firmy zagraniczne z korzyścią dla społeczeństwa. Przykładowo warunkiem dopuszczenia zagranicznych przedsiębiorców na teren Chin jest to, że przez najbliższe siedem lat wykształcą oni chińskich pracowników - od najniższego szczebla po szefa całego zakładu. Ponadto władze chińskie przejmują część kontroli nad firmami zagranicznymi, które u nich inwestują. Obcy kapitał jest więc zobowiązany do świadczenia usług obywatelom chińskim i bez nich nie ma on wstępu na tamtejszy rynek. Tymczasem w Polsce kapitał zagraniczny jest przyjmowany jako dobroczyńca, któremu należy się wdzięczność tylko za to, że chce w Polsce czerpać zyski.

Warto też podkreślić, że Chiny skutecznie łączą industrializację z informatyzacją, przeznaczając na badanie i rozwój ponad 70 mld dolarów rocznie, mając ponad 800 tysięcy naukowców i prowadząc politykę szybkiego wprowadzania infrastruktury informacyjnej. Władza centralna bierze udział w implantacji nowych technologii i jest odpowiedzialna za ekonomiczną modernizację kraju. Tymczasem Polska jest niestety jednym z nielicznych krajów europejskich, który nie prowadzi praktycznie żadnej polityki w zakresie rozwoju technologicznego. Wszelkie długofalowe plany rozwojowe w Polsce kojarzone są z dziedzictwem realnego socjalizmu. W wyniku tego absurdalnego przekonania i opartej na nim polityki Polska jest dzisiaj jednym z najbardziej zacofanych technologicznie krajów Unii Europejskiej. Mało kto przypomina, że makroekonomiczne planowanie, którego podmiotem jest państwo, stanowi oczywisty element funkcjonowania zdecydowanej większości krajów rozwiniętych. Bez takiej polityki nie powstałaby najnowsza chluba europejskiej gospodarki - największy samolot pasażerski na świecie Airbus A380. Co ciekawe, także amerykański Boeing intensywnie korzysta z bezpośrednich lub pośrednich subwencji państwowych, a Dolina Krzemowa nigdy by nie powstała bez strumienia pieniędzy podatników w ramach zamówień na nowoczesną broń.

Ocena chińskiej polityki socjalnej musi być niejednoznaczna. Niestety od lat w Chinach rośnie rozwarstwienie społeczne i utrzymuje się masowa nędza (głównie na terenach wiejskich). Jednakże, mimo tych patologicznych zjawisk, chińska polityka, oparta na konwergencji państwa i rynku, przyniosła znaczące efekty, jeżeli chodzi o walkę z ubóstwem i poprawę jakości życia. Przykładowo w 1994 roku sześciolatki chińskie były wyższe o 4 cm i cięższe o 1-2 kg od swoich rówieśników w 1982 r. 1 maja 1996 roku wprowadzono w Chinach pięciodniowy tydzień i ośmiogodzinny dzień pracy. Pod względem takich wskaźników jak średnia długość życia albo poziom edukacji Chiny zajmują znacznie wyższą pozycję niż mógłby na to wskazywać poziom PKB na osobę.

Szybka poprawa warunków życia w Chinach jest też niekiedy błędnie wykorzystywana przez entuzjastów globalizacji. W swoich diagnozach światowej gospodarki zwolennicy neoliberalnego kapitalizmu przywołują z satysfakcją dane, zgodnie z którymi w ostatnich latach zmniejszyła się skala nędzy na świecie. Jednak te pozytywne wskaźniki są prawie wyłącznie zasługą Chin. W latach 1980-2001 ilość ludzi żyjących poniżej 1 dolara w parytecie siły nabywczej dziennie zmniejszyła się w Chinach o 394 miliony, gdy tymczasem w pozostałych krajach świata wzrosła o 43 miliony. Zmniejszyła się też znacznie w Chinach liczba ludzi żyjących poniżej 2 dolarów - o 262 miliony. W tym samym czasie w Azji Południowej ilość biednych wzrosła o 238 milionów, w Afryce Subsaharyjskiej o 226 milionów. Razem bez Chin o ponad pół miliarda. Imponujące wskaźniki Chin odnośnie spadku ilości ludzi żyjących poniżej minimum ubóstwa są w kontekście oceny procesów globalizacji o tyle istotne, że w ciągu ostatnich 20 lat wzrosła stopa ubóstwa w krajach, które przyjęły neoliberalną ortodoksję (szczególnie w byłym Bloku Wschodnim), a spadła w kraju, który stawił jej zdecydowany opór.

Jednym z wielu smutnych przykładów nieudanej transformacji jest Polska, która rozwija się w dużo wolniejszym tempie od Chin. Na dodatek polskim przemianom nieustannie towarzyszą zjawiska kryzysowe, szczególnie odnośnie wskaźników socjalnych. Pomimo okresów szybkiego wzrostu gospodarczego, bezrobocie w Polsce utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, poziom życia większości Polaków obniża się, procent ludzi żyjących poniżej minimum egzystencjalnego i socjalnego rośnie. Od 1989 roku ilość ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego w Polsce wzrosła 4-krotnie, pojawiło się masowe bezrobocie, radykalnie wzrosła ilość bezdomnych i spadły realne płace większości społeczeństwa.

W świetle tych danych wydaje się, że chińska filozofia gospodarcza mogłaby być pożyteczną lekcją dla polskich transformatorów. Dzisiaj już wiadomo, że zamiast likwidować dużą część polskiej gospodarki, trzeba było wprowadzić ścieżkę ewolucyjnej przemiany. Zgodnie z chińską strategią te zakłady, które nie nadawałyby się do nowej gospodarki byłyby odgórnie modernizowane i chronione tak długo, aż zaczęłyby powstawać nowe miejsca pracy. Trzeba było kontrolować ceny i prowadzić protekcjonistyczną politykę celną. Państwo mogło ingerować na rynku pracy i otoczyć parasolem ochronnym zagrożone ubóstwem grupy społeczne. Można więc było stopniowo i z korzyścią dla społeczeństwa reformować polską gospodarkę. Niestety neoliberałowie w Polsce dzierżą ster polityki gospodarczej, a wszelkie próby innego myślenia są w mediach atakowane jako "nawoływanie do powrotu komunizmu" i "roszczeniowy populizm". W efekcie nie ma żadnych perspektyw na szybką poprawę warunków życia w Polsce i znaczący spadek bezrobocia. Dogmaty o absolutnej wyższości własności prywatnej nad publiczną i o samoistnej, pozytywnej roli wolnego rynku skutecznie blokują wszelkie inicjatywy mające na celu podniesienie poziomu życia Polaków.

Sukces polityki gospodarczej Chin niestety zaciemnia głęboki niedobór wolności obywatelskich w zakresie działalności polityczno-związkowych, istnienie obozów pracy, jak też masowo wykonywana kara śmierci i prześladowania opozycji. Model chiński nie może więc stanowić całościowej propozycji, godnej naśladowania. Można natomiast życzyć Chinom, aby została tam zastosowana łagodna droga przechodzenia do demokracji, czyli stopniowe zwiększanie roli instytucji demokratycznych i rozszerzanie zakresu partycypacji obywatelskiej. Również na gruncie przemian ekonomicznych może niepokoić coraz dalej posunięta prywatyzacja i rosnący rozziew między bogatymi i biednymi. W tym sensie Chiny niewątpliwie nie mogą stanowić wzorca godnego naśladowania. Jednak porównanie chińskiej strategii reform i polskich przemian po 1989 roku przejrzyście unaocznia, jak nieudana była nasza transformacja i jak wiele można było zrobić, aby zapobiec negatywnym zjawiskom.

----------------------------------------
Dane na temat chińskiej gospodarki pochodzą głównie z kolejnych Biuletynów "Polska 2000 Plus", z opracowania "Economista" Świat w liczbach 2003 oraz z książki: J. Polit, Chiny, Warszawa 2004.
----------------------------------------

Redakcja psz.pl otrzymała tekst pt. "Chiny - alternatywna transformacja" od jednego z autorów - artykuł nie był wcześniej publikowany (30.05.2005).