Łukasz Jasina: Łysy i Owłosiony. Baśń o rosyjskim przywództwie - od Lenina do Miedwiediewa
Przywódca Rosji to zwyczajowo postać mityczna – nawet jeżeli osiągnięcie takiego stanu nigdy nie leżało w zamierzeniach tej postaci - postaci autentycznej a nie na poły sakralnego awatara jakim stawał się prędzej czy później każdy car czy sekretarz.
Postać mityczna nie egzystuje do końca normalnie. Oczywiście miewa ludzkie słabostki – rodzi się, umiera, od czasu do czasu targają nią uczucia, dopuszcza się wszelakich zbrodni – ale historyczne opowieści i ludowe pieśni – nawet tym zwyczajnym czynnościom – przypisują nadzwyczajne anturaże.
Skoro car i sekretarz byli bogami (względnie półbogami) – ich wzejście na nieboskłon nie mogło być wyłącznie efektem tak niskich przyczyn jak : przynależność do dynastii czy zwycięstwo w politycznej walce. Istnieć musiał nadprzyrodzony porządek według którego przywódca otrzymywał swoja misję. Jego przejście w niebyt – także nie mogło być wydarzeniem całkowicie normalnym.
Do roku 1917 – wszystko było jasne. W Moskwie, Aleksandrowskiej Słobodzie, czy Petersburgu (przemianowanym w 1914 roku w nagłym ataku germanofobii na Piotrogród ) - zawsze panował car. Cara czasem mordowano a czasem był tyranem i morderca ale żaden z mieszkańców Omska, Tobolska czy Niżnego Nowogrodu nie wyobrażał sobie by w cerkwi modlono się za kogoś innego. Nigdy tez na monarchę nie podnosi ręki. Pałacowe przewroty są wszak domena panującej rodziny. Gdy w 1881 Ignacy Hryniewiecki zabija Aleksandra III – większość spiskowców jest z pochodzenia Polakami i Żydami – co wcale nie nastawia prostego ludu przekonanego o istnieniu otaczającego monarchę nimbu- pozytywnie do przedstawicieli tych dwóch narodowości.
W roku 1917 monarchia zostaje jednak obalona. Po kilku latach wojny domowej sytuacja ulega jako takiej stabilizacji. Lud dziwi się zaburzeniu odwiecznych zasad. Na szczęście nawet kolegialna partia bolszewicka ma wodza. A gdy Lenin umrze – Stalin otoczy go kultem w porównaniu z którym kult carów i świętych jest jedynie próbą kostiumową przed właściwym spektaklem.
Stalin inauguruje linie dynastyczna kolejnych przywódców Rosji. Żaden z nich ( z wyjątkiem Jelcyna) nie jest jednak produktem demokratycznego wyboru. Oczywiście istnieją rytuały. Wyboru dokonuje Komitet Centralny a po 1990 roku – Lud. Niemniej lud otrzymywał swoich władców już po ich uprzednim namaszczeniu. Rosyjskiemu vox populi – w dalszym ciągu brakowało - istniejącej uprzednio- nadprzyrodzonej logiki. Nie mogło być bowiem tak że Stalin objął schedę po Leninie – bo wykończył Trockiego i Zinowiewa, Chruszczow – to wszak prosty chłop z Kurska i Donbasu! Mimo tego został władca Rosji i przyległości.Jego wywyższenie – nie mogło być dziełem przypadku. Breżniew tez nie wyróżniał się niczym z grona równych mu Podgornych i Kosyginów. A czemu właściwie wybrano Andropowa czy Czernienkę (zwłaszcza drugiego wyboru niebios najtęższe umysły niczego pojąć nie mogły)? Nawet Putin pojawił się niewiadomo skąd(ileż ekspertyz z think-tanków trzeba było wyrzucić!).
Lud umie jednak odkrywać prawidłowości rządzące wielkimi tego świata. Leży to w końcu w jego własnym interesie. Gdy znamy zasady - życie staje się przedsięwzięciem łatwiejszym a spadające na nas plagi czymś zdecydowanie bardziej wytłumaczalnym. Dość szybko więc lud dostrzegł w kolejnych podobiznach władców „raju robotników” pewną logikę – jeszcze bardziej nadprzyrodzoną od następowania syna po ojcu za Romanowych. Najpierw zaczęto opowiadać o niej dowcipy a potem plotka milionogębna ogarnęła kraj cały ( i państwa satelickie!).
Rzeczywiście - gdy spojrzymy na galerię podobizn radzieckich przywódców, - ich fizyczne emplois wykazuje uwagi godną regularność. Następują w niej bowiem po sobie mężczyźni łysi i owłosieni. Władimir Ilijicz Lenin czupryny nie posiadał a jego rzadka broda także nie wzbudza zachwytów. Gigantyczna czaszka założyciela państwa – była zresztą zawsze wybijającym się elementem popiersi, tablic, orderów i odznaczeń . Stalin miewał na zdjęciach nawet grzywkę. Chruszczow pod względem owłosienia był regresem w stosunku do Lenina - jako pierwszy władca Rosji - posiadał całkowicie gładką czaszkę. Podobno Breżniewa (nam znanego głównie jako nafaszerowanego lekami figuranta z ostatnich lat panowania) - uważano za najprzystojniejszego przywódcę ZSRR - za sprawą gęstej czupryny i krzaczastych brwi. Emeferyczni carowie (dwudziestowiecznie odpowiedniki rzymskich cesarzy Galby i Witeliusza): Andropow i Czernienko – również musieli zostać dobrani zgodnie z nasuwającym się schematem. Jurij Andropow dopracował się urzędniczej łysiny z pracowicie wykonaną zaczeską a Nikita Czernienko siwiejącej, falującej czupryny podobnej do fryzur sympatycznych staruszków zasiadających na ławeczce pod „chruszczowowskim” blokiem w celu wspólnego wypicia piwa zakupionego w pobliskim kiosku.
Kolejny przywódca ZSRR w myśl zasad swoistej statystyki- winien być łysy. I był. Ale łysina Gorbaczowa była już zwiastunem nadchodzącego upadku. Nie było w niej majestatyczności ubytków leninowskich ani chruszczowowskiej łysiny totalnej. Górne partie głowy Gorbaczowa zapowiadały coś strasznego...
Gorbaczowowska fryzura składała się z nieudolnie zaczesanych fragmentów owłosienia i niestetycznego znamienia które podobno przypominało Australię. Lenin budził łysina grozę a Chruszczow uspokojenie. Gorbaczow wzmagał ukryte w ludziach radzieckich lęki.
Czy taki przywódca może doprowadzić swój naród (bądź tez narody) do świetlanej przyszłości? Boski namiestnik musi mieć w sobie majestatyczność lub charyzmę - ewentualnie urodę. Gorbaczow nie miał żadnej z tych cech i przegrał.
Pierwszy Prezydent Rosji - Borys Nikołajewicz Jelcyn - był owłosionym odpowiednikiem Aleksandra III – stereotypowym Rosjaninem z dawnych klechd i bajań. Rumiany i wysoki a także żywiołowy - zdawał się być rosyjskim chłopem rzuconym na salony władzy. Sam zresztą ten obraz wytrwale pielęgnował w swoich pozornie chaotycznych wspomnieniach. I choć rosłość upodabniała go do Piotra Wielkiego i Aleksandra III to zbyt mocno przypominał okres z którego się wywodził - kosmyki układały mu się w pospolitą falę nad rumianym licem – co niebezpiecznie przybliżało go do Konstantyna Czernienki – ostatnie lata panowania pod wieloma względami przypominały zresztą epokę „breżniewowskiego” zastoju.
Następcą był rzecz jasna – człowiek łysy. Niewysokiego, drobnego i łysiejącego Władimira Władimirowicza uznano za odnowiciela Rosji. Do dziś istnieją osoby (i to wcale poważne i wykształcone) twierdzące że to Putin odnalazł „klucz” do rosyjskiej duszy. Zewnętrzne przejawy istnienia Putina prawdę rzeczoną mogły jedynie potwierdzić. Odnowiciel pochodzi ł wszak z miasta Petersburga (skąd już raz wyszły reformy totalitarne Piotra Pierwszego oraz rewolucyjne wynalazki Lenina) a czaszka władcy także posiadała odpowiedni stopień owłosienia w stosunku do poprzednika (co dawało konieczna legitymizację dla nastepcy). Ale Putin zrobił coś dziwnego - zrezygnował z panowania. Podobno dalej rządzi za kulisami ale czyż analizy badaczy można traktować poważnie? Upadku Gorbaczowa czy wstąpienia Putina na tron – nie przewidzieli. Skoro Putin miał być zbawcą to dlaczego zrezygnował z dalszego zbawiania (premier to wszak zwykły bojarzyn od łajania - gdzież mu do prezydenta-cara)? Aleksander Wielki i Piotr Pierwszy zmieniali świat i nie oddawali korony w trakcie zbożnego działania. Przecież za ich życia nie było innych, godniejszych (łysych lub owłosionych) głów do noszenia tejże. Zbawcą się jest a nie się nim bywa przez określony okres czasu – zwany kadencją.
Następcą Putina jest (przynajmniej w chwili gdy pisze to słowa) Dmitrij Anatolijewicz Miedwiediew. Też pochodzi z Petersburga. Też inicjuje reformy ( od stu lat chyba tylko Czernienko się za nie zabrał).Niestety kamery naszej telewizji (która podobnie jak Ignacy Hryniewiecki – w zgodzie z dawną polską tradycja znów chce doprowadzić Rosję na skraj przepaści) wycelowane w Smoleńsku w rosyjskiego prezydenta „od tyłu” wykazały że Miedwiediew pod względem fryzurologicznym jest podobny do Putina. Święta ciągłość została w ten sposób zaburzona. Czyżby łysinka Miedwiediewa oznaczała zmiany?