Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Łukasz Tuz: Soczi 2014 - lodowiska pod palmami


11 styczeń 2009
A A A

Soczi zostało wybrane przez MKOl areną olimpijskich zmagań w 2014 roku. Pojawia się jednak wątpliwość, czy Władimir Putin zaangażował się w organizację zimowych igrzysk by przysporzyć prestiżu własnemu państwu, czy też zysków sobie i wspólnikom.

Tym, którzy nigdy nie byli w Rosji, musimy wyjawić pewną ważna tajemnicę państwową. W zimie znaczne połacie terytorium tego kraju pokryte są śniegiem. Bezkresne pola Syberii oraz liczne górskie szczyty stanowią naturalne zaplecze dla ewentualnej organizacji zimowych igrzysk olimpijskich. Takich miejsc są setki. W całej Rosji istnieje prawdopodobnie tylko jedno miejsce, które nie nadaje się do przeprowadzenia tego typu imprezy: to Soczi.”

(J. Felsztinski, W. Pribyłowski Korporacja zabójców)

Rzeczywiście, nie całe terytorium Rosji jest zimą skute lodem i pokryte grubą warstwą śniegu. Soczi, położone na południowych krańcach Rosji, na wybrzeżu Morza Czarnego, stanowi swoiste rosyjskie lazurowe wybrzeże – leży zresztą na podobnej szerokości geograficznej jak francuska Nicea. Klimat tego miejsca określany jest jako podzwrotnikowy. Średnia temperatura powietrza w zimie wynosi ok. 5-6°C, i mimo zdarzających się tam mrozów, widok palm na nadmorskich plażach i dodatnie temperatury zimą - przekraczające nawet 20°C, są czymś normalnym.  Nic więc dziwnego, ze Soczi jest najpopularniejszą w Rosji miejscowością letniskową dla nowobogackich Rosjan i władców Kremla –od cara Mikołaja II, wypoczywającego swego czasu w Dagomysie po obecnego premiera Władimira Putina, który szczególnie polubił pobliską Krasną Polanę.

Dodajmy jednak od razu, że były prezydent jeździ tam na nartach –jak to jest więc możliwe w tak ciepłym zakątku Rosji?  Samo Soczi, rozciąga się wzdłuż nadmorskiej plaży na długości blisko 150 km, będąc jednocześnie jednym z najdłuższych miast na świecie, ale od strony kontynentu osłania je pasmo gór zachodniego Kaukazu. Z takiego położenia geograficznego wynika zaplanowany podział organizacji dyscyplin olimpijskich – tzw. lodowe będą miały miejsce w Soczi, a śniegowe na stokach Krasnej Polany, odległej o 40 km od wybrzeża.

Jak widać, chyba nie do końca słuszna jest zamieszczona we wstępie uwaga dwóch rosyjskich autorów, wbrew której właśnie to jedno miejsce zostało wybrane w 2007 roku przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski jako arena olimpijskich zmagań w 2014 roku. Wokół tego wyboru od samego początku pojawiały się liczne wątpliwości, dotyczące zarówno kulis podjęcia takiej decyzji jak i jej następstw. Kandydatura Soczi zwyciężyła, pokonując austriacki Salzburg i południowokoreański Pyeongchang –dwóch faworytów, znacznie lepiej przygotowanych do organizacji Igrzysk. Austriacy i Koreańczycy, po ogłoszeniu decyzji MKOl-u, sięgali po takie słowa jak skandal czy nóż wbity w plecy, stwierdzając wreszcie, że ducha sportowej rywalizacji pokonały pieniądze. Rzeczywiście wg szacunkowych danych to Rosjanie przeznaczyli najwięcej środków na promocję swego miasta, a w czasie obrad MKOl-u, Gazprom zapowiedział chęć jego sponsorowania.  Ale czy tylko pieniądze zadecydowały?

Dwóch ludzi z KGB

J. Felsztynski i W. Pribyłowski w Korporacji zabójców opisują wizytę, jaką pewien agent KGB złożył pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. ówczesnemu ambasadorowi Hiszpanii w Moskwie. Hiszpański dyplomata, nielegalnie wywożący ze Związku Radzieckiego w poczcie dyplomatycznej antyki i dzieła sztuki, wobec groźby ujawnienia całego procederu, zgodził się wówczas na współpracę z KGB. Tak się szczęśliwie złożyło, że Hiszpan był także aktywnym działaczem sportowym i wiceprezydentem MKOl-u, a w 1980 roku na posiedzeniu komitetu w Moskwie miano wybrać nowego prezydenta. Dzięki pomocy radzieckich służb i głosami m.in. członków narodowych komitetów olimpijskich państw bloku wschodniego, ów dyplomata, Juan Antonio Samaranch został wybrany na Prezydenta MKOl-u i stanowisko to piastował przez kolejnych 21 lat. Zyskał sobie w tym czasie przydomek nieusuwalnego, dzięki zmianom dokonanym w zasadach wyboru samego prezydenta jak i pozostałych członków komitetu. Obecnie, jako honorowy prezydent MKOl-u, nadal pozostaje jednym z najważniejszych działaczy sportowych na świecie, i jeśli wierzyć autorom wspomnianej książki pozostaje też wierny krajowi, z którymi służbami współpracował lub nadal współpracuje.

Drugiej osoby przedstawiać nie trzeba. Jest to Władimir Putin. W 1996 r., pracując jeszcze w merostwie Sankt Petersburga, zaangażował się on w działalność Klubu 2004, stawiającego sobie za cel organizację letnich igrzysk w 2004 roku właśnie w tym mieście. Jak wiadomo przedsięwzięcie się nie udało, ale w kilka lat później W. Putin już jako prezydent Rosji, zrealizował swoje marzenie o igrzyskach olimpijskich w Rosji. Zwycięstwo Soczi w 2007 roku jest dość powszechnie postrzegane jako osobisty sukces ówczesnego prezydenta –w przeddzień głosowania MKOl-u, spotkał się on w Gwatemali z najbardziej wpływowymi działaczami sportowymi, m. in. ze wspomnianym J. A. Saramanchem oraz obecnym przewodniczącym MKOL-u Jacques’em Rogge’em. Ponadto wizytę prezydenta uświetniały występy złotego medalisty igrzysk z Turynu w jeździe figurowej na lodzie Jewgienija Pluszczenki. Co prawda, takie zaangażowanie samego prezydenta nie przesądziło zapewne o wyniku głosowania MKOL-u, ale z pewnością działacze sportowi uwzględnili w pewnym stopniu wolę jednego z najpotężniejszych przywódców na świecie. Być może także sugerowali się opinią zasłużonego J. A. Saramancha.

Zwycięstwo Soczi zależało od wyników głosowania, a nie woli wspomnianych wyżej osobistości. Jest też sukcesem wielu ludzi, chociażby utalentowanych i wielokrotnie nagradzanych sportowców rosyjskich, ale dla wielu, szczególnie Rosjan jawi się jako sukces przede wszystkim Władimira Putina. Już dziś pojawiają się spekulacje, czy Władimir Putin nie powróci na Kreml aby móc zainaugurować XXII Zimowe Igrzyska Olimpijskie (ZIO) w Soczi.

Sport czy biznes?

Pojawia się jednak kolejna wątpliwość. Czy Władimir Putin zaangażował się w organizację igrzysk, by przysporzyć prestiżu własnemu państwu, czy też zysków sobie i wspólnikom. Rosjanie nie liczyli się z kosztami kiedy na promocję Soczi przeznaczyli 50 mln dolarów, gdyż organizacja igrzysk przyniesie z pewnością znacznie większe dochody. Ta właśnie perspektywa przyświeca rosyjskim oligarchom, którzy inwestują w Soczi. Coraz głośniej mówi się o tym, że najatrakcyjniejsze grunta przejęli ludzie powiązani z Kremlem, którzy zarobią fortunę, kiedy państwo będzie musiało je wykupić pod budowę obiektów olimpijskich, a już dziś cena ziemi w Soczi kilkakrotnie przekracza cenę z lipca 2007 roku. Ludzie Ci inwestują także w budowę bazy hotelowej dla spodziewanych podczas igrzysk kibiców oraz w obiekty infrastruktury. Dla przykładu, właścicielem lotniska Adler pod Soczi jest najbogatszy obecnie Rosjanin – Oleg Deripaska, który jest jednocześnie członkiem komitetu organizacyjnego igrzysk.

Inwestujący jednak w Soczi, zarówno prywatni biznesmeni jak i władze rosyjskie, nie liczą się nie tylko z kosztami finansowymi, ale także z kosztami społecznymi. Planowane nowe linie kolejowe, szosy czy wreszcie wioski olimpijskie mają bowiem powstać na terenie prywatnych posesji, których właściciele są wywłaszczani. Kwestionują oni jednak wysokość proponowanych przez państwo odszkodowań, ocenianych jako skandalicznie niskich w sytuacji gdy rynkowa cena ziemi w Soczi gwałtownie rośnie, nie wierzą, że władze wybudują im nowe domy na wybrzeżu, a co więcej obawiają się utraty tradycyjnych źródeł utrzymania, jak wynajem kwater czy wyrób pamiątek, na rzecz luksusowych hoteli. Protesty społeczne i groźba zablokowania budowy obiektów, są bagatelizowane przez władze, które uważają, że są to jedynie działania mające na celu podbicie cen gruntów.

Poszkodowana może zostać także przyroda, chociaż wydaje się, że ta, w przeciwieństwie do mieszkańców Soczi i okolic, może liczyć na większe zainteresowanie światowej opinii publicznej. Już przed kilkoma latami ekolodzy donosili o planach budowy szosy z Krasnej Polany do lotniska Adler, która miałaby przechodzić przez teren Kaukaskiego Rezerwatu Biosfery – obiektu wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obecnie obok projektu szosy, pojawiają się propozycje budowy wyciągów, linii kolejowej czy torów bobslejowych. Budowa tych obiektów nie tylko na zawsze odmieniłaby krajobraz unikalnego regionu Zachodniego Kaukazu, lecz przede wszystkim stanowiłaby śmiertelne zagrożenie dla kilku tysięcy rzadkich gatunków flory i fauny. Już dziś w ich ochronę angażują się nie tylko rosyjskie organizacje ekologiczne, ale także międzynarodowe jak Greenpeace.

Plaże czy lodowiska?

Mówiąc o organizacji igrzysk w Soczi, nietrudno nie zauważyć pewnego podobieństwa do organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012. I w jednym i w drugim przypadku komitety organizacyjne zdobyły prawo do przeprowadzenia imprezy sportowej przedstawiając jedynie plany budowy, wizualizacje obiektów, nie mając w zasadzie bazy do organizacji takiego przedsięwzięcia. W Soczi, jak zauważyli złośliwi, jest tyle lodowisk co w stolicy Gwatemali podczas sesji MKOl-u w lipcu 2007 –jedno, tymczasowe. Nie dziwi więc rozczarowanie jakiego doświadczyli członkowie tzw. komitetu koordynacyjnego MKOl wizytujący Soczi już po wyborze tego miejsca na arenę igrzysk zimowych w 2014. Ambitne plany budowy dwóch wiosek olimpijskich, 15 dużych obiektów sportowych i rozbudowy infrastruktury, rozpoczęły się skromnie od otwarcia kilkunastu mniejszych projektów, a wkrótce potem zostały zagrożone przez ogólnoświatowy kryzys.

Rosjanie, jak dotychczas, nie dają jednak za wygraną i nie rezygnują z szeroko zakrojonych planów, mimo, że np. organizatorzy ZIO w Vancouver w 2010 rezygnują nawet z budowy niektórych obiektów. Rosjanie nie tylko nie ograniczają środków na igrzyska, ale wręcz przeciwnie – zwiększają je, a właściwie są do tego zmuszeni. Organizatorzy planowali początkowo wydać ok. 12 mld dolarów i taką kwotę deklarowali walcząc o prawo do organizacji imprezy. Kwota ta, bądź co bądź, wysoka, bo organizatorzy trzech poprzednich ZIO do roku 2006, wydali po 6 mld każdy, okazał się jednak niepełna. Po pierwsze Izba Obrachunkowa FR uznała ją za zaniżoną i oceniła, ze faktyczne koszty wyniosą dwa razy więcej – 24 mld dolarów. Po drugie nie uwzględniono konieczności wykupu ziemi pod budowę obiektów od właścicieli prywatnych, a to pociąga za sobą kolejne koszty, według różnych szacunków od 1 do 3,5 mld dolarów. Koszty te jednak mogą znacznie wzrosnąć w wyniku prowadzonej już dziś spekulacji cenami gruntów, zawczasu wykupionymi przez oligarchów. Łączne koszty organizacji igrzysk i rozbudowy infrastruktury, na co łożyć mają także prywatni przedsiębiorcy, mogą sięgnąć nawet 30 mld dolarów.

Sochi NO!

Obok kryzysu ekonomicznego, na przeszkodzie Rosjanom mogą stanąć jeszcze inne zagrożenia, chociaż wydaje się, że znacznie mniej istotne. Po pierwsze jest to groźba zamachów terrorystycznych, a właściwie ich eskalacji. Od kilku miesięcy bowiem dochodzi na plażach Soczi do eksplozji niewielkich ładunków wybuchowych, które zabiły już kilkoro ludzi. Sprawcy pozostają nieznani, ale w tym regionie nietrudno znaleźć niezbyt przyjaźnie nastawionych do Rosjan przedstawicieli innych nacji. Po pierwsze są to rdzenni mieszkańcy zachodniego Kaukazu –Adygejczycy: Czerkiesi czy Kabardyjczycy, którzy wysiedlani z Soczi, mogą okazywać władzom rosyjskim jeszcze mniej sympatii niż dotychczas. Po drugie, wśród kilku milionów kibiców na igrzyskach mogą pojawić się Dagestańczycy czy Czeczeńcy o wyraźnie antyrosyjskim nastawieniu, dla których transmitowana na cały świat impreza może być okazją do zwrócenia na siebie uwagi światowej opinii publicznej. Rosyjski kurort pozostaje otoczony przez nierosyjską ludność, a wystarczy spojrzeć na mapę by dostrzec bliskość geograficzną bardzo niestabilnych regionów. Ze wspominanego już lotniska Adler bliżej jest do granicy z Abchazją niż do centrum Soczi, a odległość od obiektów olimpijskich do Groznego wyniesie ok. 450 km. Władze Rosji będą więc musiały dołożyć szczególnych starań, aby ustrzec się przed kompromitacją i zapobiec ewentualnym zamachom.

Drugą, możliwą przeszkodą może być bojkot igrzysk w Rosji. Co prawda Rosjanie mają już doświadczenia w tym zakresie z czasów igrzysk letnich w Moskwie, ale na szczęście dla Kremla współczesne realia zdecydowanie różnią się od zimnowojennych, a Władimir Putin ma znacznie więcej przyjaciół niż Leonid Breżniew w 1980 roku. Co więcej, przykład nieudanych prób zbojkotowania igrzysk w Pekinie pozwala Rosjanom spać spokojnie. Mimo tych oczywistości podejmowane są już dziś próby wyrażenia protestu przeciw decyzji MKOl-u o przyznaniu niedemokratycznemu państwu prawa organizowania tak szlachetnej w swej idei imprezy sportowej. W 40. rocznicę inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację Stowarzyszeni Wrocław PRO i Solidarność Polsko –Czesko –Słowacka przyjęły rezolucję potępiającą Rosję i podjęły akcję protestacyjną „NIE dla Olimpiady w Soczi –Sochi NO!”. Zależność ekonomiczna i wielka polityka są jednak ważniejsze niż fakty jawnego łamania praw człowieka czy to w Rosji czy w Chinach.

Mimo tych wszystkich wątpliwości i przeszkód, jakie pojawiają się przed organizatorami 22. Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi, pozostaję optymistą i jestem przekonany, że będziemy oglądać przed telewizorami lub na żywo olimpijskie zmagania sportowców w rosyjskim kurorcie – nawet jeśli temperatura powietrza w Soczi będzie wówczas dodatnia. Sztuczne naśnieżanie stoków czy budowa sztucznych lodowisk nie stanowi przecież problemu w XXI wieku, zwłaszcza w państwie, które ma doświadczenie w zawracaniu biegu rzek. Problem wywłaszczanej ludności Soczi nie jest z kolei jedynym problemem społecznym Rosji, a góry Kaukazu były już świadkami przesiedleń całych narodów a nie tylko kilku czy kilkunastu tysięcy ludzi. Przyroda także nie pokrzyżuje planów największej budowy na terenie Federacji Rosyjskiej, a tam gdzie trzeba będzie po prostu zmieni się prawo o jej ochronie. Obecny kryzys gospodarczy również nie powinien być szczególnie groźny dla organizatorów –zainwestowano wszak zbyt duże pieniądze, aby zrezygnować ze spodziewanych zysków, a nawet gdyby powstały opóźnienia w budowie obiektów sportowych to pomoże wojsko –tak jak w Moskwie w 1980 roku. Dla 58. Armii do Soczi jest tylko jeden –dwa dni marszu dalej niż do Osetii Południowej. A jeśli chodzi o ewentualnych terrorystów –dotarli na spektakl do Moskwy, mogą dotrzeć i na występ Pluszczenki w Soczi…

Pozostaję jednak optymistą i tylko liczę, że może któryś z naszych sportowców dostarczy nam tylu emocji co swego czasu Władysław Kozakiewicz w Moskwie.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.