Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maciej Michałek: Nepal - słodki środek między dwoma głazami


01 luty 2011
A A A

Rozmowa o sytuacji wewnętrznej Nepalu i jego znaczeniu w polityce Chin i Indii z Yamem Chaulagain, nepalskim pisarzem i niezależnym dziennikarzem, autorem właśnie wydanej książki o wojnie domowej w Nepalu „Nepalese People's War”.

Maciej Michałek: Właśnie ukazała się Pańska książka o wojnie domowej w Nepalu. Czy mógłby Pan na początek przybliżyć pokrótce ten okres polskiemu czytelnikowi? Jakie były przyczyny i konsekwencje tego konfliktu?

Yam Chaulagain: Maoistowska rebelia wybuchła 13 lutego 1996 r. Jej zasadniczym celem było obalenie monarchii i siłowe utworzenie Ludowej Republiki Nepalu. Miało to miejsce w okresie, gdy światowy komunizm znajdował się w odwrocie; kraje Europy Wschodniej właśnie obrały kierunek kapitalistycznych przemian. Dla nepalskich maoistów był to więc najwyższy czas na powstanie, a masowe poparcie społeczeństwa dodało im wiatru w żagle.W rzeczywistości Nepalczycy pragnęli ustanowienia demokracji wielopartyjnej. Wielkim wysiłkiem wymusili na królu demokratyczne ustępstwa już w 1990 r., lecz pozostały one jedynie na papierze.

Tymczasem maoistowski zryw, w wyniku gospodarczych, politycznych i społecznych przemian zachodzących w latach 90., trafił na podatny grunt. W efekcie wojna domowa trwała aż 10 lat i pochłonęła życie 13 tysięcy ludzi. Co jednak dziś najważniejsze, spowodowała także pewne historyczne przemiany, takie jak obalenie monarchii i wprowadzenie systemu republikańskiego, przyznanie kobietom większych możliwości, uszanowanie praw licznych mniejszości etnicznych, dotychczas często uciskanych. Niestety, miało to miejsce równolegle z ciemną stroną dziesięcioletniego konfliktu, który spowodował, że wielu niewinnych ludzi zostało przesiedlonych, było torturowanych i mordowanych. I właśnie tę mnogość aspektów wojny domowej w Nepalu próbowałem uchwycić w swojej nowej książce.

Konflikt został zakończony, pozostał jednak problem 20 tysięcy byłych maoistowskich bojowników. 15 stycznia zakończyła się czteroletnia misja ONZ (UNMIN), której celem było monitorowanie ich baz oraz składów broni. Kwestia ich reintegracji ze społeczeństwem pozostaje jednym z najtrudniejszych zadań nepalskiego rządu. Czemu jest to takie trudne i w jaki sposób rząd próbuje rozwiązać ten problem?

Image
Yam Chaulagain
Kwestia byłych bojowników maoistowskich i nadzór nad ich bronią jest uważana za kluczową zarówno przez rząd, jak i samych maoistów. Tak jak powiedziałeś, polityczna misja ONZ właśnie dobiegła końca. W rzeczywistości ONZ chciał przedłużyć ją aż do czasu, gdy uzna nepalski proces pokojowy za dojrzały do tego. Nasz rząd nie zgodził się jednak na jakiekolwiek przedłużenie misji. Jej zadania planuje powierzyć Komitetowi Specjalnemu (utworzonemu przy udziale wszystkich najważniejszych stronnictw politycznych), w którym rząd i maoiści będą wspólnie podejmować decyzje dotyczące rehabilitacji i reintegracji bojowników ze społeczeństwem. Obawiam się jednak, że może okazać się to zadaniem zbyt trudnym, jako że maoiści wciąż naciskają na realizację własnego programu, nie przejawiając dostatecznych skłonności do kompromisu. Bez uzgodnionego z wyprzedzeniem planu przejęcia odpowiedzialności za zadania UNMIN, nagłe zakończenie misji może pogłębić podziały między partiami i zagrozić procesowi pokojowemu. Rząd musi być przygotowany na poniesienie wszelkich konsekwencji swojej jednostronnej decyzji o nieprzedłużaniu misji ONZ.

Lider maoistów, Prachanda, kilkukrotnie ostrzegał obecny rząd, że jeżeli polityczny impas nie zostanie wkrótce przełamany, to maoiści mogą zorganizować nowy przewrót. Czy to oznacza, że wciąż istnieje ryzyko kolejnej wojny domowej w Nepalu? Jakie jest poparcie dla maoistów wśród społeczeństwa?

Trzeba przyznać, że najbliższa polityczna przyszłość Nepalu jest nie do przewidzenia. Bardzo trudno obecnie stwierdzić, czy maoiści mogliby rzeczywiście zorganizować nowy przewrót. Jak wiadomo, w wyniku demokratycznych wyborów posiadają oni 40% miejsc w parlamencie, stanowiąc w nim największą partię. Lecz jeśli przyjrzeć się ich faktycznym możliwościom działania, pozbawieni są jakichkolwiek ważnych stanowisk – prezydenta, rządu, przewodniczącego Izby Reprezentantów itd. Możemy jedynie zgadywać możliwe konsekwencje tak wszechobecnego oporu względem zwycięzcy demokratycznych wyborów, od którego w 50% zależy powodzenie trwającego procesu pokojowego. Od czasu swego zwycięstwa wyborczego maoiści konsekwentnie są spychani na margines, co stoi w jawnej sprzeczności z normami i wartościami demokratycznymi, a także kończącym wojnę domową porozumieniem pokojowym. Podział władzy był najważniejszym postanowieniem tego porozumienia (CPA, Comprehensive Peace Agreement), które zapoczątkowało proces pokojowy. Jednak pozostałe partie polityczne, na mocy tymczasowej konstytucji, utworzyły większościową koalicję tworząc rząd bez udziału maoistów. Wszystkie te wydarzenia mogą w końcu doprowadzić do sytuacji, gdy rzeczywiście nie będą oni widzieli żadnej innej możliwości działania niż ponowne chwycenie za broń.

Ten kryzys polityczny trwa w Nepalu od czerwca ubiegłego roku, kiedy to Madhav Kumar Nepal (UML) musiał podać się do dymisji pod naciskiem maoistów. Jakie są szanse na wybór nowego premiera? Czy są jacyś faworyci przed zbliżającą się kolejną turą wyborów?

Wygląda na to, że parlamentarny mechanizm wyboru premiera zupełnie się nie sprawdza. Mimo 17 prób, nadal nie udało się go wybrać. Obecnie ponownie rozpoczął się dialog między największymi partiami politycznymi. Kongres Nepalski oraz Marksistowsko-Leninowska Komunistyczna Partia Nepalu (UML) [partie te uzyskały drugi i trzeci wynik w wyborach parlamentarnych – przyp. MM] wycofały warunek, że nie zaakceptują premiera z partii maoistowskiej. Miejmy więc nadzieję, że wkrótce powstanie nowy rząd, oparty na konsensusie. Jako prawdopodobnych kandydatów na nowego premiera Nepalu wymieniani są lider partii maoistowskiej Prachanda, przywódca Kongresu Ramchandra oraz przewodniczący UML Jhalanath Khanal. W nepalskiej rzeczywistości takie przewidywania nie zawsze jednak sprawdzają się, jako że polityka w tym kraju dyktowana jest nie tylko niezależnymi decyzjami przywódców, ale wpływają na nią także interesy sąsiadujących państw. Ciężko jest więc wskazać, kto może stać się przyszłym premierem.

Jest jeszcze jeden element nepalskiej sceny politycznej. Były król Nepalu Gyanendra nadal mieszka w Dolinie Katmandu i co jakiś czas zapowiada w wywiadach rychłe przywrócenie monarchii. Czy Gyanendra nadal jest liczącym się graczem? Czy istnieje możliwość, że niestabilna republika upadnie i Nepalem znów będzie rządził król?

Nepalska monarchia została wyparta poprzez proces demokratyzacji. Wybór nowej konstytuanty był tak naprawdę zwróceniem się przeciwko niepopularnej monarchii, a także przeciwko konstytucji, która tej monarchii broniła. Niesamowita liczba obywateli, którzy uczestniczyli w wyborach zaledwie 3 lata temu, jest dowodem na duże zainteresowanie ustrojem republikańskim. Niemniej jednak społeczeństwo jest sfrustrowane obecnym politycznym zastojem, spowodowanym wzajemnym brakiem zrozumienia ze strony partii politycznych, niemożliwością uchwalenia nowej konstytucji, a także brakiem wrażliwości polityków na codzienne ludzkie problemy. Jeżeli taka niewydolność partii politycznych będzie długotrwała, nie możemy wykluczyć potencjalnej restauracji monarchii. Jednak na chwilę obecną wydaje się to całkowicie niemożliwe, zwłaszcza że król jest najmniej popularną postacią w historii nepalskiej monarchii.

{mospagebreak} 

Odejdźmy od tematu kryzysu politycznego. Jaka obecnie jest pozycja Nepalu w stosunkach międzynarodowych? Jak wyglądają wasze relacje z dwoma wielkimi sąsiadami: Indiami i Chinami?

Nepal otoczony jest przez te dwa kraje - wschodnie, zachodnie i południowe części kraju sąsiadują z Indiami, północne – z Chinami. Pomiędzy Nepalem a Chinami położone są jednak wysokie Himalaje, przez co nie mamy bezpośredniej styczności z tym krajem. Indie i Nepal mają otwartą granicę i nie posiadają obowiązku wizowego, ponadto łączą je podobieństwa w sferach religii, języka i kultury. 80% nepalskiego importu pochodzi z Indii. Zgodnie z wynikającą z takich zależności polityką, Indie bardziej niż Chiny interesują się naszym krajem. Nie znaczy to jednak, że Chiny nie interesują się nim wcale. Ostatnimi czasy Pekin znacząco zmienił swój, dotychczas milczący, stosunek do Nepalu.

Indie pragną uprzywilejowanej pozycji w nepalskiej polityce. Mówi się, że bez indyjskiego wsparcia nie można podjąć w Nepalu żadnej znaczącej decyzji. Niezależnie, czy będzie to obalenie monarchii, czy tak jak ostatnio – wycofanie UNMIN i obrócenie wszystkich sił politycznych przeciwko Maoistom; uważa się, że za wszystkimi tymi decyzjami stoją Indie. Nepal nie tylko tkwi między Indiami i Chinami, lecz jest także uwikłany (geograficznie i politycznie) w indyjskie sprawy.

Chiny także wpływają na nepalską politykę – w końcu są gospodarczym gigantem – ale jest to wpływ nieporównywalny do indyjskiego. Indie są więc także o wiele bardziej niż Chiny krytykowane za tak bliską współpracę. Wynika to zwłaszcza z faktu, że często zapominają o suwerenności Nepalu, próbując narzucić mu swoje racje.

Jakie jest więc znaczenie Nepalu w indyjskiej i chińskiej polityce zagranicznej? Czy można powiedzieć, że w jakiś sposób rywalizują one o Nepal? Stosunki między tymi dwoma krajami nie należą do najprostszych, zaś wasz kraj dzieli je na przestrzeni ponad 1000 kilometrów.

Nepal dzieli granicę z gospodarczym mocarstwem, jakim są Chiny, oraz z coraz potężniejszymi ekonomicznie Indiami. Chiny są większe od naszego kraju ponad 60 razy, Indie – 23 razy. Mamy takie powiedzenie, że Nepal jest jak słodki środek pomiędzy dwoma głazami (śmiech). Obydwa państwa rzeczywiście borykają się z przeróżnymi problemami dotyczącymi przebiegu granic czy wymiany handlowej. Na pierwszy rzut oka nie wygląda na to, by politycznie różniła je sprawa Nepalu. Jednak i tu istnieją pewne kwestie sporne, co do ich relacji z naszym krajem.

Indie chcą zachować uprzywilejowaną pozycję w naszym kraju, zarówno w sprawach politycznych, jak i handlowych. Chinom zależy zaś na stabilnym systemie politycznym w Nepalu, co ma wpłynąć na ustabilizowanie sytuacji w sąsiednim Tybecie, a także na wymianę handlową. Gdy Prachanda w pierwszej kolejności odwiedził Chiny po objęciu funkcji premiera, co było złamaniem zasady, że premier po swym zaprzysiężeniu najpierw wizytuje Indie, New Delhi jasno wyraziło swoje niezadowolenie. Mówi się też, że był to jeden z powodów upadku maoistycznego rządu w maju 2009 r. Tak więc, mimo że nie bezpośrednio, obydwa te kraje walczą o swą pozycję w Nepalu. Jednak jak dotąd, to Indie wciąż są główną siłą w nepalskiej polityce.

Czy potężne chińskie inwestycje infrastrukturalne w Tybecie mogą być środkiem służącym zniwelowaniu tej indyjskiej przewagi? Infrastruktura łącząca Nepal z Indiami jest bardzo słaba, tymczasem Chińczycy ukończyli nową autostradę z Lhasy do Nepalu, kładą tory kolejowe na tej trasie, wzdłuż nepalskiej granicy budują drogę łączącą z Pakistanem.. Jakie są rzeczywiste cele tak kosztownych inwestycji w pobliżu granicy z Nepalem, a także Indiami?

Chińskie inwestycje w tym regionie mają znaczenie strategiczne. Rozwój infrastruktury w Tybecie, razem z ożywieniem gospodarczym i obecnością dużej ilości wojska, jest środkiem mającym osłabiać tybetańskie żądania niepodległościowe. Ale rzeczywiście, infrastruktura ta zwiększy także możliwości Pekinu w relacjach z Nepalem, szczególnie pod względem gospodarczym, który jest dla Chińczyków najważniejszy. Obok kwestii ekonomicznych mogą istnieć także pewne interesy polityczne, lecz Chiny, w przeciwieństwie do Indii czy USA, preferują tzw. cichą dyplomację i jej efekty nie są tak dobrze widoczne. Niewątpliwie jednak Pekinowi zależy na nepalskim poparciu dla jego polityki „jednych Chin”, więc będzie wspierał każdy rząd w Katmandu, który będzie współpracował z nim w kwestii Tybetu. Infrastruktura ta może również okazać się pomocna przy zwalczaniu jakichś kolejnych manifestacji Tybetańczyków mieszkających w Nepalu. Tak więc wszystkie te inwestycje przede wszystkim bardziej służą polityce „jednych Chin”, niż wzmacnianiu chińskich wpływów politycznych w Nepalu.

W Katmandu znajduje się sekretariat SAARC, Południowoazjatyckiego Stowarzyszenia Współpracy Regionalnej. Jakie jest Pańskie zdanie o tej organizacji? Czego Nepal oczekuje względem członkostwa w tej południowoazjatyckiej wspólnocie?

SAARC jest regionalną organizacją, zrzeszającą 8 południowoazjatyckich państw. Jej celem jest nawiązywanie współpracy w walce ze wspólnymi problemami, jest to także organ wykonawczy regionalnej integracji w całej Azji Południowej, w szczególności integracji ekonomicznej – w 2004 r. podpisano porozumienie o strefie wolnego handlu SAFTA. Jako że Nepal był jednym z głównych działaczy na rzecz powstania organizacji, aktywnie uczestniczy w szczytach oraz dba o porozumienie i zjednoczenie wysiłków dla wspólnego dobra.

W rzeczywistości jednak Nepal nie osiągnął więcej niż podpisanie różnych dokumentów. Rozwój współpracy regionalnej wciąż się na dobre nie zaczął, ponadto ciągle brak zaufania między państwami członkowskimi. Brak równowagi w handlu powiększa się, a także pogarsza się stan bezpieczeństwa. Większe państwa, które należą do SAARC, mają ambicje by stać się mocarstwami, a nie by współpracować z mniejszymi krajami; inne znowu borykają się z konfliktami wewnętrznymi. To wszystko kładzie cień na światłe cele i na efektywność SAARC.

Gospodarka i bezpieczeństwo Nepalu, podobnie jak pozostałych mniejszych członków stowarzyszenia, mogłyby dużo zyskać na usprawnieniu współpracy regionalnej, leży więc ona w ich najlepszym interesie. Jednak jak dotąd faktyczne korzyści – takie jak liberalizacja wymiany handlowej, tranzyt nepalskich towarów przez Indie czy umowy o korzystaniu z indyjskich portów morskich, były osiągane zawsze za sprawą porozumień dwustronnych. I to się nie zmienia – Indie wciąż preferują umowy dwustronne, które zapewniają im silniejszą pozycję niż szerokie, południowoazjatyckie forum.