Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Brunei Darussalam - azjatyckie Shellfare state


19 kwiecień 2011
A A A

Brunei Darussalam, niewielkie państewko na północy Borneo, obok Singapuru jest najbogatszym krajem azjatyckim. Warto przyjrzeć się jak ten tropikalny kraik do tego doszedł i czy ma pomysły na niedaleką przyszłość, gdy jego ropa i gaz się wyczerpią.

Jeżeli Brunei jest z czegokolwiek znane, to z tego, że żyje niemal w całości z eksportu węglowodorów. Sektor energetyczny odpowiada za 94% przychodów państwa, 96% eksportu, 74% inwestycji I 69% PKB. Mówiąc o nim warto jednak zacząć od skali tego państwa. Osiągnęło ono swoje bogactwo wcale nie będąc drugim Kuwejtem - pod względem udokumentowanych zasobów ropy znajduje się dopiero na 39 miejscu na świecie, zaś pod względem gazu ziemnego – na 35, posiadając niewiele ponad dwukrotnie większe zasoby niż Polska. W tym sensie kluczowa jest więc populacja, wynosząca zaledwie 400 tysięcy mieszkańców.

Wydobycie ropy rozpoczęło się już w 1929 r. za sprawą British Malayan Petroleum Company, zaś w latach 70. dzięki wzrostowi cen ropy na światowych rynkach na dobre rozkręciło się węglowodorowe eldorado. Za zdecydowaną większość wydobycia i rafinacji odpowiada od tamtej pory Brunei Shell Petroleum (BSP), spółka join-venture brytyjsko – holenderskiego koncernu Shell z brunejskim rządem. Model taki jest charakterystyczny na małych państw, które nie dysponują technologią i kapitałem niezbędnym do samodzielnego uruchomienia wydobycia. Jednak firma Shell nabrała takiego znaczenia w Brunei, że państwo to ochrzczone zostało jako Shellfare state. Określenie to idealnie pasuje do brunejskiej rzeczywistości - przemysł petrochemiczny jest w nim głównym pracodawcą, dzięki zyskom z eksportu edukacja i opieka zdrowotna są bezpłatne, zaś brunejska wersja programu „rodzina na swoim” zapewnia wysokie dopłaty na kupno nowych domów.
  
Całe lata 70. minęły na wielkich inwestycjach mających na celu maksymalne zwiększenie wydobycia, które osiągnęło swoje apogeum w 1980 r. gdy Brunei wydobywało ok. 270 tysięcy baryłek ropy dziennie. Wtedy jednak, a więc całkiem szybko, rząd w Bandar Seri Begawan wystudził węglowodorową gorączkę i zadecydował o zmniejszeniu wydobycia celem oszczędności złóż i przyłożeniu większej troski do minimalizacji marnotrawstwa ropy. Od lat 80. rozpoczęła się również współpraca z szerszym gronem firm zagranicznych którym sprzedawane są koncesje na wydobycie, np. francuskim Total (dawniej Elf). Dopuszczenie większej liczby zagranicznych koncernów do poszukiwań nowych złóż ma olbrzymie znaczenie, bowiem owoce ich pracy mogą w znaczącym stopniu oddalić konieczność przeobrażeń w brunejskiej gospodarce. W ostatniej dekadzie miały miejsce zaburzenia produkcji związane z wahaniami cen ropy, wyraźnie spadło ono jednak już poniżej 150 tysięcy baryłek i szacuje się, że obecne zasoby starczą jeszcze 10 do 20 lat. Głównymi odbiorcami brunejskiej ropy są Australia, Indonezja, Indie i Korea.

Image
Źródło: Agencia Brasil

Drugim produktem eksportowym Brunei jest gaz ziemny, którego złoża odkryto w latach 60. Jest on w niemal 100% skraplany do postaci LNG (Liquefied Natural Gas). Brunei praktycznie od samego początku postawiło na eksport LNG, a więc wychłodzonego do mniej niż -162 C (temperatura wrzenia metanu) gazu ziemnego, który w postaci płynnej jest 630 razy bardziej skoncentrowany. Dzięki temu eksport gazu nie był uzależniony od budowy kosztownych gazociągów, odbiorcy dostaw byli bardzo elastyczni zaś cena finalna konkurencyjna. W 1972 r. Bandar Seri Begawan stało się pierwszym producentem tego typu gazu w Azji, zaś do dziś pozostaje czwartym największym na świecie. Możliwe to było dzięki współpracy z zagranicznymi koncernami Shell i Mitsubishi, które razem z rządem Brunei postawiły w Lumut potężną fabrykę Brunei LNG (BLNG).

Produkcja gazu rosła wraz ze wzrostem globalnego zapotrzebowania na ten surowiec, powiększaniem się floty metanowców zdolnych do transportu LNG oraz powstawaniem odpowiedniej infrastruktury portowej i zakładów regazyfikacji. Szczególne znaczenie ma w tym sektorze współpraca z Japonią. Po pierwsze miała ona kluczowy udział w światowej produkcji metanowców, bez których brunejski gaz nie mógł być kupowany. Po drugie Japonia posiada pakiet 25% udziałów w BLNG, a przede wszystkim na mocy długoterminowych porozumień kupuje około 90% brunejskiego gazu (za pośrednictwem m.in. głośnego ostatnio TEPCo.) Jedynym obok Japonii odbiorcą gazu jest Korea Południowa, która kupuje około 9%. W ostatnich latach nastąpił jednak widoczny spadek produkcji i według najnowszych danych wynosi około 13,4 mld metrów sześciennych rocznie. Ogólne perspektywy wydobycia gazu są lepsze niż w przypadku ropy i szacuje się, że starczy ich nawet na kolejne 40 lat.
 
Omawiając brunejską politykę wydobycia węglowodorów należy wspomnieć również o trwającym sporze z Malezją o głębokomorskie złoża w pobliżu Borneo. Dla Brunei jest to spór najwyższej wagi. Chodzi o tzw. bloki K i J które Bandar Seri Begawan uważa za znajdujące się na obszarze jego wyłącznej strefy ekonomicznej oraz lądowe bloki L i M, w których odpowiednio 36% i 40% posiada Kulczyk Oil Ventures. Jeżeli Brunei całkiem utraciłoby dostęp do tych terenów, przyspieszyłoby to wyczerpanie się jego wydobycia conajmniej o 10 lat. O możliwości rozpoczęcia wydobycia rywalizują amerykański Murphy Oil i malezyjski Petronas posiadające koncesje od rządu Malezji oraz Shell, Conoco i Mitsubishi posiadające koncesję z Brunei. Malezja proponowała wspólne rozpoczęcie wydobycia, lecz w takim przypadku Brunei musiałoby zerwać podpisane już kontrakty na wydobycie, co powoduje że spór pozostaje jak dotąd nierozwiązany. W ubiegłym roku zainteresował się nim nawet ONZ, zapowiadając wysłanie sił pokojowych, jeżeli dojdzie do jego zaostrzenia.
 
W związku z wyczerpywaniem się złóż surowców rząd Brunei bardzo poważnie zaczął podchodzić do problemu przeprojektowania swojej gospodarki tak, aby zbliżający się koniec wydobycia nie zabrał ze sobą wszystkiego, co udało się dzięki niemu osiągnąć. W pierwszej kolejności postawiono na ekonomizację wydobycia, a więc jego ograniczenie i minimalizację marnotrawstwa, dzięki czemu brunejskie instalacje należą do najnowocześniejszych na świecie. Innym z pomysłów jest wykorzystanie posiadanych rezerw gazu do ożywienia brunejskiego przemysłu, który dotychczas praktycznie nie istniał. Do największych tego typu projektów zaliczyć można budowane we współpracy z Japończykami fabrykę metanolu oraz budowaną we współpracy z amerykańskim koncernem Alcoa hutę aluminium. W ten sposób podejmowane są próby przyciągnięcia zagranicznych inwestorów i rozwijania energochłonnych sektorów innych niż petrochemiczny, zachęcając niskimi cenami energii.
 
Wspomniane działania są jednak swego rodzaju okresem przejściowym, który ostatecznie ma doprowadzić Brunei do uniezależnienia się od zysków z eksportu gazu i ropy.  Jednak czy i w jaki sposób uda się tego dokonać wciąż nie jest sprawą jasną. Podstawą brunejskich działań w tym zakresie jest ogłoszony w 2008 r. plan Wawasan Brunei 2035 (Vision Brunei 2035). Wśród najbardziej perspektywicznych sektorów na które należy postawić wymienia on technologie informatyczne oraz turystykę. W tym drugim przypadku ma ona duży potencjał dzięki temu, że niemal wszystkie złoża znajdują się w brunejskiej morskiej strefie ekonomicznej i środowisko naturalne na lądzie nie uległo degradacji. Drugim filarem planu jest konieczność przyciągnięcia nowych zagranicznych inwestorów tak, jak udało się tego dawniej dokonać w sektorze petrochemicznym. Wreszcie po trzecie, Bandar Seri Begawan chce postawić na „islamski biznes”, od żywności po bankowość zgodne z prawem religijnym. Całkowita reorientacja gospodarki jest jednak ogromnym wyzwaniem z którym wiąże się szereg zmian, być może również politycznych, i jej sukces byłby niezwykłym osiągnięciem, którego na dzień dzisiejszy nie sposób jednak przewidzieć.
 
Wydobycie ropy i gazu stworzyło kilkuset tysiącom mieszkańców Brunei prawdziwe państwo dobrobytu, a jego sułtana uczyniło jednym z najbogatszych ludzi na świecie o majątku szacowanym na 40 mld USD. Początkowo bardzo ekstensywne, gospodarowanie wydobyciem odbywało się zawsze przy współudziale brunejskiego rządu, co umożliwiło postępującą ekonomizację wydobycia. Choć według różnych szacunków złóż starczy jeszcze na przynajmniej 15-20 lat, już teraz Brunei istotnie ogranicza wydobycie i stara się rozwinąć inne sektory gospodarki, co skutkuje jednak widocznym spowolnieniem gospodarczym. Zapewnienie równie dostatniej, nie węglowodorowej przyszłości jest zadaniem niezwykle trudnym i czas pokaże czy Brunei mu podoła. Najważniejsze na dzień dzisiejszy jest jednak to, że Bandar Seri Begawan doskonale zdaje sobie sprawę z nieuniknioności zmian i nie boi się wychodzić im naprzeciw. 

Źródła:
U.S. Energy Information Administration, http://www.eia.doe.gov
U.S. Department of State, http://www.state.gov
The Economist, http://www.economist.com
Encyclopedy of Earth, http://www.eoearth.org/
The World Factbook, http://www.cia.gov
BruDirect.com, http://www.brudirect.com
The Brunei Times, http://www.bt.com.bn