Maciej Michałek: Srebrny Jubileusz SAARC
Pod koniec kwietnia w stolicy Bhutanu - Thimpu - miał miejsce XVI szczyt Południowoazjatyckiego Stowarzyszenia Współpracy Regionalnej (SAARC). Odbył się on w dwudziestą piątą rocznicę powstania organizacji, co obok jubileuszowej fety miało także smutny wydźwięk skromności sukcesów, jakimi stowarzyszenie może się poszczycić.
Tematem przewodnim szczytu były zmiany klimatu i kwestie rozwojowe. Przyjęto na nim kilka dokumentów, przede wszystkim deklarację „Na drodze ku zielonej i szczęśliwej Azji Południowej”, w której podkreślono konieczność redukcji emisji dwutlenku węgla oraz wyrażono nadzieję na równoczesną troskę o środowisko i walkę z ubóstwem. Polecono sekretariatowi organizacji analizę możliwości implementacji Protokołu z Kioto, zaś gospodarz szczytu zobowiązał się do zorganizowania warsztatów, na których podzieli się swoimi doświadczeniami z prowadzenia autorskiej polityki „Szczęścia Narodowego Brutto”. Polityka ta, dystansująca się od mierzenia rozwoju wskaźnikiem PKB, skupia się na ludzkim rozwoju oraz ochronie kultury i środowiska. Podpisano również kilka pomniejszych porozumień i deklaracji.
Tradycyjnie jednak najwięcej emocji i zainteresowania mediów budziło spodziewane spotkanie premierów Indii i Pakistanu. Od początku powstania SAARC relacje tych dwóch mocarstw atomowych miały silny wpływ na funkcjonowanie organizacji (m.in. odwoływane bywały szczyty), zaś organizacja wpływała na owe relacje, oferując regularne okazje do nieoficjalnych rozmów. Tak było i tym razem, gdy premierzy Indii i Pakistanu mieli spotkać się po raz pierwszy od zamachów terrorystycznych w Mumbaju w 2008 r., po których zawieszone zostały dwustronne rozmowy pokojowe. Spotkanie Singh - Gilani pokazało postęp we wzajemnych stosunkach, a premierzy zgodzili się przywrócić oficjalny dialog na poziomie ministerialnym. SAARC być może wymiernie przysłużył się więc dla procesu pokojowego w Azji Południowej, szczególnie że gospodarze zachęcili do nieoficjalnych spotkań, po sąsiedzku kwaterując delegacje Indii i Pakistanu.
SAARC został powołany do życia w 1985 r. jako realizacja istniejącej od samego powstania państw południowoazjatyckich idei zinstytucjonalizowanej współpracy regionalnej. Państwa te, tj. Afganistan, Bangladesz, Bhutan, Indie, Nepal, Malediwy, Pakistan i Sri Lanka, pełne są wewnętrznych niepokojów, a być może najbardziej charakterystyczną cechą regionu jest niebywała różnorodność etniczna i kulturowa. Jednocześnie jednak łączy je wspólna historia i kolonialna przeszłość, a subregion posiada wyraźne, naturalne granice, które stanowią Himalaje i Ocean Indyjski. O możliwości kooperacji niezliczonych społeczności południowoazjatyckich świadczy również to, że wszystkie one współżyją już dziś w Indiach.
SAARC od początku istniał głównie na papierze, a podejmowane na jego forum inicjatywy były rozmywane lub nie ratyfikowane, nie osiągając znaczących sukcesów. Przez świętowane dziś 25 lat działalności SAARC dostarczał wielu płonnych nadziei, przeplatanych z kompletnym załamywaniem się współpracy i medialnym wieszczeniem końca organizacji. Mimo to, dziś po raz kolejny można mieć nadzieję na ożywienie południowoazjatyckiej kooperacji.
Wynika to z obserwowanej zmiany podejścia Indii, które jako regionalny hegemon mają decydujący wpływ na możliwość współpracy. Polityka New Delhi wobec regionu wydaje się ewoluować od czasu ataków w Mumbaju. Sama reakcja na zamach była łagodniejsza niż można się było spodziewać, szczególnie w porównaniu do reakcji z 2001 r. po ataku na indyjski parlament. Indie zrozumiały, że od stabilizacji w krajach sąsiednich zależy także ich wewnętrzna stabilizacja. Zrozumiały również, że tylko zaprowadzając porządek na „własnym podwórku” będą mogły przekonać świat o swojej mocarstwowości i zdolności do prowadzenia dojrzałej i twórczej polityki. Wreszcie, Indie coraz bardziej zaniepokojone są rosnącymi wpływami Chin w Azji Południowej. ChRL uważane jest za jedyne światowe mocarstwo, które jak dotąd nie uznało tego regionu za przynależną Indiom strefę wpływów i stara się rozwijać dobre stosunki z pozostałymi państwami. Relacje te częściowo mają charakter czysto ekonomiczny, częściowo odbywają się w myśl „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. I tak obserwujemy postępującą zażyłość Chin z Pakistanem, tradycyjnie dobre relacje z Bangladeszem, pomoc dla rządu Sri Lanki w walce z LTTE i budowa na jej terytorium portu – bazy marynarki, romans z rządzonym przez Maoistów Nepalem, wreszcie ekonomiczną ekspansję w Afganistanie. Otaczane w ten sposób Indie reagują wykorzystując swoją najpotężniejszą przewagę – mogącą przynieść olbrzymie korzyści wszystkim stronom współpracę regionalną.
Azja Południowa potrzebuje integracji, a integracja potrzebuje lidera, którym mogą być tylko Indie. Czy obserwowana dziś poprawa funkcjonowania SAARC okaże się początkiem prawdziwego zbliżenia krajów subregionu, czy jedynie kolejną niewykorzystaną szansą? Dziś chyba jeszcze zbyt wcześnie by móc to przewidzieć. Stawka jest jednak bardzo duża, bowiem w przypadku przerwania istniejących nici porozumienia nad regionem zawiśnie widmo wieloletniej stagnacji (za wyjątkiem Indii), a nawet katastrofy nuklearnej. Gdyby natomiast współpraca się powiodła i region zintegrował gospodarczo, ma on potencjał by w XXI w. stać się trzecią, obok Chin i USA, siłą gospodarczą świata. Myślenie życzeniowe oszukało już wielu, ja jednak wolę widzieć w obecnej poprawie kondycji SAARC przełom i krok ku „zielonej i szczęśliwej Azji Południowej”.