Magdalena Lejman: Armenia i Azerbejdżan: konflikt udomowiony?
- Magdalena Lejman, Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego
Na peryferiach Europy tlą się konflikty, o których niewielu Europejczyków już pamięta. Niektóre z nich trwają tak długo, że stały się częścią politycznego krajobrazu regionu. Zarówno społeczność międzynarodowa, jak i same zainteresowane strony przyzwyczaiły się do ich obecności tak bardzo, wydaje się, iż nikomu nie zależy, by znaleźć kompromis. Od 20 lat przedmiotem takiego sporu między Armenią i Azerbejdżanem jest Górski Karabach.
Konflikt o terytorium Karabachu rozpoczął się jeszcze przed rozpadem Związku Radzieckiego. Zamieszkany przez Ormian obszar został przekazany pod jurysdykcję Radzieckiego Azerbejdżanu jako terytorium autonomiczne. Gdy upadek komunistycznego kolosa był już bliski, w 1988 roku Autonomiczny Okręg Górskiego Karabachu ogłosił secesję z Azerbejdżańskiej SRR. W 1991 roku, tuż po odzyskaniu przez Armenię niepodległości, ogłoszono powstanie Republiki Górskiego Karabachu ze stolicą w Stepanakercie. Władze w Baku uznały tę deklarację za bezprawną i rozpoczęły akcję mającą na celu przywrócenie integralności terytorialnej swojej republiki. Działania przerodziły się w konflikt zbrojny. RGK, choć nigdy oficjalnie nie została uznana przez Armenię (ani przez żadne inne państwo na świecie), uzyskała z jej strony masowe wsparcie w konflikcie. W 1994 roku zawarto rozejm, w wyniku którego region Górskiego Karabachu oraz otaczające go tereny (w sumie ok. 20% terytorium Azerbejdżanu) znalazły się pod protekcją Armenii.
Od czasu rozejmu konflikt znajduje się w stanie zamrożenia. Corocznie w wyniku krótkich wymian ognia po obu stronach granicy ginie kilkadziesiąt osób, żadna ze stron nie podjęła jednak wobec przeciwnika zorganizowanej akcji wojskowej. Nie wydaje się również, by te kilkanaście lat rozejmu przybliżyło do kompromisowego rozwiązania konfliktu.
Próby mediacji
Chęć pomocy w znalezieniu pokojowego rozwiązania sporu zgłosiła OBWE. W 1992 r. w celu mediacji utworzono tzw. Grupę Mińską, w której skład weszły Francja, Rosja i USA. Niemal 20 lat prac Grupy nie przyniosło wymiernych efektów. OBWE nie udało się nawet wprowadzić sił rozjemczych na obszar między wrogimi wojskami, które byłyby gwarancją niewznawiania przez nie działań wojennych.
Dodatkową próbę pośrednictwa podjęła Rosja organizując serię trójstronnych spotkań prezydentów (Armenii, Azerbejdżanu i Rosji). W obliczu zbliżających się zimowych igrzysk w Soczi w 2014 roku, możliwość odnowienia konfliktu jest zapewne dla Moskwy niepokojąca. Nie wydaje się jednak, by i ta próba mediacji zdołała zbliżyć strony do rozwiązania konfliktu.
Ambiwalentne stanowiska
Baku deklaruje gotowość przywrócenia integralności terytorialnej kraju za pomocą siły. Od kilku lat utrzymywany jest wysoki poziom wydatków na zbrojenie. Tegoroczny budżet Azerbejdżanu zakłada ich niemal dwukrotny wzrost (do 3,1 mld USD) w porównaniu z rokiem ubiegłym. Suma ta przekracza wartość całorocznego budżetu Armenii. Baku stara się także o aktywne poparcie międzynarodowe. Azerbejdżańska wersja wydarzeń w Chodżałach (w trakcie konfliktu zbrojnego, w 1992 r. w Chodżałach zginęło 613 Azerów), określająca je mianem „masakry” lub „ludobójstwa”, odwołuje się do współczucia międzynarodowej opinii publicznej.
Erywań z kolei odrzuca możliwość decydowania o losach Karabachu po wcześniejszym przywróceniu go pod rządy Baku. Jako rozstrzygające proponuje uznać wyniki referendum wśród mieszkańców Górskiego Karabachu z 1991 r. Istnieje prawdopodobieństwo, że zbyt daleko idący kompromis zostałby zahamowany przez ormiańskie społeczeństwo, podobnie jak blokowane przez ormiańską diasporę były próby porozumienia z Turcją.
Korzyści ze sporu
Otwartym pozostaje pytanie czy strony rzeczywiście chcą rozwiązania konfliktu. Możliwość jego ciągłego wykorzystywania do politycznej mobilizacji wydaje się być wygodnym narzędziem w rękach rządów obu krajów. Czytelna wizja wroga może być w razie potrzeby prostym uzasadnieniem dla braku reform społecznych i gospodarczych lub centralizacji władzy.
W tym roku oba kraje świętują 20 rocznicę odzyskania niepodległości. W Erywaniu (21 września) dla upamiętnienia tego wydarzenia odbyły się uroczystości połączone z paradą wojskową. Była to odpowiedź na podobną paradę zorganizowaną w Baku kilka miesięcy wcześniej, z okazji Dnia Wojska (26 czerwca). Prezentacja armii i sprzętu wojskowego oraz niecichnąca retoryka wojenna po obu stronach wydają się być demonstracją gotowości do militarnego rozstrzygnięcia sporu. Nie można wykluczyć, że przy zmianie warunków geopolitycznych, konflikt się odnowi. Przed podjęciem decyzji obie strony z pewnością zrobią bilans korzyści i strat wynikających z takiego posunięcia. Na szali postawione zostaną nie tylko krzywdy społeczne i terytorialne, lecz także polityczne i propagandowe korzyści, jakie strony nauczyły się czerpać z konfliktu przez okres jego trwania.
Autor: Magdalena Lejman, Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego, Fundacja Kaukaz.net