Maria Twaróg: Co dalej, panie Obama?
W ostatnich dniach mało kto wątpił w to, że 44. prezydentem USA zostanie Barack Obama. Wygrane wybory to jednak dopiero początek. Teraz cały świat z zapartym tchem oczekuje zmian, które w swojej kampanii wyborczej zapowiedział kandydat Demokratów. Pytamy zatem: co dalej, panie Obama?
Po historycznym zwycięstwie, jakie odniósł Barack Obama, będzie on teraz musiał stawić czoła wszelkiego rodzaju problemom - tak w kraju, jak i na świecie. Komentatorzy są zgodni - przed nowo wybranym prezydentem niezwykle trudne zadanie. Zarówno amerykańska, jak i światowa sytuacja ekonomiczno - polityczna już od dawna nie były bowiem tak skomplikowane.
Pierwszym problemem, z jakim na płaszczyźnie krajowej, będzie musiał zmierzyć się prezydent Obama jest niewątpliwie kryzys ekonomiczny, który w ostatnim czasie tak dotkliwie odbił się na amerykańskiej gospodarce. Za granicą natomiast wszyscy z zapartym tchem oczekują wypełnienia przedwyborczych obietnic, na czele których stała zapowiedź zakończenia konfliktów w Iraku i Afganistanie. W swoim wystąpieniu, po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów, sam Obama zaznaczył jednak, że droga do zmian będzie długa, a rezultatów nie można spodziewać się już w najbliższym czasie.
Trudno polemizować ze stwierdzeniem, iż podstawą kampanii wyborczej kandydata Demokratów stały się wizje zmian, jakich dokona on po objęciu fotela prezydenta USA. Teraz jednak nadszedł czas, by senator z Illinois, który zdołał podbić serca milinów ludzi na całym świecie pokazał dokładnie jak ma zamiar wprowadzić owe zapowiedzi w życie.
Podczas swojego wystąpienia w Chicago Obama, już jako prezydent elekt, po raz kolejny odniósł się do takich wartości jak jedność, pojednanie i nadzieja. Zaapelował również do swoich politycznych rywali o porozumienie i współpracę. Podkreślił on bowiem, że jedynie w niej upatrywać można szansy na nową przyszłość dla Ameryki. Eksperci są zgodni co do jednego - owa współpraca pomiędzy Demokratami i Republikanami to faktycznie jedyna szansa dla Obamy na urzeczywistnienie jego programu politycznego.
Trzeba przyznać, że podczas kampanii wyborczej, senator z Illionis wykazał się niespotykaną umiejętnością zjednywania sobie oponentów oraz zadziwiającym wręcz telentem do unikania potencjalnych konflików. Dzisiaj należy sobie jednak zadać pytanie, czy owe zdolności okażą się wystarczające do zjednoczenia Demokratów i Republikanów na tyle, by udało się przeprowadzić kluczowe zmiany zarówno w amerykańskiej polityce krajowej, jak i zagranicznej.
Wielu komenatorów zwraca uwagę na jeszcze jedno potencjalne utrudnienie. Podkreślają oni bowiem brak jednomyślności w szeregach partii demokratycznej, co niejednokrotnie okazywało się dużym problemem. Przed prezydentem Obamą stoi zatem jeszcze jedno wyzwanie - nadać partii Demokratów nową twarz oraz sprawić, by mówiła ona jednym głosem.
Nowo wybrany prezydent jednego z największych światowych mocarstw musi teraz podjąć jeszcze jedną - prawdopodobnie najbardziej kluczową decyzję. Barack Obama musi bowiem przede wszystkim zdefiniować formę rządów, jaką ma zamiar nadać swojej prezydenturze. Koniecznym jest, aby nowy prezydent uświadomił sobie, że jednym z najczęściej popełnianych przez jego poprzedników błędów, było naiwne założenie, że inni bądą bezwarunkowo skłaniać się ku zaproponowanym w ich programach politycznych propozycjom. Barack Obama musi zatem zdecydowac się na jedną, dobrze przemyślaną strategię, która pomoże mu przekonać do siebie polityków obu partii oraz umożliwi mu realizację jego przedwyborczych zapowiedzi.
Jak widać, wygrane wybory i zdobycie fotela prezydenta USA to dla Baracka Obamy nie koniec, ale dopiero początek walki. Świat natomiast może już teraz jedynie obserwować działania nowego prezydenta i z nadzieją czekać na obiecane cuda.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.