Mariusz Marchliński: Gaz i ropa - światowa walka o Imperium
- Mariusz Marchliński
Problem gazu i ropy towarzyszy nam niemalże każdego dnia. Tylko przy okazji ważnych i alarmująco brzmiących wydarzeń (patrz: rurociąg Bałtycki) narastają burzliwe dyskusje i szukamy odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób ustrzec się przed koszmarem kryzysu energetycznego. Zagadnienie bezpieczeństwa energetycznego rodzi wiele pytań. Czy jest to tylko polski problem, wynikający z braku prowadzenia pragmatycznej polityki zagranicznej przez naszych polityków? Niekoniecznie. Pytania, które powinniśmy postawić brzmią inaczej. Jak przebiega wielka światowa gra o przyszłość, czyli o energię? Jakie rodzi to skutki regionalne i globalne? W jakiej sytuacji znajduje się pod tym względem Polska?
Nie ulega wątpliwości, że zasoby ropy i gazu wkrótce „pękną jak bańka mydlana”. 22 października 1998 r. na konferencji OPEC przedstawiono raport The World Petroleum File – Cycle, który został następnie szybko i skrzętnie utajniony. Przyczyną były informacje zawarte w owym dokumencie, mówiące, iż najwyższy poziom wydobycia tych surowców nastąpi około 2010 roku, ewentualnie w latach 2020 – 2040.
USA mają już szczyt wydobycia za sobą. Dziś w państwie tym mamy do czynienia z idealnym połączeniem władzy i biznesu. Jest to efekt posiadania odpowiednich środków oraz wykorzystania właściwych narzędzi do bezwzględnego opanowania i utrzymania w strefie bezpośrednich wpływów regionów Bliskiego i Środkowego Wschodu, jak i Azji Centralnej – „głównych tankowców świata”. Nie wolno także zapomnieć o Afryce (Nigerii i Angoli), gdzie jednak obecni są inni gracze – Indie i Chiny. Obecnie mocną kartą przetargową może poszczycić się Brazylia z nowo odkrytymi złożami ropy naftowej i gazu. Znajdują się one w odległości 300 kilometrów na południe od Rio, na głębokości 5 kilometrów pod dnem Atlantyku.
Europa Zachodnia niegdyś posiłkowała się w pełni ropą z Morza Północnego. Czasy dawnej świetności minęły. Aktualnie jest ona zmuszona do korzystania z usług Bliskiego i Środkowego Wschodu, który jednak cechuje się permanentną niestabilnością, a to może grozić destrukcją urządzeń i pól roponośnych. Nie lepiej wygląda sytuacja z gazem, który w większości trzeba sprowadzać z Rosji. Ta natomiast potrafi odpowiednio wykorzystać swoją pozycję. Wyjątek stanowi Francja z najlepiej opracowanymi kierunkami dostaw – 28 proc. z Norwegii, 21 proc. z Rosji, 19 proc. z Holandii, 12 proc. z Algierii oraz 20 proc. z innych źródeł. Samowystarczalne pod względem zasobów energetycznych są jedynie Rosja i Kanada. Federacja posiada niemal wszystkie technologie, które umożliwiają jej wpływanie na globalny rynek paliw.
Polscy decydenci polityczni powinni uświadomić sobie, iż trwa nieustająca bitwa o przestrzeń energetyczną na świecie. Prym wiodą tu oczywiście Stany Zjednoczone, które zaangażowały do „walki” takie potęgi rynku paliw jak: Unacol, Exxon, Enron, Amoco, Mobil Oil, Nimir Oil, Delta Oil, Turkish Petroleum Company oraz multimiliarderów saudyjskich (Al-Alamoudi, Bin Mahfouz, Salim ibn Laden – brat Osamy). Powszechnie znane jest wyrażenie seven sisters, które oznacza, iż w rzeczywistości rynkiem wydobywczym surowców energetycznych rządzi siedem najważniejszych koncernów – ExxonMobil, Shell, BP, ChevronTexaco, Total, ENI oraz ConocoPhilips. To one kreują politykę i gospodarkę na świecie. Peter D. Scott, autor książki Drugs, Oil and War stwierdził, że amerykańskie lobby paliwowe opracowało plan stworzenia pod auspicjami armii amerykańskiej rurociągu transbałkańskiego. W grudniu 2004 r. – pisał Scott – BBC News podał, że Albania, Bułgaria i Macedonia wyraziły zgodę na budowę rurociągu za 1,2 mld USD, który ma przebiegać na południe od nowej bazy USA w Kosowie. [1] Rozchodzi się o południowoeuropejskie przedłużenie naftociągu znad Morza Kaspijskiego lub ze Środkowego Wschodu. Tym samym interwencja NATO w Serbii w 1999 roku była „na rękę” USA. [2] Dzięki temu państwo rozbito, wyolbrzymiono znaczenie Kosowa i Macedonii.
Związek cen ropy z militarnym zaangażowaniem USA dostrzegają także amerykańscy analitycy wydarzeń politycznych i gospodarczych. Chip Cummins pisał w Wall Street Journal: W miarę jak wzmaga się zagrożenie pól naftowych, coraz więcej żołnierzy USA musi ich bronić. Okręty marynarki wojennej i straży wybrzeży USA wzmacniają amerykańską obecność w Zatoce Perskiej i przygotowują się do służby tam na długą metę. [3]
Ze względu na rosnące potrzeby rynku energetycznego oraz globalny kryzys paliwowy, Unia Europejska popiera przedsięwzięcia mające na celu dostawy surowców
i energii z Rosji. W ślad za państwami skandynawskimi zamierzają pójść również firmy niemieckie, francuskie, belgijskie, włoskie, hiszpańskie itd. W Europie Zachodniej istnieje bowiem przekonanie, że tylko Rosja może zaspokoić rosnący unijny apetyt na energię. Dlatego też Zachód chce od niej energii a nie demokracji. [4]
Rosja, jak i USA prowadzą pełną parą politykę imperialną. Z tym, że Rosja uwielbia stosować mechanizmy zakręcania i odkręcania kurków a USA mechanizmy militarne oraz biznesowe. Każdy z tych graczy ściera się w bitwie o Azję Centralną i Kaukaz. Rosjanie wiedzą, że jeżeli oddadzą pole Amerykanom będzie się to wiązało z zamykaniem pierścienia wokół Rosji. Dlatego też podejmują takie działania, aby na swój sposób uzależnić państwa tych regionów od siebie. Możemy powiedzieć, że jesteśmy świadkami „energetycznej zimnej wojny” pomiędzy Rosją, USA i Chinami. Ten, kto dobiegnie pierwszy do mety, zdobędzie bezcenne trofeum w postaci zasobów energetycznych, które przekładają się na życie każdego zwykłego obywatela. Zapewne będziemy obserwatorami wielu mniejszych/większych konfliktów zbrojnych lub politycznych wywołanych przez ww. drapieżników.
W całej tej scenerii musi odnaleźć się Polska. Jakie działania powinniśmy podjąć, aby wejść do gry? Otóż istnieje kilka sensownych rozwiązań. Pewnym jest, że Niemcy nie zrezygnują z udziału we wspólnym z Rosją projekcie gazociągu bałtyckiego. Najlepszym rozwiązaniem było zmuszenie strony rosyjskiej do ratyfikacji Europejskiej Karty Energetycznej w zamian za udział kapitału niemieckiego w budowie gazociągu. Niestety mleko już wylane i sensownym będzie pozytywnie odpowiedzieć na składane przez Angelę Merkel propozycje włączenia się Polski w ten projekt poprzez budowę nitki z Niemiec do Polski. Praktycznie infrastruktura po stronie polskiej jest gotowa pod Szczecinem. Polsko-niemiecka współpraca energetyczna mogłaby stać się zalążkiem europejskiej przestrzeni energetycznej poprzez powstanie połączonej sieci europejskich gazociągów. Zdecydowanie popiera ten pomysł Komisja Europejska, ale i Francja oraz Wielka Brytania. Dopóki Rosja nie ratyfikuje Europejskiej Karty Energetycznej, dopóty Polska nie ma większych szans na inwestycje w złoża surowcowe Kazachstanu i Turkmenistanu, bowiem oba kraje ściśle współpracują z Moskwą. Oczywistym jest, że Rosja będzie chciała na tym ugrać swoje poprzez ich dostęp do infrastruktury europejskiej. Ale bez złudzeń – Rosja już to robi, np. we Włoszech czy Austrii. Tak dochodzimy do punktu ostatecznego, tj. opracowania i wdrożenia technologii, które pozwolą nam na oszczędzanie energii, a więc pójście w kierunku źródeł alternatywnych. Sensownym pomysłem jest wykorzystanie zasobów kopalni węgla kamiennego, które można wykorzystać w przeróbce na czystą energię oraz budowa elektrowni atomowej na terytorium Polski.
Jedna rzecz nie ulega wątpliwości: era taniej ropy dobiegła końca. Oby nie spełniła się wizja pewnego Araba, który rzekł: Mój ojciec jeździł na wielbłądzie. Ja jeżdżę samochodem. Mój syn lata odrzutowcem. Jego syn będzie jeździł na wielbłądzie.
Przypisy:
[1] Peter D. Scott, „Al.-Kaida, amerykańscy nafciarze i Środkowa Azja”. „Nexus” 2006 nr 4.
[2] Głównym powodem interwencji NATO miało być powstrzymanie dalszych czystek etnicznych ze strony Serbii wobec nie-Serbów.
[3] Chip Cummins, „Wall Street Journal”, 23.06.2004 r.
[4] Anne Applebaum, dziennikarka „Washington Post”, „Gazeta Wyborcza”, 07.07.2006 r.