Piotr R. Chmielewski: ONZ - nowe wyzwania, a wiek już nie ten...
Rozmaite zarzuty formułowano już wobec Organizacji Narodów Zjednoczonych. Że to struktura przestarzała, zbiurokratyzowana i skorumpowana. Nieskuteczna a kosztowna. Słychać postulaty likwidacji ONZ i zastąpienia jej nowym, sprawniejszym tworem. Jak nadać organizacji nową dynamikę, a właściwie czy wciąż potrzebujemy takiej struktury, zastanawiali się uczestnicy konferencji "ONZ - wyzwania na XXI wiek", zorganizowanej przez Koło UN Friends z Łodzi.
Po co nam ta biurokracja
Postulat likwidacji ONZ został jednoznacznie i zdecydowanie odrzucony. Organizacja nie jest "bytem abstrakcyjnym", tworzy ją 191 państw, które odpowiadają za efekty jej działania (lub ich brak). Krytyka powinna być więc skierowana przeciw konkretnym krajom, które łamią Kartę Narodów Zjednoczonych, paraliżują prace ONZ i utrudniają reformy. Likwidacja organizacji nie przyniosłaby też zbyt wielkich oszczędności. Całkowite wydatki na ONZ nie przekraczają - jak zauważyła kiedyś b. Sekretarz stanu USA, Marlaine Albright - kosztów funkcjonowania administracji samego tylko Sztokholmu.
Przywoływano przykład Iraku. Fala krytyki wylała się na ONZ, gdy ta nie zdołała zapobiec inwazji, bądź - jak chcieli inni - poprzeć jej. Zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy tej wojny twierdzą, że w tym właśnie przypadku organizacja udowodniła nieumiejętność skutecznego działania. Jednak już druga faza konfliktu pokazała konieczność istnienia ponadnarodowej struktury. Brak stabilizacji udowodnił jak trudno o samodzielne "budowanie państwa" wobec wrogości znacznej części społeczeństwa. To samo społeczeństwo - np. sunniccy duchowni w czasie prac nad konstytucją – odrzucając negocjacje z "najeźdźcą", chce rozmawiać z bezstronnymi przedstawicielami ONZ. Jedynie ONZ jest w stanie "wygrać nie tylko wojnę, ale i pokój".
Gdy jednak ONZ zdecyduje się działać, efekty są widoczne. Organizacja coraz lepiej radzi sobie w obliczu klęsk żywiołowych, co uwidoczniło się po fali tsunami, która nawiedziła południowo - wschodnią Azję. Chętnych do niesienia pomocy nie brakuje, potrzeba jednak bezstronnego nadzorcy, koordynującego akcję. W ONZ istnieją struktury, które w takich okazjach zdają egzamin. Jest więc ona organizacją, poprzez którą może się realizować "międzynarodowa solidarność".
Czas na kurację
Nie znaczy to, że ONZ nie wymaga reform. Paneliści cytowali ustępującego prezydenta Kwaśniewskiego, którego zdaniem "ONZ jest jak 60-letni człowiek, który posiada wprawdzie bogate doświadczenie i wysoką zdolność do refleksji, ale ma już niestety znacznie mniej złudzeń, ideałów i chęci działania". Czas już więc na kurację odmładzającą.
Wśród propozycji zgłaszanych w ostatnich latach - w tym także przez Polskę - powtarzają się podobne postulaty:
- wzmocnienie pozycji Sekretarza Generalnego,
- wprowadzenie spójności między ONZ a jej wyspecjalizowanymi agendami (jak np.UNESCO, UNIDO, FAO), które teraz są samodzielnymi organizacjami międzynarodowymi,
- utworzenie stałych sił zbrojnych ONZ i oddziałów szybkiego reagowania,
- wzmocnienie roli Rady Gospodarczej i Społecznej,
- powołanie Rady Praw Człowieka (powstała decyzją sesji ONZ, we wrześniu 2005),
- włączenie do prac ONZ organizacji pozarządowych i sektora prywatnego.
- reforma Rady Bezpieczeństwa, tak by odzwierciedlała nowy układ sił na świecie.
Zdecydowanie najwięcej emocji budzi punkt ostatni. Radę tworzy, póki co, 15 państw - 5 stałych i 10 niestałych, wybieranych na dwuletnią kadencję, członków. Tylko stali członkowie mają prawo weta. O dodatkowe stałe miejsca ubiegają się: Niemcy, Japonia, Brazylia, Indie, Pakistan, Indonezja, Argentyna, Meksyk, Włochy i Hiszpania. Gdyby wprowadzić propozycję Sekretarza Generalnego Koffiego Annana, dodatkowe sześć państw otrzymałoby stałe miejsca (ale bez prawa weta!) a kolejne trzy, miejsca niestałe. Wraz z dotychczasowymi członkami Rada liczyłaby więc 24 państwa. Niestety, ponieważ prawie każde państwo lub grupa państw ma swoją koncepcję reformy, która najlepiej uwzględnia jej interesy, trudno liczyć na szybki kompromis (np. Państwa Europy Środkowo - Wschodniej, proponują zwiększenie Rady do 25 państw przy zagwarantowaniu miejsca dla reprezentanta naszego regionu).
O co walczymy
Nowy impuls wywołany reformami jest potrzebny, bo ONZ ma dziś przed sobą inne wyzwania niż w okresie "zimnej wojny". Świat nie jest wcale bezpieczniejszy. Od upadku "żelaznej kurtyny", w różnych częściach świata wybuchło ponad 60 konfliktów zbrojnych. Tylko trzy z nich toczyły się między państwami, reszta to krwawe walki bratobójcze. Zmienił się więc charakter zagrożeń, toteż zadanie "utrzymania światowego pokoju i bezpieczeństwa", nie oznacza już zapobiegania starciom mocarstw, ale konfliktom wewnętrznym.
Współcześni badacze, ja np. Francis Fukuyama wskazują zagrożenia, jakie niosą ze sobą tak zwane "państwa upadające i upadłe". W wyniku erozji systemu polityczno - ustrojowego takie państwo nie jest w stanie zapewnić sobie i swoim obywatelom stabilizacji. Jest za to narażone na redukcję suwerenności - nie w pełni kontroluje swe terytorium, które jest wykorzystywane przez grupy terrorystyczne. Takie państwa są dziś większym zagrożeniem niż mocarstwa, bo bardziej niż wielkich armii, obawiamy się supernowoczesnej broni w rękach szaleńców. Fukuyama oraz podążający jego tropem uczestnicy konferencji, wskazywali konieczność działań ONZ na rzecz wzmocnienia siły i skuteczności państw w podstawowych obszarach ich kompetencji. Inaczej mówiąc: państwo nie musi zajmować się wszystkim, ale skoro już coś robi, niech to robi dobrze.
To bynajmniej nie wszystkie wyzwania, przed jakimi stoi dziś społeczność międzynarodowa. Gdy do wyżej wymienionych dodamy jeszcze chociażby osiągnięcie zrównoważonego rozwoju gospodarczego, wymuszanie przestrzegania praw człowieka i ograniczanie problemów wynikających z globalizacji widać, że ambitnych zadań nie zabraknie. Oby nie zabrakło też pomysłu "jak reanimować 60-letniego człowieka". Mogłoby nam go bardzo brakować.
Tekst powstał na podstawie konferencji "ONZ - wyzwania na XXI wiek", zorganizowanej 24.11.2005, przez Koło Naukowe UN Friends z Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych w Łodzi. Portal Spraw Zagranicznych był patronem medialnym wydarzenia.