Samba z inwestycjami
Brazylia... Ten kraj chyba nie może kojarzyć się z nudą i szarością. Znajdziemy tam wszystko – palmy, kolorowe papugi, plaże, sambę, telenowele, skąpo odziane kobiety, genialnych piłkarzy, ale także… narkotyki i przestępczość zorganizowaną. A niegdyś mogliśmy tam spotkać nawet esesmanów!
Gospodarczy kolos
Kraj kawy jest największym państwem na kontynencie. W związku z tym dysponuje wielkim bogactwem naturalnym. Złoża ropy i gazu, rud metali i kamieni szlachetnych oraz innych wartościowych substancji – wszystko to znajduje się na terytorium Brazylii. Jeśli dodamy do tego jeszcze ogromną powierzchnię pod uprawy rolne i sprzyjający rolnictwu klimat, to receptę na rozwój gospodarczej potęgi mamy gotową.
Brazylia stara się swoje możliwości jak najlepiej wykorzystać. To obecnie siódma gospodarka świata i lider swojego kontynentu. Obok Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki należy do BRICS – grupy dynamicznie rozwijających się krajów o sporym poważaniu na globalnym rynku.
Jak to wszystko się zaczęło?
Przemiany ekonomiczne są zjawiskami z natury skomplikowanymi i rozłożonymi w czasie. Trudno jest więc wyznaczyć precyzyjnie datę rozpoczynającą drogę Brazylii do bycia siódmą gospodarką świata. Od czasu stania się republiką w 1889 roku, kraj przechodził na przemian okresy prosperity i recesji. Podwalin aktualnej sytuacji moglibyśmy szukać w postępowych reformach prezydenckich rządów Vargasa czy jego następcy – Kubitscheka. Nie zagłębiajmy się jednak tak daleko w przeszłość i ograniczmy się do bieżącego stulecia. Dniem, który z pewnością możemy przyjąć za symboliczny początek aktualnej epoki rozwoju państwa, był 1 stycznia 2003 roku. Wtedy urząd prezydenta objął Lula da Silva. To ten polityk, pochodzący z wielodzietnej robotniczej rodziny, wprowadził szereg zmian napędzających brazylijską gospodarkę. Dla najbiedniejszych stworzono projekty takie jak Fome Zero (Zero Głodu) oraz Bolsa Familia (Sakiewka Rodziny). Miały one na celu wypłacanie zapomóg, redukcję nastoletnich ciąż czy wspieranie rodzinnych gospodarstw rolnych.
Socjalne reformy Luli przełożyły się pozytywnie na kondycję gospodarczą kraju – miliony Brazylijczyków wyszły z biedy, zasilając klasę średnią i powiększając wewnętrzny rynek zbytu. Stworzono nowe miejsca pracy, spłacono zagraniczne długi i zaczęto rozwijać rodzimą infrastrukturę. Istotna była również polityka zagraniczna tego prezydenta. W stosunkach międzynarodowych przyjmował rolę rozważnego negocjatora, a nie doktrynera, rozwijając przy tym również aparat dyplomatyczny.
Wszystko to pozwoliło zacieśnić współpracę zwłaszcza z krajami regionu oraz zachęciło zagranicznych inwestorów. Maszyna ruszyła. Nic więc dziwnego, że Lula sprawował swój urząd przez dwie kadencje.
Kraj wielkich inwestycji
Brazylia praktycznie nie musi zabiegać o zainteresowanie ze strony zagranicznych przedsiębiorców. Zawdzięcza to głównie bogactwu surowcowemu i pokaźnym zasobom siły roboczej. Minęły jednak czasy, gdy inwestorzy z innych państw patrzyli na Brazylię jedynie jak na „dojną krowę”, źródło kopalin oraz tanich pracowników. Dzisiaj, dysponując tak potężnymi przedsiębiorstwami jak Petrobras czy Embraer i ogromnym rynkiem zbytu, stała się równorzędnym partnerem w interesach dla państw rozwiniętych. Nie bez znaczenia jest również geopolityka. Dla krajów Wschodu, takich jak Chiny czy Rosja, Brazylia pozostaje dobrym sojusznikiem w walce z dominacją Stanów Zjednoczonych na światowych rynkach. Jej rozwój jest krokiem w kierunku zapewnienia politycznej i ekonomicznej równowagi na półkuli zachodniej.
Ważnym obszarem zainteresowania Brazylii jest przemysł wydobywczy. W zeszłym miesiącu obiegła świat informacja, że państwowy rosyjski koncern petrochemiczny Rosnieft podjął współpracę z Brazylijczykami, w związku z czym ma otrzymać koncesję na wydobycie ropy i gazu ze złóż znajdujacych się w dorzeczu rzeki Solimoes. Mający siedzibę w Luksemburgu ArcelorMittal, największy na świecie producent stali, planuje uruchomić w Brazylii centrum badawcze zajmujące się wprowadzaniem innowacji w hutnictwie. Swoją produkcję rozwijają tutaj także przedstawiciele branży motoryzacyjnej, m.in. General Motors i Renault. Chińska marka Xiaomi, trzeci najpopularniejszy na świecie producent smartfonów, zamierza otworzyć w Brazylii oficjalny sklep i na miejscu produkować swoje telefony. Biorąc pod uwagę fakt, że Brazylijczycy organizowali zeszłoroczny Mundial i przygotowują najbliższą olimpiadę, możemy z pewnością stwierdzić, iż jest to kraj wielkich inwestycji.
Co ciekawe, swój udział w inwestycjach na terenie Brazylii mają również Polacy. Myślę tutaj o polskim przedsiębiorstwie Synthos, jednym z liderów w produkcji kauczuku syntetycznego, które planuje otwarcie zakładu w tym kraju.
Raj dla przedsiębiorców?
Chociaż powyżej wymieniłem szereg zagranicznych inwestycji, to wbrew pozorom Bazylia nie jest rajem dla przedsiębiorców, szczególnie tych mniejszego kalibru. Kraj ten bardzo silnie chroni swój rodzimy rynek. Jest to z pewnością wynikiem doświadczenia, jakiego państwa latynoamerykańskie nabrały z bycia zapleczem surowcowym dla bardziej rozwiniętych gospodarek.
Podstawową barierą dla rozwoju przedsiębiorczości w Brazylii są opłaty nakładane przez państwo. Cła w przypadku importu niektórych towarów mogą osiągać wysokość nawet 35%. Warto również dodać, że w całym kraju istnieje ponad 60 różnego rodzaju podatków, a wiele z nich różni się od siebie w zależności od stanu.
Problemem jest również biurokracja. Kontrole celne często wymagają od eksportera przedłożenia szczegółowej dokumentacji. Wiele przypadków jest rozpatrywanych indywidualnie, co wydłuża czas trwania wszystkich procedur. Mało tego, eksport produktów rolnych do Brazylii wiąże się często z czasochłonnymi kontrolami weterynaryjnymi.
Utrudnione jest również zakładanie firmy na terenie tego kraju. Co roku Bank Światowy sporządza raport Doing Business. Ma on na celu ocenę warunków dla rozwoju biznesu w danym państwie. W tegorocznym zestawieniu Brazylia zajęła 120. miejsce na 189 możliwych. Według raportu założenie firmy trwa tutaj średnio 84 dni i składa się z minimum 11 etapów. Dla porównania, Polska we wspomnianym rankingu zajęła 32 pozycję – czas rejestracji przedsiębiorstwa w naszym kraju wynosi 30 dni i wymaga podjęcia 4 kroków.
Kolejną komplikacją pozostaje brazylijska polityka wizowa. Brazylijczycy bronią się przed napływem pracowników z innych państw, znosząc restrykcje głównie dla wykwalifikowanych specjalistów, których brakuje w kraju. Niektóre sektory brazylijskiej gospodarki pozostają praktycznie zupełnie niedostępne dla zewnętrznych inwestorów. Mowa tutaj głównie o na usługach pocztowych, ochronie zdrowia czy bezpieczeństwie.
Spadek formy
Oprócz polityki państwa na warunki, jakie gospodarka stwarza przedsiębiorcom, wpływa również aktualna koniunktura. Ta w Brazylii nie jest w tym momencie najlepsza. Kraj prześladuje coraz wyższa inflacja, dochodząca już do 8%. Dodatkowo eksperci zapowiadają spadek PKB o 0,5%, a może nawet i o 2%.
Przyczyn osłabienia brazylijskiej gospodarki można szukać w nadmiernym protekcjonizmie, ale to nie wydaje się być jedynym problemem. Schorzeniem, które trapi kraj, jest przede wszystkim ogromna korupcja. Przykładów nie musimy szukać daleko. Na jesieni wybuchła w Brazylii wielka afera związana z państwowym koncernem Petrobras. Podejrzanych o łapówkarstwo w tej sprawie jest co najmniej 50 polityków, w tym wielu powiązanych z rządzącą Partią Pracujących. Skandal mocno wstrząsnął państwem, zważywszy na fakt, że sama prezydent Dilma Rousseff pełniła funkcję jednego z prezesów Petrobrasu w latach 2003-2010. Nie znaleziono jednak dowodów na to, że miała jakąkolwiek wiedzę o tym, co działo się przez ostatnie lata w tym koncernie.
Korupcja dotyczy w Brazylii nie tylko elit. Wraz z przestępczością jest ogromnym problemem społecznym, dotykającym także funkcjonariuszy publicznych – policjantów, strażników więziennych czy żołnierzy. Pod względem radzenia sobie z korupcją, Brazylia zajmuje 69. miejsce na świecie. Tak wynika z zeszłorocznego raportu sporządzonego przez Transparency International, obejmującego 175 państw. Tę samą pozycję na wspomnianej liście zajmują m.in. Rumunia, Bułgaria i Senegal.
Kolejnym czynnikiem jest wspomniana już przestępczość. Jak podaje Biuro Narodów Zjednoczonych ds. narkotyków i przestępczości (ang. United Nations Office on Drugs and Crime – UNODC), Brazylia zajmuje 18. miejsce na świecie pod względem liczby zabójstw na 100 tys. mieszkańców. Takie warunki z pewnością nie przyciągają przedsiębiorców z zagranicy, a jeśli dodamy do tego informację, że na 500 dni przed Igrzyskami Olimpijskimi zrealizowano jedynie 10% inwestycji związanych z tą imprezą, to możemy śmiało głosić spadek formy brazylijskiej gospodarki.
Co dalej?
Po gwałtownym sprincie, jaki odbyła Brazylia w kierunku stania się światową potęgą, państwo to jakby zasłabło. Czy okaże się to zwykłą zadyszką czy zawałem? O tym przekonamy się na przestrzeni kolejnych lat. Brazylijczycy jednak „pokazali, że potrafią” i z pewnością nabrali nowych doświadczeń. Od nich zależy, czy poradzą sobie z największymi problemami, jakie trapią ich kraj – biurokracją, przestępczością i korupcją. Myśląc o tym ostatnim czynniku pozwolę sobie sparafrazować słowa Jana Zamoyskiego – „takie będą Brazylie, jak ich społeczeństw skorumpowanie”.
Fot. Marcosleal (CC BY-SA 3.0)