Aleksandra Żebrowska: Odrodzenie francuskiej lewicy
- Aleksandra Żebrowska
Ostatnie wygrane przez francuską partię sojalistyczną wybory prezydenckie miały miejsce w 1998 roku, parlamentarne w 1997. Czy rok 2012 okaże się odrodzeniem lewicy?
Po raz pierwszy od lat socjaliścy mogą z najdzieją patrzeć w przyszłość licząc na zwycięstwo w odbywających się w maju 2012 roku wyborach prezydenckich. Przeciwko Nicolasowi Sarkozyemu, reprezentującemu partię prawicową UMP (Unia na rzecz Ruchu Ludowego), stanie François Hollande. Polityk lewicy został wybrany na stanowisko kandydata w prawyborach 16 października uzyskując wynik 57% i tym samym zwyciężając nad Martine Aubry, która otrzymała 43% głosów. Wskazuje to na dość równomiernie rozłożone poparcie dla obojga rywali. Pierwsza tura głosowania, zbiegająca się w czasie z wyborami parlamentarnymi w Polsce, nie przyniosła rozwiązania – koniecznym było otrzymanie ponad 50% głosów przez jednego z kandydatów.
Polityk niezby dobrze znany na światowej scenie politycznej w kraju jest uznawany za „normalnego” przedstawiciela lewicy, dającego poczucie stabilności i przewidywalności. Jako zwolennik szukania kompromisów zyskuje duże poparcie ze strony Brukseli, która takich polityków obecnie potrzebuje.
Hollande ukończył prestiżową École Nationale d’Administration – instytucję dającą duże szanse na odniesienie sukcesów w polityce, jak również miejsce, w którym poznał Ségolène Royal, z którą ma czwórkę dzieci. Trudno określić go mianem polityka wielkich sukcesów. Nie dążył on za wszelką cenę do pięcia się po szczeblach kariery politycznej. Przez lata związany z pokonaną przez Nicolasa Sarkozy’ego Ségolène Royal, która zajęła czwarte miejsce w wyborach na kandydata socjalistów, przez długi czas pozostawał w cieniu jej sławy, którą zyskała za sprawą kierowania ministerstwem za rządów Françoisa Mitteranda.
W porównaniu z kontrkandydatką z prawyborów Hollande nie może się poszczycić wielkimi osiągnięciami. Martine Aubry – córka Jacques’a Delorosa, byłego szefa Komisji Europejskiej – kilkakrotnie zajmowała stanowiska ministerialne. Jednym z jej sztandarowych działań było wprowadzenie ustawy redukującej czas pracy do 35 godzin. Różnica widoczna jest także w podejściu do samej lewicy, które krytycy Hollanda określają za zbyt miękkie i zwrócone w stronę centrum, by mógł on reprezentować wszystkich socjalistów. Jednak mimo tych obaw w imię wyczekiwanego od lat sukcesu partii udało się zjednoczyć i wzmocnić swoją pozycję na francuskiej scenie politycznej. Tak dobry rezultat w prawyborach François Hollande prawdopodobnie zawdzięcza wcześnie rozpoczętej kampanii wyborczej, którą toczył już od marca jeżdżąc i spotykając się z wyborcami.
Tym, co wyróżnia obecną sytuację jest fakt, że po raz pierwszy w historii to obywatele wyznający idee powszechnie uznawane za lewicowe mogli wybierać kandydata na prezydenta. Warunkiem koniecznym do spełnienia było wniesienie opłaty w wysokości 1 €. Do lokali wyborczych zgłosiło się ponad 2,8 mln obywateli.
Zadanie stojące przed Françoisem Hollandem nie wydaje się być trudne. Wynik obecnych sondaży nie daje dużych szans obecnemu prezydentowi Francji na reelekcję. To w znaczny sposób wpływa na nikłe szanse odniesienia wygranej w majowych wyborach. Nicolas Sarkozy jest najmniej popularnym prezydentem od początku V Republiki. Gdyby wybory odbywały się dziś, uzyskałby on poparcie na poziomie 38%, podczas gdy przedstawiciel lewicy wygrałby otrzymując 62% głosów.
Wiele czynników składa się na tak fatalny wynik. Jednym z nich są zaproponowane niedawno cięcia budżetowe – dużo większe i bardziej ambitne od tych, które deklarują socjaliści. Na fali niezadowolenia z podjętych działań duża część elektoratu Sarkozyego może w ostateczności zdecydować się na oddanie głosu na jego kontrkandydata.
Jacques Chirac oraz François Mitterrand - prezydenci, którym udało się zostać ponownie wybranym na stanowisko głowy państwa otrzymywali dużo lepsze wyniki w sondażach przeprowadzanych na sześć miesięcy przed wyborami. Nawet Valéry Giscard d’Estaing, przegrywając w 1981 r. walkę o reelekcję cieszył się większą popularnością niż Nicolas Sarkozy. Jest więc prawie pewne, że to François Hollande przejmie urząd w maju przyszłego roku.
Największą wadą, a jednocześnie zaletą kandydata lewicy jest jego mała wyrazistość. Od 11 lat znajduje się w partii socjalistycznej, jednak nigdy nie otrzymał ministerialnej teki. Jako pierwszy zarzut w jego stronę wysuwa się brak spójności w działaniach przez niego podejmowanych. Pomimo wyraźnego poparcia dla cięć deficytu zaproponował utworzenie 60 tysięcy nowych miejsc pracy dla nauczycieli. Zapowiedział także „wielką reformę podatkową.” Podczas dyskusji na temat podatków dla najbogatszych jednoznacznie powiedział: „Nie lubię bogatych ludzi.” Tego typu działania nie przysparzają mu popularności. Tym, co powinien obecnie uczynić jest przede wszystkim zwrócenie się w trochę centrum, nie zapominając jednocześnie o lewicy.
Już teraz Holland planuje obycie podróży do kilki stolic nie tylko europejskich, co znacznie wpłynęłoby na jego wizerunek jako kandydata na światowym poziomie, znającym i rozumiejącym wagę polityki zagranicznej, a ponadto pozwoliłoby mu na zbudowanie silnej pozycji na arenie międzynarodowej oraz wypracowanie relacji niezmiernie istotnych po objęciu stanowiska. Jedną z najistotniejszych obecnie kwestii jest kryzys strefy euro, którego dalsze losy zależą w dużej mierze od decyzji ze strony Francji. Obawy budzi nadzór, jakiemu został poddany rating kraju (obecnie na poziomie AAA) przez agencję Moody’s. Szczególną uwagę należy także zwrócić na rozmowy z Niemcami. Jak bowiem wiadomo żadna decyzja dotycząca wydania kolejnej transzy pieniędzy na pomoc finansową Grecji nie może zapaść bez kompromisu obydwu państw.
Wybory prezydenckie, które przewidziane są na maj 2012 roku już od pewnego czasu budzą duże zainteresowanie na całym świecie głównie za sprawą kandydatów. Głośno zrobiło się o nich zaraz po aresztowania w maju br. Dominique Strauss-Kahna. Jak wskazywały sondaże z początku roku, to właśnie były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego cieszył poparciem dającym mu znaczącą przewagę nad obecnym prezydentem oraz szansę na Pałac Elizejski.
Dziś rzeczywistość wygląda inaczej. Wydarzenia związane z kampanią wyborczą sprawiają, że wiele kwestii przybiera nieoczekiwany obrót, który nieraz zaskakuje samych zainteresowanych. Pomimo braku oficjalnego stanowiska ze strony Nicolasa Sarkozyego przewiduje się, że zdecyduje się on ubiegać o reelekcję. Czy wbrew niekorzystnym sondażom i niskiemu obecnie poparciu uda mi się osiągnąć cel i pozostać na stanowisku prezydenta Republiki? Największą przeszkodą na tej drodze wydaje się być nowa, zjednoczona i odrodzona lewica, która prowadzona przez Françoisa Hollanda ma szanse powrócić do władzy już w maju 2012 roku.