Grzegorz Gogowski: Nowe misje UE wsparciem dla Afryki
Na mocy decyzji przyjętych 16 lipca 2012 roku przez Radę, Unia Europejska rozpoczyna w ramach Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (WPBiO) dwie misje cywilne w Afryce. Obu misjom nadano charakter tzw. reform sektora bezpieczeństwa (Securicy Sector Reform – SSR), co ma ułatwić zwalczanie najpoważniejszych problemów z jakimi borykają się państwa regionu, stanowiących również zagrożenie dla bezpieczeństwa Starego Kontynentu.
Afrykańskie problemy
Pierwsza z unijnych misji cywilnych EUCAP Sahel będzie początkowo skoncentrowana przede wszystkim na Nigrze, podczas gdy druga EUCAP Nestor ma na celu pomoc państwom regionu Rogu Afryki: Dżibuti, Kenii, Somalii, Seszelom, a po otrzymaniu zaproszenia od władz również Tanzanii. Należy zastanowić się, dlaczego Unia Europejska postanowiła zaangażować się w proces zapewniania bezpieczeństwa właśnie na tych obszarach. Główną i w zasadzie jedyną przyczyną jest znaczący spadek bezpieczeństwa w Sahelu, wynikający z zagrożeń, którym nie są w stanie sprostać władze poszczególnych państw regionu, a także brak postępów w procesie rozwiązywania problemów Rogu Afryki. Warto więc po krótce przyjrzeć się najpoważniejszym problemom z jakimi borykają się państwa obu regionów.
Poczynając od pierwszego z wymienionych obszarów, problemem o najbardziej doniosłych konsekwencjach międzynarodowych wciąż pozostaje działalność piratów somalijskich, którzy napadają na statki przepływające przez Zatokę Adeńską. Choć w obszarze Rogu Afryki znajdują się okręty wchodzące w skład unijnej misji EUNAVFOR Atalanta, a także m.in. siły Sojuszu Północnoatlantyckiego, do rozwiązanie problemu piractwa wciąż daleka droga. Fundamentem procederu pirackiego jest katastrofalna sytuacja wewnętrzna Somalii: od ponad dwudziestu lat kraj pogrążony jest w anarchii, brakuje jednolitych służb bezpieczeństwa, powstańcy z pozostającej w sojuszu z Al-Kaidą organizacji Al-Shabaab kontrolują południową i środkową część terytorium. Co więcej, mandat Tymczasowego Rządu Federalnego, słabego lecz uznawanego na arenie międzynarodowej za oficjalny ośrodek władzy, upływa w sierpniu 2012 roku. Oznacza to konieczność rychłego utworzenia nowego rządu, koalicyjnego i skupiającego przedstawicieli różnych regionów, co może okazać się niezwykle trudnym zadaniem.
Region Sahelu jest drugim regionem istotnym z punktu widzenia bezpieczeństwa Unii Europejskiej, a lista problemów tego obszaru uległa w ostatnich latach niebezpiecznemu wydłużeniu. Wydaje się, że obecnie największym problemem jest zagrożenie płynące ze środkowo-zachodniej części Sahelu. Punktem zapalnym tego obszaru jest Mali, które od początku roku znajduje się w głębokim kryzysie politycznym wywołanym po pierwsze przez powstanie Tuaregów na północy kraju, a po drugie przez zamach stanu dokonany przez juntę wojskową. Koczowniczy Tuaregowie w październiku 2011 roku zjednoczyli się, tworząc Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawadu (MNLA), a następnie rozpoczęli działania zbrojne przeciw siłom rządowym, które doprowadziły do zdobycia trzech największych miast na północy Mali. W dniu 6 kwietnia 2012 roku MNLA ogłosił zakończenie działań zbrojnych i powstanie niepodległego Azawadu (państwa Tuaregów). Do przejęcia władzy przez wojsko doszło natomiast w marcu 2012 roku, kiedy to żołnierze sprzeciwili się wysłaniu do walki z Tuaregami jednostek z południa Mali, a następnie jako Narodowy Komitet na rzecz Przywrócenia Demokracji i Państwa (CNRDR) wystąpili przeciw prezydentowi Amadou Toure. Pomimo iż w kwietniu nieprzygotowani do rządzenia wojskowi oddali władze nowemu rządowi tymczasowemu, sytuacji w Mali wciąż nie można nazwać stabilną. Malijska armia i siły bezpieczeństwa uległy dezintegracji, a rząd w Bamako nie kontroluje całości terytorium, co stwarza doskonałe warunki do dalszego rozwoju przestępczości zorganizowanej, a także działalności organizacji terrorystycznych. Najpoważniejszym problemem jest Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (AKIM), która jest wyjątkowo aktywna w północnej części Mali i wsparła tuareskich w utworzeniu Azawadu.
Tzw. Pustynna Al-Kaida w 2003 roku po trwającej dziesięć lat wojnie domowej została wyparta z Algierii przez siły rządowe i musiała uciekać do krajów sąsiednich – Mali, Czadu i Nigru. Kolejne lata były dla terrorystów trudne: musieli oni chronić się w górskich kryjówkach trudniąc się przede wszystkim porywaniem dla okupu przebywających w tym rejonie cudzoziemców. Ratunkiem okazała się Arabska Wiosna i wojna w Libii, dzięki którym w ręce terrorystów wpadł sprzęt wojskowy znajdujący się w arsenałach Kaddafiego. Były specjalny wysłannik ONZ do Nigru Robert Fowler szacuje że członkowie AKIM mogli przejąć nawet 20 tysięcy sztuk broni, w tym również ciężkiej takiej jak wyrzutnie przeciwlotnicze i przeciwpancerne, ciężkie działa czy moździerze. Wkrótce potem członkowie Pustynnej Al-Kaidy włączyli się w wojnę domową w Mali, by po utworzeniu Azawadu skorzystać z gościny Tuaregów. Latem bieżącego roku przywództwo wśród Tuaregów przejęli malijscy talibowie, którzy wspierani przez terrorystów z AKIM opowiadają się za nadaniem Azawadowi charakteru kalifatu rządzonego na prawach szariatu. Znawca problematyki afrykańskiej Wojciech Jagielski twierdzi, że pomimo iż terroryści oddali się pod komendę talibów, to w rzeczywistości oni sprawują władze w tym samozwańczym saharyjskim państwie.
Warto nadmienić, że w związku ze swoistym renesansem Pustynnej Al-Kaidy kryzys w Mali nabiera znacznie szerszego - regionalnego wymiaru. AKIM jako jedyna organizacja terrorystyczna w Afryce Północnej ma zasięg szerszy niż tylko jedno państwo, a powstanie Azawadu ułatwia islamskim terrorystom prowadzenie swoich działań również w innych krajach Afryki Północnej. Warto jednak pamiętać, że aktywność terrorystów to tylko jeden z wielu problemów wewnętrznych państw tego regionu. Do tradycyjnych „afrykańskich” problemów takich jak ekstremalnie niska kultura polityczna, skrajne ubóstwo większości społeczeństwa, nepotyzm i korupcja dołączyła niestabilność gospodarcza, społeczna i polityczna. Do części państw jak Mauretania i w większym stopniu Sudan dotarły ostatnie fale „arabskiej wiosny”, których efektem są demonstracje uliczne organizowane przez ugrupowania opozycyjne wobec aktualnych władz. Co więcej, od kilku miesięcy Sudan znajduje się w konflikcie zbrojnym z niedawno powstałym Sudanem Południowym. Podłożem konfliktu jest spór o bogate w ropę naftową tereny przygraniczne, kryzys gospodarczy wynikający z wstrzymania tranzytu ropy pochodzącej z Sudanu Południowego przez terytorium Sudanu, a także poparcie udzielane przez władze obu państw ugrupowaniom partyzanckim działającym na terytorium przeciwnika.
Pożyteczny Kaddafi?
Nie bez znaczenia dla stabilności całego regionu okazało się również obalenie reżimu Muammara Kaddafiego. Libijski dyktator był architektem i największym promotorem procesu integracji w ramach Unii Afrykańskiej, a jego detronizacja i śmierć musi skutkować ograniczeniem przedsięwzięć pokojowych i stabilizacyjnych podejmowanych przez tę organizację. Podczas swoich rządów Kaddafi m.in. był pomysłodawcą współorganizowanej przez UA oraz ONZ misji UNAMID w Darfurze, pozostawał gwarantem pokoju w Mali wspierając finansowo Tuaregów w zamian za powstrzymywanie się od działań antyrządowych, był zaangażowany i zainicjował misję UA w Nigrze, co zwiększało szansę na stabilizację w tym kraju po obaleniu prezydenta Tandje Mamadou i przejęciu władzy przez wojskowych z majorem Salou Djibo na czele, wyszedł z inicjatywą dzięki której zawarto porozumienie i pokój w Dakarze pomiędzy walczącymi stronami w Czadzie, a także współfinansował misję wojskową UA wspierającą Tymczasowy Rząd Federalny w Somalii. Obalenie dyktatury libijskiej powoduje zatem także negatywne konsekwencje, gdyż w północnoafrykańskiej architekturze bezpieczeństwa wytworzyła się swoista luka, którą powinna uzupełnić społeczność międzynarodowa.
Bez wątpienia największym problemem poszczególnych państw regionu Sahelu i Rogu Afryki jest brak efektywnych struktur i mechanizmów umożliwiających władzom przeciwdziałanie zagrożeniom i zwalczanie problemów wewnętrznych. Warto jednak zauważyć, że ten (pozornie) regionalny kryzys, może w niedługiej przyszłości nabrać szerszego wymiaru i stać się poważnym zagrożeniem dla całej Unii Europejskiej, zwłaszcza biorąc pod uwagę faktyczne sąsiedztwo obu obszarów. W takiej sytuacji Unia Europejska nie może dłużej pozostawać bezczynna i udawać, że w niedalekim sąsiedztwie nic się nie dzieje.
Odpowiedź Unii Europejskiej
Utworzenie dwóch nowych misji cywilnych stanowi odpowiedź Unii Europejskiej na zagrożenia regionów Sahelu i Rogu Afryki. Misja EUCAP Sahel Niger będzie pełnić funkcje szkoleniową, obserwacyjną, doradczą i wspierającą, w celu wzmocnienia nigerskiej żandarmerii, policji krajowej i gwardii narodowej w walce z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną, a także poprawiać koordynację regionalną w Sahelu w zwalczaniu wspólnych problemów w zakresie bezpieczeństwa, nie będzie miała natomiast żadnych zadań wykonawczych. W skład misji będzie wchodziło około 50 międzynarodowych ekspertów oraz 30 pracowników lokalnych, budżet ustalono na ok. 8,7 miliona euro rocznie, a mandat misji będzie ważny przez okres 2 lat. EUCAP Sahel będzie początkowo skoncentrowana na Nigrze, a w przyszłości ma objąć również Mauretanię oraz Mali. Druga z misji – EUCAP Nestor ma natomiast na celu pomoc wspomnianym na początku artykułu państwom Rogu Afryki w efektywnym zwalczaniu piractwa, przewiduje również szkolenia dla sędziów oraz służb ochrony wybrzeża, a także doradztwo w sferze prawnej, policyjnej oraz bezpieczeństwa morskiego. Misja będzie liczyć aż 175 pracowników, a jej budżet wyniesie 22,8 milionów euro. Pomoc udzielana każdemu z państw ma zostać dostosowana od jego indywidualnych potrzeb i problemów. Misja EUCAP Nestor ma wraz z morską operacją EUNAVFOR Atalanta oraz misją EUTM Somalia, której zadaniem jest szkolenie somalijskich sił bezpieczeństwa, stanowić spójny i efektywny mechanizm stworzony w ramach WPBiO, wspierający Strategię Unii Europejskiej dla Rogu Afryki, przyjętą w listopadzie 2011 roku.
W tym miejscu należy postawić pytanie: czy taka pomoc Unii Europejskiej dla regionów Sahelu i Rogu Afryki jest wystarczająca? Choć cywilne misje o charakterze reform sektora bezpieczeństwa (SSR) bez wątpienia są jednym z niewielu dostępnych sposobów umożliwiających podniesienie poziomu bezpieczeństwa w państwie trzecim, to warto pamiętać, że na gruncie afrykańskim natrafiają one na wiele ograniczeń. Skala problemów z jakimi borykają się władze państw subsaharyjskich jest najczęściej nieporównywalna z możliwościami ekspertów wchodzących w skład unijnych misji cywilnych. Analitycy Beata Górka-Winter i Kacper Rękawek z Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych zwracają ponadto uwagę, że dotychczasowa praktyka pokazuje, że doradcy unijni odgrywają niewielką rolę w de facto politycznym procesie podejmowania decyzji przez afrykańskich przywódców. Co więcej, władze państw afrykańskich rzadko dysponują całościowym planem wdrażania reform sektora bezpieczeństwa oraz wystarczającymi środkami by go implementować. Należy także pamiętać, że reformy instytucji bezpieczeństwa czy szkolenie funkcjonariuszy są procesem wymagającym czasu, toteż na ewentualne wymierne rezultaty działalności unijnych ekspertów trzeba nieco poczekać.
„Mam nadzieję, że misja EUCAP Nestor pod kierunkiem samych zainteresowanych państw pozwoli na dobre rozprawić się z plagą piractwa” – powiedziała Wysoka Przedstawiciel ds. WPZiB Catherine Ashton. Biorąc pod uwagę wymienione powyżej argumenty, nie należy jednak spodziewać się, że dwie nowe misje szkoleniowe spowodują nagły jakościowy skok w zakresie zwalczania problemów terroryzmu islamskiego w Sahelu czy piractwa u wybrzeży Somalii. Można odnieść wrażenie, że poprzez ustanowienie dwóch kolejnych misji cywilnych Unia Europejska uzyskuje swego rodzaju alibi – państw afrykańskich nie pozostawiono wszak samych w walce z najpoważniejszymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa regionalnego. Problem w tym, że militarna aktywność UE w Afryce jest obecnie ograniczona głównie do misji o charakterze reform sektora bezpieczeństwa, a jedyną operacją wojskową jest EUNAVFOR Atalanta. O ile EUCAP Nestor wydaje się pomysłem rozsądnym, gdyż uzupełni dwie już istniejące misje, z którymi może utworzyć kompleksowy i komplementarny mechanizm mający na celu przeciwdziałanie piractwu i jego źródłom, to biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony Pustynnej Al-Kaidy, misja EUCAP Sahel może okazać się niewystarczająca. Wydaje się, że z punktu widzenia bezpieczeństwa całego regionu Sahelu, rozmieszczenie obok misji treningowej dodatkowej unijnej misji o charakterze wojskowym byłoby rozwiązaniem bardziej efektywnym. Obszarem, w którym wojska pod sztandarami Unii Europejskiej mogłyby być szczególnie przydatne jest pogranicze nigersko-malijskie. Ciekawym rozwiązaniem byłoby rozmieszczenie unijnej Grupy Bojowej, co podniosłoby poziom bezpieczeństwa w tym regionie, a także stanowiło pierwsze w historii wykorzystanie tego instrumentu Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony.
Zorganizowanie takiej misji wojskowej wydaje się jednak nierealne. Większość państw członkowskich Unii Europejskiej jest zbyt zajętych własnymi problemami ekonomicznymi by przywiązywać uwagę do kwestii dotyczących bezpieczeństwa w Afryce, czego najlepszym dowodem była ich bierna postawa podczas konfliktu w Libii. Patrząc przez pryzmat kryzysu finansowego, ustanowienie dwóch dużych misji cywilnych należy i tak postrzegać jako duży sukces. Nie pozostaje nam zatem obecnie nic innego, jak liczyć, że kryzys w Sahelu nie nabierze jeszcze szerszego wymiaru, a pustynni terroryści uzbrojeni w broń z libijskich arsenałów nie zaczną mocniej dobijać się do europejskich drzwi.