Joanna Bogucka: Król w składzie porcelany
Na początku kwietnia Hiszpania ponownie znalazła się na ustach większości europejskich mediów. Tym razem jednak nie z powodu swojej trudnej sytuacji ekonomicznej, lecz króla Juana Carlosa I, który podczas wielkanocnego polowania na słonie w Botswanie uległ wypadkowi i złamał biodro. Co prawda monarcha doznał złamania nie stricte podczas polowania, lecz w rezydencji, w której przebywał, to przez kraj przetoczyła się wielka fala krytyki, uznająca zachowanie króla za wysoce niewłaściwe. Stan zdrowia Juana Carlosa I
Zaraz po wypadku odbyła się operacja monarchy i wstawienie mu protezy biodra. Zgodnie z zaleceniami lekarzy miał on pozostać w szpitalu kilka dni i powstrzymywać się od aktywności fizycznych przez najbliższe dwa miesiące. Jednak stan zdrowia Juana Carlosa okazuje się być w całej tej sprawie tematem najmniej ważnym. Burzę wśród obrońców zwierząt wywołał fakt polowania na słonie, a Hiszpanie zastanawiają się, dlaczego w tak trudnych dla kraju czasach, ich król wydaje ponad 30 tysięcy euro na własne przyjemności. Początkowo pojawiały się też wątpliwości, czy premier Mariano Rajoy był poinformowany o tej prywatnej podróży króla.
Krajowa krytycy i obrońcy
Hiszpanie gremialnie potępili króla, co było do tej pory raczej niespotykane, bo o ile Hiszpanie nie są zwolennikami monarchii jako takiej (49% popiera obecny ustrój, 37% ustrój republikański), to król Juan Carlos był ich ulubieńcem. To w końcu on pokierował kraj w stronę monarchii parlamentarnej i współtworzył kształt współczesnej Hiszpanii po śmierci Franco. Pomimo tych zasług, zarówno obrońcy zwierząt jak i zwykli obywatele, wyrazili swój silny sprzeciw wobec afrykańskich wojaży monarchy. Ci pierwsi oskarżali króla o wyjątkową brutalność wobec zwierząt. Na ironię zakrawa fakt, że król jest honorowym prezydentem hiszpańskiej grupy World Wildlife Fund (WWF). Pod wnioskiem o odebranie mu tego tytułu w parę dni podpisało się prawie 40 tysięcy osób. Z kolei większość Hiszpanów zastanawiała się, czemu Juan Carlos naraża skarb państwa na tak duże i niepotrzebne wydatki w momencie, gdzie w wielu dziedzinach życia wprowadzane są drastyczne cięcia, a poziom bezrobocia stale rośnie. Na scenie politycznej głosy największej krytyki podnieśli członkowie Izquierda Plural (koalicja partii lewicowych), którzy domagali się wyjaśnienia na forum Kongresu szczegółów królewskiej podróży.
W obronie króla stanął premier Mariana Rajoy zapewniając, że niedługo wszystko wróci do równowagi i przypominając wielość zasług Juana Carlosa dla kraju. Stwierdził, że król jest najlepszym ambasadorem Hiszpanii na świecie i skutecznym obrońcą wspólnoty iberoamerykańskiej. Rajoy nie ma łatwego zadania broniąc egzotycznych wydatków króla, ponieważ sam wprowadza właśnie pakiet szeroko zakrojonych oszczędności. Rządząca Partia Ludowa (PP) podkreśliła wartość monarchii dla kraju oraz życzyła jej szybkiego odbudowania nadszarpniętego wizerunku oraz powrotu króla do zdrowia. Wypominała również, że krytyka niektórych polityków nosi znamiona przesady, a Juan Carlos jest tylko człowiekiem i ma prawo popełniać błędy. Z kolei Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) dobrze przyjęła przeprosiny króla, których, według nich, oczekiwało całe społeczeństwo. Jednak wcześniej jej przedstawiciele popierali krytyczne słowa kierowane wobec króla.
Międzynarodowe echa
Newsweek komentując nieszczęśliwe królewskie safari, zwrócił uwagę na fakt, iż do tej pory hiszpańskiej rodzinie królewskiej, w przeciwieństwie do innych europejskich monarchii, udawało się unikać skandali i nie trafiać zbyt często na pierwsze strony gazet. Jednak ostatnimi czasy ich obecność zarówno w tabloidach, jak i w szpitalach i na salach sądowych znacząco wzrosła, wywołując tym samym gniew Hiszpanów. Tytuł Financial Times mówił o gigantycznym kryzysie (Jumbo crisis) i prawie jednogłośnej krytyce poczynań króla. Ironicznie przypomina też przy okazji niedawne słowa Juana Carlosa, który twierdził, że 50% bezrobocie wśród hiszpańskiej młodzieży spędza ma sen z powiek. Le Monde pisał o końcu okresu ochronnego dla monarchy, a The New Yorker porównywał polowanie króla do przypadkowego postrzelenia kolegi przez Dicka Cheneya w 2006 roku.
Królewskie przeprosiny
Po wyjściu ze szpitala Juan Carlos oficjalnie przyznał się, że jego zachowanie było błędem, przeprosił oraz obiecał, że taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy. Zapowiedział również szybki powrót do swoich obowiązków. Do tego czasu oficjalne obowiązki ojca pełni książę Filip.
Słowa króla przez większość komentatorów zostały przyjęte ciepło i ze zrozumieniem, uznając że najważniejszy jest fakt, iż Juan Carlos zrozumiał swój błąd i wiadomość, którą wysłali mu Hiszpanie: „Chcemy króla takiego jak kiedyś, nie takiego, jak teraz”. Podkreśla się również fakt, iż były to bezprecedensowe przeprosiny, na które nie zdobył się nikt z rządzących współczesną Hiszpanią.
Razem z komentarzami dotyczącymi królewskich przeprosin, podnoszą się również głosy o konieczności większego sformalizowania relacji na linii rząd – monarchia. Początkowo docierały bowiem informacje, że przedstawiciele rządu nic nie wiedzieli o wyjeździe króla. Zostało to jednak w późniejszym czasie wyjaśnione. W komentarzach pojawiły się również bardziej radykalne opinie o potrzebie debaty nad przyszłą rolą monarchii w Hiszpanii. Całkowicie jasna jest za to podstawowa kwestia. Król nie ma życia prywatnego, gdyż wszystko co robi, robi z perspektywy swojej pozycji publicznej opierając swoje działania na konstytucji i na współpracy z kongresem i rządem.
Nieszczęścia chodzą parami
Oprócz króla, nieszczęśliwy wypadek spotkał niedawno również trzynastoletniego wnuczka monarchy – Froilána, który postrzelił się w nogę podczas treningu strzeleckiego. Policja wszczęła w tej sprawie śledztwo, gdyż w Hiszpanii można używać broni od 14 roku życia. W ostatnim czasie głośno było również o oskarżeniach wobec królewskiego zięcia - Iñaki Urdangarina (tzw. caso Nóos) dotyczących sprzeniewierzenia środków publicznych, oszustwa, korupcji i fałszowania dokumentów.