Afrykańscy liderzy sprzeciwiają się sankcjom wobec Zimbabwe
Obecni na szczycie G-8 w Japonii przywódcy państw afrykańskich sprzeciwili się stanowczo proponowanym przez Zachód sankcjom przeciwko Zimbabwe. Tymczasem nie ustaje rozpętana przez prezydenta Mugabe kampania terroru wobec opozycji. „Niektórzy afrykańscy liderzy twierdzili, że musimy znieść Mugabe jeszcze przez kilka lat, po czym on sam ustąpi. Sankcje natomiast spowodują wewnętrzny konflikt [w Zimbabwe - MK]. Potrzebna jest dyskrecja i ostrożność” poinformował rzecznik rządu japońskiego w wywiadzie dla brytyjskiego Guardiana.
W tym duchu afrykańscy przywódcy publicznie bądź w kuluarach wielokrotnie wypowiadali się podczas pierwszego dnia szczytu G-8. Zdaniem prezydenta Senegalu, Abdoulaye Wade „sankcje (...) nie doprowadzą do zmiany rządów” i powinny być co najmniej odłożone o kilka miesięcy aby stworzyć odpowiedni klimat do prowadzonych za międzynarodową mediacją rozmów pomiędzy rządem a opozycją. Prezydent RPA Thabo Mbeki wielokrotnie ostrzegał, że sankcje doprowadzą do wybuchu wojny domowej w Zimbabwe. Natomiast prezydent Tanzanii, który pełni jednocześnie funkcję przewodniczącego Unii Afrykańskiej, stwierdził iż państwa afrykańskie mają odmienną wizję działań wobec kryzysu w Zimbabwe niż kraje Zachodu.
Postawa przywódców afrykańskich nie powinna budzić zaskoczenia, gdyż już w zeszłym tygodniu na szczycie Unii Afrykańskiej ich reakcja na sytuację w Zimbabwe okazała się bardzo stonowana. Uchwalona na zakończenie spotkania rezolucja wyrażała jedynie „głębokie zaniepokojenie” aktualną sytuacją w Zimbabwe – przemocą, morderstwami, doniesieniami niezależnych obserwatorów o nieprawidłowym przebiegu wyborów. W tekście nie znalazło się jednak nawet jedno słowo krytyki pod adresem prezydenta Mugabe – w głównej mierze odpowiedzialnego za chaos i falę przemocy, która w ostatnich miesiącach ogarnęła kraj.
Robert Mugabe zwyciężył niespełna dwa tygodnie temu (27.06.) drugą turę wyborów prezydenckich w Zimbabwe, uzyskując 85 procentowe poparcie. Wynik nie mógł być inny, gdyż jego kontrkandydat, Morgan Tsvangirai wycofał się z wyścigu tydzień wcześniej na znak protestu przeciwko terroryzowaniu swych zwolenników przez prorządowe bojówki.
Państwa Zachodu – przede wszystkim USA i Wielka Brytania – nie uznają wyników wyborów i mają nadzieję przeforsować w ONZ sankcje przeciw Mugabe. Wobec sprzeciwu Chin i państw afrykańskich może się to jednak okazać bardzo trudne.
Opozycja donosi tymczasem, że w wyniku kampanii terroru rozpętanej po przegranej przez prezydenta pierwszej turze wyborów (29.03.) z rąk służb bezpieczeństwa i prorządowych bojówek zginęło już ok. 100 osób, 5 tysięcy zaginęło, a 200 tysięcy wypędzono ze swych domów. Tylko w ostatnią niedzielę prorządowe milicje najechały dwa obozy dla uchodźców.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, allafrica.com