Amerykanie nie szukają nowej siedziby dla AFRICOM
Theresa Whelan, wysoka rangą urzędniczka Pentagonu, zaprzeczyła jakoby jej trzydniowa (8-10.10.) wizyta w Angoli miała związek z poszukiwaniem siedziby dla amerykańskiego regionalnego dowództwa w Afryce (AFRICOM) – niezbyt dotychczas mile widzianego na kontynencie. „Aktualnie nie zwróciliśmy się do żadnego państwa o udostępnienie siedziby dla nowego afrykańskiego dowództwa (...) nasze rozmowy w Angoli będą dotyczyły współpracy wojskowej między USA a Angolą” powiedziała Whelan reporterom zaraz po przybyciu do Luandy.
Whelan, zastępczyni asystenta sekretarza obrony USA ds. afrykańskich, ma oficjalnie rozmawiać w Angoli o pogłębieniu współpracy wojskowej z Angolą, zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa na morzach (Angola – największy obecnie producent ropy w Afryce większość swych złóż eksploatuje na morskim szelfie).
Pojawiły się jednak pogłoski, że celem jest misji jest też próba wysondowania gospodarzy czy nie zgodziliby się udostępnić swego terytorium na siedzibę dla dowództwa AFRICOM.
Amerykańskie dowództwo regionalne w Afryce zostało powołane przez prezydenta George’a W. Busha w lutym 2007 r., aby scalić w jeden organizm trzy dotychczasowe struktury odpowiedzialne za koordynowanie działań armii amerykańskiej na kontynencie afrykańskim. Zgodnie z pierwotnymi zamierzeniami prezydenckiej administracji AFRICOM miał obejmować również bazę wojskową zlokalizowaną w Afryce. Głównym zadaniem nowej struktury ma być wspieranie Unii Afrykańskiej, afrykańskich organizacji regionalnych, jak i poszczególnych państw w zapobieganiu konfliktów i zapewnianiu stabilności na kontynencie (np. poprzez wspieranie regionalnych misji pokojowych i humanitarnych). Z tego powodu AFRICOM ma być nie tylko strukturą czysto wojskową ale w jego skład ma wejść tez personel departamentu stanu USA, agencji na rzecz międzynarodowego rozwoju (USAID) oraz innych amerykańskich agencji zaangażowanych w Afryce.
Jednakże ze względu na protesty i wrogość ze strony zdecydowanej większości afrykańskich państw, w tym regionalnych liderów jak Nigeria i RPA, ambitne plany musiały zostać w znaczny sposób zredukowane, a siedzibą AFRICOMu stała się baza w Stuttgarcie. Na kontynencie powszechne jest bowiem przekonanie, że celem pezydenckiej administracji jest próba zrównoważenia rosnących wpływów i znaczenia Chin oraz przejęcie kontroli nad zasobami ropy naftowej w Zatoce Gwinejskiej, które do 2015 r. mają zaspokajać blisko 25 proc. amerykańskich potrzeb.
Na podstawie: mg.co.za