Burundi/ FNL wciąż walczy
Pięciu rebeliantów z Sił Wyzwolenia Narodowego (FNL) zginęło w środę w starciu z siłami rządowymi w prowincji Musigati. To kolejny znak, iż do pokoju w środkowoafrykańskim Burundi wciąż jeszcze daleka droga.
Wszystkie szczegóły na temat potyczki nie są znane. Wiadomo jedynie, że doszło do niej w środę w prowincji Musigati uznawanej za bastion rebeliantów. Strona rządowa podaje, iż to jej oddziały zostały zaatakowane przez bojowników FNL mimo formalnego obowiązywania rozejmu z września 2006 roku (skądinąd przez nikogo nie przestrzeganego). „Było to naruszenie zawieszenia broni, którego nie mogliśmy tolerować” skomentował pułkownik Adolphe Manirakiza z burundyjskiej armii.
W trakcie ataku zginąć miało pięciu rebeliantów, a trzech żołnierzy odnieść rany.
Rzecznik FNL potwierdził, że doszło do potyczki, lecz jego zdaniem to strona rządowa zaatakowała pierwsza. „Nasi żołnierze wybrali się na poszukiwanie żywności, a wówczas wojska rządowe otworzyły do nich ogień” oświadczył.
Do potyczki doszło na tydzień przed przybyciem do Burundi południowoafrykańskiego mediatora, Charlesa Nqakuli, który ma za zadanie zbadać czy możliwe jest zdynamizowanie dialogu pomiędzy FNL a rządem. Szanse na powodzenie jego misji są jednak mizerne, gdyż rebelianci oskarżają go o stronniczość.
Konflikt w Burundi wybuchł w 1993 r., po tym jak podczas wojskowego zamachu stanu spadochroniarze z plemienia Tutsi zamordowali pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Burundi - Melchiora Ndadaye z plemienia Hutu. Wówczas Hutu stanowiący 85 procent populacji podnieśli powstanie przeciwko rządzącej niepodzielnie w państwie mniejszości Tutsich. Blisko dziesięcioletnia wojna domowa przyniosła śmierć ok. 300 tys. ludzi. Walki ucichły dopiero w listopadzie 2003 r. gdy główne ugrupowania Hutu podpisały porozumienie pokojowe z rządem Tutsich.
Obecnie sytuacja w Burundi uległa znacznej poprawie. Pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu panuje krucha równowaga i napięty, lecz generalnie przestrzegany stan pokoju. W lipcu 2005 r.. wybory parlamentarne w zwyciężyła koalicja „Sił Na Rzecz Obrony Demokracji” (FDD), skupiająca większość dawnych ugrupowań rebeliantów z plemienia Hutu, a przedstawiciel tego plemienia objął stanowisko prezydenta. Jedynie FNL, którego członkowie uchodzą za najbardziej ekstremistyczne skrzydło Hutu, nie uznało postanowień porozumienia pokojowego i wciąż prowadzi walkę z rządem.
Na podstawie: iol.co.za