Inflacja w Zimbabwe podskoczyła do 231 mln. procent
Z opublikowanych czwartek statystyk wynika, że inflacja w Zimbabwe osiągnęła w lipcu szokujący poziom 231 mln. procent. Światowy Fundusz Żywnościowy (WFP) oblicza tymczasem, że połowa mieszkańców kraju cierpi głód.
Centralne Biuro Statystyczne Zimbabwe opublikowało w czwartek dane, z których wynika, że inflacja w Zimbabwe osiągnęła w lipcu szokujący poziom 231 mln. procent. podczas gdy w czerwcu wynosiła „tylko” 11,2 mln. procent. Ceny podstawowych produktów skoczyły o 2 600,2 proc.
Hiperinflację napędzają rosnące ceny żywności – zwłaszcza chleba i zbóż. W wyniku upadku miejscowego rolnictwa piekarze są zmuszeni polegać na imporcie – a światowe ceny stale rosną. W sklepach ceny zmieniają się czasami dwa razy dziennie, a gdyby nie czarny rynek cały kraj już dawno dotknęłaby klęska głodu. Rząd stara się walczyć z inflacją poprzez kontrolę cen i pozwolenie obywatelom na dokonywanie zakupów w obcej walucie.
Nie zmienia to jednak faktu, że (wg obliczeń WFP) 83 proc. mieszkańców Zimbabwe żyje za mniej niż dwa dolary dziennie, a blisko połowa jest niedożywiona.
Prawie wszyscy są zgodni, iż ten niegdyś stosunkowo zamożny jak na afrykańskie warunki kraj doprowadziły do kompletnej ruiny 28-letnie rządy prezydenta Roberta Mugabe i jego partii ZANU-PF. Jego polityka nacjonalizacji, walki z prywatną przedsiębiorczością oraz przede wszystkim wywłaszczenie w ramach "reformy rolnej" wszystkich białych farmerów (2000 r.), wstrząsnęły gospodarką Zimbabwe.
Hiperinflacja trawi Zimbabwe od maja 2006 r., kiedy to przekroczyła poziom 1000 proc. Od tego czasu rośnie w dramatycznym tempie. Sprzedawcy muszą dziś zmieniać ceny kilka razy dziennie, a nawet drobne transakcje dokonuje się banknotami o miliardowych nominałach. Odgórne zarządzenia nakazujące zamrożenie cen podstawowych produktów sprawiły, że pułki sklepowe opustoszały błyskawicznie. Większość Zimbabweńczyków stać na zaledwie jeden posiłek dziennie, a mięso stało się towarem luksusowym.
Inflacji towarzyszą inne objawy kryzysu. PKB spadło w porównaniu z 2002 r. o kilkadziesiąt procent, a blisko 80 procent mieszkańców Zimbabwe jest bez pracy. Brakuje paliwa i artykułów żywieniowych, coraz częstsze są przerwy w dostawach wody i elektryczności, a ponure żniwo zbiera epidemia AIDS. W rezultacie prawie trzy miliony obywateli uciekły z kraju ojczystego do Republiki Południowej Afryki.
Bank Światowy ocenia, że gospodarka Zimbabwe znajduje się w najgorszym stanie spośród gospodarek wszystkich państw świata nie dotkniętych wojną. Prezydent Mugabe wini jednak za kryzys Zachód, który ze względu na dokonywane przez niego naruszenia praw człowieka nałożył sankcje na Zimbabwe.
Na podstawie: mg.co.za, iol.co.za