Islamiści zdobyli siedzibę somalijskiego parlamentu
Wraz z odwrotem etiopskich wojsk z Somalii coraz większe sukcesy odnosi ofensywa islamistycznych rebeliantów. W poniedziałek walki toczyły się już w Baidoa – siedzibie Tymczasowego Rządu Federalnego. W ręce talibów wpadła m.in. siedziba parlamentu. W Baidoa toczą się obecnie zacięte walki między bojownikami al-Shabaab (zwanymi często „somalijskimi talibami”), a oddziałami wiernymi rządowi tymczasowemu. Zdaniem świadków rebelianci zdobyli już siedzibę parlamentu oraz pobliskie lotnisko oraz posuwają się w kierunku siedziby prezydenta.
Od początku stycznia etiopskie oddziały opuszczają Somalię i w ostatnich dniach wycofały się z jednej ze swych ostatnich pozycji – miasta Baidoa, gdzie od 2005 r. znajduje się siedziba prozachodniego Tymczasowego Rządu Federalnego oraz tymczasowego parlamentu. W mieście wybuchł chaos, zaczęły się zamieszki i grabieże. Talibowie widząc więc nadarzającą się okazję już w poniedziałek z dwóch stron zaatakowali miasto.
Tymczasem parlament obraduje w sąsiednim Dżibuti, gdzie zadecydował o powiększenie swojego składu o 200 parlamentarzystów wywodzących się z „Sojuszu na rzecz wyzwolenia Somalii” – umiarkowanej frakcji islamistów. Społeczność międzynarodowa wiąże duże, lecz być może przesadzone nadzieje z tym wydarzeniem. Umiarkowani liderzy z emigracji już od dawna nie mają bowiem większego wpływu na działania walczących w kraju „jastrzębi” z al-Shabaab.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem "upadłym", w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich "Panowie Wojny" podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła "somalijskich talibów" i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie zrezygnowali jednak z walki i prowadzili przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajdowało się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez rebeliantów. Po dwóch latach okupacji Addis Abeba zadecydowała więc o wycofaniu swych wojsk z Somalii. Dwa lata wojny partyzanckiej przyniosły śmierć 16 tysięcy cywilów.
Krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna. ONZ szacuje, że około 3,2 miliona Somalijczyków (40 proc. społeczeństwa) bezwzględnie potrzebuje pomocy żywnościowej, a jedno na sześcioro dzieci poniżej piątego roku życia jest dotkliwie niedożywione.
Na podstawie: mg.co.za, news.bbc.co.uk