Kenia/ Dziesiątki ofiar powyborczych zamieszek
Do niemal 150 wzrosła liczba ofiar zamieszek, które wybuchły w miastach Kenii po ogłoszeniu wyników czwartkowych wyborów prezydenckich. Wbrew wstępnym sondażom zwyciężył je dotychczasowy prezydent Mwai Kibaki. Opozycja oskarża rząd o sfałszowanie wyników.
Największe rozruchy od 1982 r.
Zamieszki trwają przede wszystkim w slumsach Nairobi oraz w miastach zachodniej Kenii, gdzie opozycja ma największe poparcie, lecz starcia miały miejsce również w innych regionach kraju, w tym w portowej Mombasie – drugim co do wielkości mieście Kenii. Większość ofiar to protestujący (głównie młodzi mężczyźni) zastrzeleni przez policję w trakcie tłumienia rozruchów. Wedle doniesień dziennikarzy wśród ofiar są również kobiety i dzieci, gdyż w kilku przypadkach policja strzelała na oślep do protestujących tłumów.
Najwięcej zabitych (ponad setkę) zanotowano w stolicy oraz w mieście Kisumu – bastionie opozycji. W Mombasie z kolei zamordowano przy użyciu maczet sześciu członków popierającego obecną władzę plemienia Kikuju oraz splądrowano ich własność. Trwające obecnie zamieszki są największymi rozruchami w historii w Kenii od czasów nieudanego zamachu stanu w 1982 roku.
W swym noworocznym przemówieniu nowy-stary prezydent zaapelował o narodowe pojednanie zapowiadając jednocześnie „zdecydowaną rozprawę” ze sprawcami zamieszek. Kibaki obiecał zaostrzenie środków bezpieczeństwa w całym kraju.
Raila Odinga – przywódca opozycji i największy przegrany wyborów – wezwał z kolei swoich zwolenników do masowych, pokojowych protestów. Odinga zapowiedział na czwartek milionowy pokojowy wiec, na którym ma zostać ogłoszony „prezydentem ludu”.
Kontrowersyjne wyniki
Do aktów przemocy dochodziło już po zamknięciu urn wyborczych w czwartek, lecz iskrą na beczkę prochu okazało się niedzielne ogłoszenie wyników głosowania. Według oficjalnych danych przedstawionych przez centralną Kenijską Komisję Wyborczą obecny prezydent Mwai Kibaki zwyciężył niewielką przewagą głosów. Miał on uzyskać poparcie rzędu 47 proc. i 4.584.721 głosów. Jego największy konkurent, przywódca opozycyjnej partii ODM (Orange Democratic Movement) Raila Odinga uzyskał z kolei 4,352,993 głosów (44 proc. poparcia).
Ogłoszone przez centralną komisję wyborczą wyniki stały w sprzeczności z wstępnymi sondażami przedstawionymi przez kenijskie media, dającymi prowadzenie Odindze. Wątpliwości wzbudził również fakt, że ogłoszenie wyników wyborów było odkładane przez kilka dni. Stąd Odinga ogłosił, iż wybory zostały sfałszowane, a jego zwycięstwo skradzione.
Na razie uczciwość bądź sfałszowanie wyborów nie zostały ostatecznie potwierdzone przez niezależnych obserwatorów. Obserwatorzy z ramienia UE donoszą jednak o licznych nieprawidłowościach. Bardziej ostrożni są z kolei przedstawiciele USA.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za, iol.co.za