Kenia/ Trwa spór o skład rządu
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie ogłoszono jeszcze składu rządu kenijskiego. Prezydent Kibaki odwołał w poniedziałek zaplanowaną wizytę w Indiach, aby zakończyć targi wokół budowy gabinetu koalicyjnego.
Porozumienie co do składu rządu zawarto w czwartek. Kibaki i Odinga zgodnie twierdzili, że skład gabinetu podany będzie w niedzielę. Tymczasem już w sobotę okazało się, że taki scenariusz nie będzie możliwy. Pomimo zgody co do ilości ministerstw, w dalszym ciągu nie ma kompromisu co do składu osobowego rządu. Kibaki nie chce odwołać kontrowersyjnych ministrów, których powołał jeszcze w grudniu i styczniu, a także nie chce przekazać w ręce opozycji kilku kluczowych resortów.
W poniedziałek minister spraw zagranicznych Kenii, Moses Wetangula, powiedział że zastąpi Kibakiego na szczycie indyjsko-afrykańskim rozpoczynającym się we wtorek w New Delhi. "Prezydent pozostanie w kraju ze względu na pilne i nieuniknione sprawy państwowe".
Odinga i Kibaki spotkali się ponownie w niedzielę, lecz ich rozmowy nie przyniosły rezlutatów. Kontynuowane mają być dzisiaj i, jeżeli zajdzie taka potrzeba, we wtorek. Obaj politycy podkreślają jednak, że liczą na porozumienie już dziś. "Zwracamy się do Kenijczyków o cierpliwość i wyrozumiałość", napisali we wspólnym oświadczeniu.
Wzrasta także presja międzynarodowa na przywódców kenijskich. Zarówno kraje afrykańskie jak i europejskie oczekują jak najszybszego finału rozmów koalicyjnych.
Tymczasem, zapowiedź szybkiej stabilizacji politycznej kraju, spowodowała uspokojenie rynku i umocnienie waluty. Szyling kenijski osiągnął dziś poziomy niespotykane od grudniowych wyborów.
Polityczny kryzys, który zaprowadził Kenię na skraj chaosu, wybuchł ostatnich dniach grudnia 2007 r. po ogłoszeniu kontrowersyjnych wyników wyborów prezydenckich, dających minimalne zwycięstwo dotychczasowemu prezydentowi - Mwaiemu Kibakiemu. Jego kontrkandydat Raila Odinga, któremu pierwsze sondaże dawały przewagę, odmówił uznania wyników wyborów, twierdząc, iż „skradziono mu zwycięstwo” za pomocą oszustw wyborczych. Międzynarodowi obserwatorzy potwierdzili, że wybory nie spełniały demokratycznych standardów, a obie strony dopuszczały się fałszerstw.
Zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów przez kraj przetoczyła się fala zamieszek. Licznym demonstracjom i starciom ulicznym towarzyszyła grabież i akty przemocy na tle etnicznym. Wyniki wyborów (Kibaki wywodzi się z plemienia Kikuju, najliczniejszej grupy etnicznej w Kenii, podczas gdy Odinga pochodzi z ludu Luo) doprowadziły bowiem do odświeżenia starych międzyplemiennych waśni i resentymentów. Starcia na tle etnicznym, do których na mniejszą lub większą skalę dochodzi teraz właściwie bez przerwy, kosztowały życie blisko tysiąca ludzi, a 600 tysięcy innych uczyniły uchodźcami.
Na podstawie: mg.co.za, news24.com