Nelson Mandela poparł ANC w przeddzień wyborów
Legandarny lider ruchu przeciw apartheidowi Nelson Mandela udzielił na 3 dni przed wyborami parlamentarnymi w Republice Południowej Afryki poparcia Afrykańskiemu Kongersowi Narodowemu i jego kandydatowi na prezydenta, Jacobowi Zumie.
Bezpośrednie poparcie Mandeli, który założył na siebie koszulkę z podobizną Zumy, może pomóc ANC w powtórzeniu historycznego sukcesu w poprzednich wyborów, kiedy to partia otrzymała blisko 70 procent poparcia. Jednoznaczne opowiedzenie się Mandeli za partią Jacoba Zumy jest szczególnie bolesne dla opozycyjnego ugrupowania Kongres Ludu (Cope), które powstało w 2008 roku, gdy w łonie ANC doszło do rozpadu spowodowanego róźnicami ideologicznymi między prawicowym i lewicowym skrzydłem partii, a w konsekwencji wymuszoną przez lewicową większość rezygnacją prezydenta Thabo Mbekiego.
"ANC ma dziejową odpowiedzialność, aby prowadzić nasz kraj i budować społeczeństwo bez podziału rasowego", stwierdził Mandela w przygotowanym wcześniej wystąpieniu, które zostało wyświetlone na telebimach. Wtórował mu Zuma, który w swoim przemówieniu podkreślił, że RPA nie należy ani do białych, ani czarnych. "Pracując razem zapewnimy, że nikt nie będzie się czuł mniej szanowny, czy to ze względu na rasę, kulturę, czy religię", dodał.
Obserwatorzy oceniają, że zbliżające się wybory będą miały głównie charakter plebisytu popularności dla Zumy. Wszystkie dotychczasowe wybory od obalenia rządów białych zwyciężał z ponad 60-procentowym poprciem ANC, który wciąż jest postrzegany jako partia bojowników o wolność i główny reprezentant czarnej większości społeczeństwa. Sam Zuma robił zarówno w partii, jak i strukturach państwowych zawrotną karierę. Charyzmatyczny i mocno lewicujący lider zyskał ogromne poparcie wśród mieszkańców RPA zmęczonych przedłużającą się transformacją systemową. Jednak od 2005 roku ciągnęły się za nim zarzuty korupcyjne oraz oskarżenie o gwałt popełniony na długoletniej przyjaciółce. Zuma stale deklarujący swoją niewiność, został wkrótce oczyszczony z zarzutów oraz odzyskał wpływy w partii, doporowadzając między innymi do dymisji liberalnego prezydenta Mbekiego.
Sondaże dają ANC ponad 60 procentowe poparcie, jednak komentatorzy spodziewają się najbardziej zaciętych wborów od czasu obalenia rządów apartheidu. Sojusz Demokratyczny, będący obecnie największą partią opozycyjną, liczy na poprawienie wyniku z wyborów z 2004 roku, kiedy otrzymał on ponad 12 procent głosów. Natomiast Cope, któremu pierwotnie przewidywano nawet 18 procent poparcia, może liczyć na 8-12 procent głosów. Cope, zrzeszająca głównie byłych prawicowych działaczy ANC, a którego kandydatem na prezydenta będzie metodystyczny biskup Mvumelwano „Mvume” Dandala raczej nie spowoduje spodziewanego przetasowania na południowoafrykańskiej scenie politycznej. Tradycyjnie około 7 procent powinna zdobyć Partia Wolności Inkatha popierana przez bardziej radykalną część ludnośi zuluskiej.
Wydaje się zatem, że najistotniejszym znakiem zapytania przed środowymi wyborami będzie to, czy ANC osiągnie większość 2/3 głosów w parlamancie, który w RPA odpowiada zarówno za wybór prezydenta. Zwraca na to uwagę liderka opozycyjnego Sojuszu Demokratycznego, Helen Zille, która bojąc się o możliwych nadużyć władzy przez Zumę apelowała do zgromadzonych na kongresie swojej partii o udział w wyborach, mówiąc, "że w tych wyborach każdy głos się liczy, bo każdy pojedynczy głos może utrzymać ANC poniżej bariery większosci 2/3 głosów".
Na podstawie: news.yahoo.com, rfi.fr, news.bbc.co.uk, news24.com