Odinga wzywa do nowych wyborów w Kenii
Premier Kenii, Raila Odinga, wezwał do rozpisania nowych wyborów, jeśli nie uda się rozwiązać impasu w ramach rządu koalicyjnego.
Odinga stwierdził także, że wiceprezydent nie powinien zarabiać więcej niż premier, a sposób sprawowania rządów przez prezydenta Mwaiego Kibakiego jest "prymitywny".
Konflikt zaostrza fakt, że Musyoka był dawnym kolegą partyjnym kolegą Odingii - razem działali w Pomarańczowym Ruchu Demokratycznym (ODM), aż obecny wiceprezydent nie stworzył włsnego Pomarańczowego Ruchu Demokratycznego Kenii (ODM-K). Musyoka jest postrzegany obecnie jako bliski sprzymierzeniec Kibakiego (Partia Jedności Narodowej), mimo iż formalnie pozostają w opozycji.
Na początku miesiąca Odinga zapowiedział bojkot prac gabinetu, a zwolennicy prezydenta oskarżyli premiera i jego partię o przygotowywanie zamachu stanu.
To już kolejny kryzys w kenijskim rządzie jedności narodowej, który od momentu swego powstania funkcjonuje praktycznie w klinczu. Jego powstanie, wymuszone przez społeczność międzynarodową, zakończyło polityczny kryzys, który zaprowadził Kenię na skraj wojny domowej. Wybuchł on ostatnich dniach grudnia 2007 r. po ogłoszeniu kontrowersyjnych wyników wyborów prezydenckich, dających minimalne zwycięstwo dotychczasowemu prezydentowi - Mwaiemu Kibakiemu. Jego kontrkandydat Raila Odinga, któremu pierwsze sondaże dawały przewagę, odmówił uznania wyników wyborów, twierdząc, iż „skradziono mu zwycięstwo” za pomocą oszustw wyborczych. Międzynarodowi obserwatorzy potwierdzili, że wybory nie spełniały demokratycznych standardów, a obie strony dopuszczały się fałszerstw.
Wkrótce później przez Kenię przetoczyła się fala starć na tle etnicznym. Członkowie plemion Luo, Kalendżin i Luhya rozpoczęli pogromy członków plemienia Kikuju (należy doń prezydent Kibaki i większość jego stronników), których od dawna oskarżali o zawłaszczenie państwa. Wielu świadków donosiło, że bojówkarze byli sterowani przez członków opozycyjnego Pomarańczowego Ruchu Demokratycznego (ODM). W odpowiedzi członkowie złożonej z Kikuju zdelegalizowanej organizacji „Mungiki” – ni to sekty, ni to organizacji przestępczej – rozpoczęli przy cichym poparciu rządu akcje odwetowe. Starcia na tle etnicznym i uliczne protesty kosztowały łącznie życie blisko 1,5 tysiąca ludzi, a ponad 600 tysięcy innych uczyniły uchodźcami.
Na podstawie: news.bcc.co.uk, news24.com