Ofensywa przeciw rebeliantom Hutu przynosi coraz więcej ofiar
W nalotach które kongijskie lotnictwo przeprowadziło na pozycje rebeliantów z plemienia Hutu miało zginąć ok. 40 bojowników. Tymczasem pojawiają się doniesienia, że międzynarodowa ofensywa we wschodnim Kongo przynosi coraz więcej ofiar wśród cywilów. Do nalotów, najkrwawszych do momentu rozpoczęcia ofensywy przez wojska kongijskie i ruandyjskie, miało dojść 75 kilometrów na zachód od Gomy – stolicy prowincji Północne Kivu. Celem bombardowania było ponoć miejsce spotkania najwyższych oficerów rebelii. Źródła zbliżone do rządu w Kinszasie podają też, że udało się już zmusić do kapitulacji główne siły FDLR („Demokratyczne Siły Wyzwoleńcze Rwandy”), wraz z rzecznikiem organizacji - Edmondem Ngarambe.
Kilka dni wcześniej minister obrony Rwandy oświadczył, że wojska kongijskie i ruandyjskie zdołały zniszczyć główne bazy FDLR w prowincji Północne Kivu, w tym kwaterę główną organizacji na płaskowyżu Masisi (znajdowała się tam m.in. rebeliancka szkołą oficerska). W walkach miało zginąć dotychczas 89 rebeliantów.
Tymczasem według Human Rights Watch od rozpoczęcia ofensywy miało już zginąć ponad 100 cywilów, których rebelianci Hutu używają w charakterze „żywych tarcz” lub mordują w odwecie za działania kongijskiego wojska.
Ofensywa przeciw FDLR trwa od 20 stycznia, gdy za zgodą rządu w Kinszasie kilka tysięcy ruandyjskich żołnierzy wkroczyło na terytorium Demokratycznej Republiki Kongo. Dwa nieufne wobec siebie i od lat zaciekle zwalczające się państwa połączyły siły w celu likwidacji baz rebeliantów Hutu. Ich obecność na terytorium Konga (większość członków FDLR to byli żołnierze ruandyjskiej armii oraz członkowie paramilitarnych bojówek „Interahamwe”, odpowiedzialni za ludobójstwo z 1994 r.) byłą przyczyną stałego napięcia na linii Kinszasa-Kigali i dwukrotnie spowodowała ruandyjską inwazję na ten kraj. Co więcej działania FDLR były oficjalną przyczyną dla której zbuntowany generał Laurent Nkunda rozpoczął w sierpniu swą rebelię w prowincji Północne Kivu. Zdaniem Nkundy bojownicy Hutu prześladują jego rodaków Banyamulenge (kongijski odłam plemienia Tutsi), a rząd nic nie robi by się temu przeciwstawić. Jego rebelia wstrząsnęła w ostatnich miesiącach całym regionem Wielkich Jezior, postawiła Kongo na skraju chaosu i spowodowała katastrofę humanitarną w prowincji Północne Kivu.
Początkowo zapowiadano, że wojska ruandyjskie opuszczą terytorium Konga po upływie około. dwóch tygodni, lecz ruandyjski parlament zaapelował o kontynuowanie operacji do momentu całkowitej likwidacji zagrożenia ze strony sił FDLR (liczących ok. 6,5 tys. bojowników).
Rząd w Kinszasie twierdzi, że celem operacji jest nie tylko likwidacja baz Hutu ale rozbrojenie wszystkich innych rebelianckich ugrupowań w Kivu. Widać już pewne rezultaty. Aresztowany został Nkunda, którego rebelia wstrząsnęła w ostatnich miesiącach całym regionem Wielkich Jezior, a walcząca z jego siłami prorządowa milicja Mai-Mai ogłosiła zakończenie działań wojennych.
Na podstawie: news.bbc.co.uk