Operacja przeciw rebeliantom Hutu wkracza w decydującą fazę
Przedstawiciele kongijskiej armii rządowej i „błękitnych hełmów” z kontyngentu MONUC ogłosili w środę rozpoczęcie nowej fazy operacji wymierzonej w ruandyjskich rebeliantów z plemienia Hutu, którzy ukrywają się we wschodnich prowincjach Demokratycznej Republiki Kongo.
Jean-Paul Dietrich z kontyngentu MONUC mówił o rozpoczęciu nowej fazy operacji. Pułkownik Delphin Kiyimbi mówił bardziej zdecydowanie, używając sformułowania „decydująca faza”.
FDLR składa się z pochodzących z Rwandy członków plemienia Hutu (większość z nich to byli żołnierze ruandyjskiej armii oraz członkowie paramilitarnych bojówek „Interahamwe”), którzy po słynnym ruandyjskim ludobójstwie i przegranej wojnie domowej w 1994 r. schronili się na terytorium Demokratycznej Republiki Kongo. Ich obecność na terytorium tego państwa była przyczyną stałego napięcia na linii Kinszasa-Kigali i dwukrotnie spowodowała ruandyjską inwazję na ten kraj.
Na początku roku dwa nieufne wobec siebie i od lat zaciekle zwalczające się państwa połączyły siły w celu likwidacji baz FDLR. 25 lutego zakończyła się wymierzona w rebeliantów wspólna operacja wojsk ruandyjskich i kongijskich. FDLR, których bojownicy unikali otwartej walki z wojskami kongijskimi i ruandyjskimi przetrwały ofensywę. Dowódcy obu armii twierdzą, że udało się zniszczyć główne bazy rebeliantów w prowincji Północne Kivu oraz zabić lub schwytać ok. 250 bojowników. Główne siły liczącego ponad 6 tys. bojowników ugrupowania pozostały jednak nienaruszone.
Jeszcze w trakcie operacji rwandyjsko-kongijskiej rebelianci używali cywilów jako „żywych tarcz”, jak również dopuszczali się mordów i gwałtów w odwecie za działania kongijskiego wojska. Tylko w ciągu ostatnich czterech miesięcy walki w Kivu zmusiły do ucieczki kolejnych 400 tysięcy mieszkańców regionu.
Na podstawie: iol.co.za
zdjęcie: dorky_tiffy_wiffy