Opozycja przejęła kontrolę nad parlamentem Zimbabwe
Parlament Zimbabwe rozpoczął w poniedziałek pierwszą sesję w nowym, powyborczym składzie. Opozycja, która pierwszy raz w historii ma większość w izbie niższej zdołała przeforsować wybór swego kandydata na stanowisko przewodniczącego.
MDC bierze niższą izbę, ZANU-PF - wyższą
W 210-osobowym Zgromadzeniu Narodowym Zimbabwe obie opozycyjne frakcje dysponują 110 mandatami. Dzięki temu w poniedziałkowym głosowaniu Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany (MDC) zdołał przeforsować wybór swego kandydata na stanowisko przewodniczącego. Został nim Lovemore Moyo.{mosimage}
Wybór opozycyjnego przewodniczącego ma symboliczny wydźwięk, gdyż po raz pierwszy od 1980 r. (gdy Zimbabwe uzyskało niepodległość) na czele Zgromadzenia Narodowego stanęła osoba spoza rządzącej partii ZANU-PF. Przewodniczący daje też opozycji duży wpływ na prace izby niższej.
De facto rezultaty opozycyjnego sukcesu są jednak dużo skromniejsze. ZANU-PF kontroluje bowiem Senat i może blokować uchwalone przez izbę niższą ustawy. W ten sam poniedziałek Senat wybrał swojego przewodniczącego, którym została Edna Madzongwe z rządzącej partii.
Aresztowanie parlamentarzystów
Wybór Moyo poprzedziła potępiona przez opozycję akcja policji w parlamencie. Działający po cywilnemu funkcjonariusze aresztowali dwóch członków klubu MDC zaraz po tym jak przekroczyli oni bramy gmachu parlamentu. Według opozycji próbowali oni także aresztować jeszcze trzeciego parlamentarzystę, lecz został on obroniony przez swych partyjnych kolegów.
Jeden z aresztowanych, Sure Mudiwa, został szybko wypuszczony i zdążył na zaprzysiężenie. Drugi - Elia Jembere – pozostał w areszcie. Znajduje się on na liście siedmiu parlamentarzystów MDC oskarżanych przez policję o podsycanie powyborczych zamieszek.
Mugabe wygwizdany
We wtorek z kolei prezydent Mugabe przybył do parlamentu by wygłosić tradycyjne inauguracyjne przemówienie. Opozycyjni parlamentarzyści odmówili jednak powstania na powitanie, a 30-minutowa mowa była wielokrotnie przerywana gwizdaniem i tupaniem.
Robert Mugabe zwyciężył 27 czerwca drugą turę wyborów prezydenckich w Zimbabwe, uzyskując 85 procentowe poparcie. Wynik nie mógł być inny, gdyż jego kontrkandydat, Morgan Tsvangirai wycofał się z wyścigu tydzień wcześniej na znak protestu przeciwko terroryzowaniu swych zwolenników przez prorządowe bojówki.
Według opozycji, w wyniku kampanii terroru rozpętanej po przegranej przez prezydenta pierwszej turze wyborów (29.03.) z rąk służb bezpieczeństwa i prorządowych bojówek zginęło już ok. 200 osób, a 200 tysięcy wypędzono ze swych domów.
Opozycja prowadzi, przy mediacji rządu RPA, rozmowy z ZANU-PF o podziale władzy. Mimo początkowego optymizmu znajdują się one jednak na razie w martwym punkcie.
Na podstawie: news24.com, iol.co.za