Opozycja uznała wyborcze zwycięstwo MPLA
Isaias Samakuva, przewodniczący opozycyjnej partii UNITA, oficjalnie uznał zwycięstwo rządzącej od ponad trzydziestu lat w Angoli lewicowej partii MPLA w wyborach parlamentarnych. Pogratulował też jej przywództwu wyborczego sukcesu. „W tym momencie, gdy przeliczono już 80 proc. głosów, bez względu na wszystkie zaszłe wypadki kierownictwo UNITA akceptuje wyniki wyborów” oświadczył Samakuva na zwołanej w poniedziałek wieczorem konferencji prasowej. Przywódca UNITA (Narodowy Związek na rzecz Pełnej Niepodległości Angoli) wezwał też zwycięski Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli (MPLA) „do sprawowania rządów w interesie wszystkich mieszkańców Angoli”.
Z nieoficjalnych wciąż wyników głosowania wynika, iż MPLA uzyskało poparcie rzędu ponad 80 proc., co da tej partii 125 mandatów w 220-osobowym parlamencie. Na UNITA oddało głos 10 proc. wyborców, co gwarantuje mu 70 mandatów. Poparcie dla pozostałych dwunastu partii biorących udział w wyborach było marginalne.
Wyniki wyborów nie mogą budzić zaskoczenia. Rządząca od 33 lat MPLA posiada ogromną przewagę nad konkurentami w postaci silnego i dobrze zorganizowanego aparatu, olbrzymich funduszy i dominacji w mediach. Przewaga ta ujawniła się zwłaszcza podczas kampanii wyborczej, która okazała się de facto grą do jednej bramki.
Zaraz po zakończeniu głosowania UNITA i inne partie opozycyjne zapowiadały, że przed sądem konstytucyjnym będą się domagać powtórzenia wyborów. Głosowanie odbywało się bowiem w atmosferze chaosu. Nie wszystkie komisje wyborcze udało się otworzyć w terminie a w wielu szybko zabrakło kart do głosowania. Niekompletne były też listy wyborców więc ludzie godzinami musieli czekać nim mogli wreszcie oddać głos. Brakowało nawet urn wyborczych i atramentu do znaczenia tych, którzy już głosowali. Wobec takiego obrotu sytuacji centralna komisja wyborcza była zmuszona przeprowadzić w sobotę dodatkowe głosowanie w 320 komisjach wyborczych.
Międzynarodowi obserwatorzy z ramienia Unii Afrykańskiej i Południowoafrykańskiej Wspólnoty Rozwoju (SADC) uznali wybory za uczciwe. Przedstawiciele UE i Parlamentu Panafrykańskiego byli bardziej sceptyczni. Pojawiły się głosy krytykujące złą organizację wyborów i faworyzowanie MPLA przez państwowe media, a podczas konferencji prasowej szefowa misji obserwacyjnej UE skorygowała tłumacza, który chciał użyć określenia „wolne i uczciwe”.
Wybory parlamentarne są ważnym etapem w procesie odbudowy Angoli po trwającej 27 lat wojnie domowej, która zakończyła się dopiero w 2002 r. Konflikt wybuchł w 1975 r. gdy władzę w państwie przejęła lewicowa MPLA. Marksistowski rząd wspierany przez państwa Bloku Wschodniego (gównie Kubę i ZSRR) toczył przez wiele lat zaciekłą walkę z prawicową partyzantką UNITA wspieraną przez państwa zachodnie (głównie RPA).
Koniec „Zimnej wojny” i zmiany wewnętrzne w RPA przyniosły nadzieje na zakończenie wojny. Kruchy rozejm załamał się jednak w 1992 r., gdy MPLA zwyciężył wybory parlamentarne, a jej przywódca Jose Eduardo Dos Santos – pierwszą turę wyborów prezydenckich. Przywódca UNITA, Jonas Savimbi, zakwestionował wyniki głosowania i uciekł ze stolicy państwa – Luandy, a kilku jego współpracowników, którzy w niej pozostali, zostało zamordowanych. Konflikt został wznowiony i przerodził się w zaciekłą walkę pomiędzy Dos Santosem a Savimbim. UNITA zaprzestała walki dopiero po śmierci Savimbiego w 2002 r.
Wojna kosztowała życie ok. 500 tys. ludzi. Kraj jest do dziś zrujnowany (ogromnym problemem są wciąż rozsiane po kraju miny lądowe). Mimo rosnącego PKB, który napędza przede wszystkim sprzedaż ropy naftowej (Angola walczy z Nigerią o status największego producenta ropy w Afryce) blisko 70 procent z 14 mln. obywateli żyje za mniej niż dwa dolary dziennie.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za, iol.co.za