Piraci żądają okupu za statek z czołgami
Somalijscy piraci, którzy w czwartek uprowadzili ukraiński statek „Faina” z 33 czołgami na pokładzie zażądali 35 milionów dolarów okupu za zwrot statku i uwolnienie jego załogi. Zagrozili również konsekwencjami w przypadku próby jego zbrojnego odbicia.
W wywiadzie dla BBC pirat, który przedstawił się jako Januna Ali Jama, oświadczył, że jego grupa prowadzi aktualnie negocjacje z rządem Kenii na temat uwolnienia statku i załogi. Piraci żądają zapłacenia okupu w wysokości 35 milionów dolarów. Ali Jama zagroził też odwetem gdyby ktoś (a zwłaszcza Francja, która przeprowadziła w regionie kilka operacji przeciw piratom) podjął próbę zbrojnego odbicia statku.
Rząd w Nairobi wydał jednak oświadczenie, że nie otrzymał żadnej sensownej i wiarygodnej propozycji ze strony piratów. Rzecznik kenijskiego rządu dodał też, że jego kraj nie będzie prowadzić negocjacji z „międzynarodowymi przestępcami, piratami i terrorystami”.
Ukraiński statek „Faina” płynący pod banderą Belize zmierzał do kenijskiego portu Mombasa. W swych ładowniach przewoził 33 czołgi typu T-72 i części transporterów opancerzonych, które miały trafić do odbiorców w Kenii. W czwartek po południu zajęli go piraci, którzy przypłynęli na trzech szybkich łodziach motorowych. 21-osobowa załoga znajduje się w rękach porywaczy.
Nie wiadomo dokładnie, gdzie piraci ukrywają frachtowiec. Ślady wskazują na niewielki port Harardhere znajdujący się w rękach islamistów. Równie dobrze statek może się jednak znajdować ukryty gdzieś w quasi-niepodległej prowincji Puntland w środkowej Somalii.
Rosną obawy, że piraci mogą przekazać znajdującą się na pokładzie statku broń w ręce jednej z grup uczestniczących w krwawym konflikcie w Somalii i w ten sposób dodatkowo podsycić konflikt.
Wody okalające Somalię należą do najniebezpieczniejszych na świecie. Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, kraj ten nie posiada bowiem efektywnie działającego rządu centralnego i pogrążony jest w zupełnym chaosie. Korzystając z tego pirackie gangi opanowały okalające Somalię wody i atakują przepływające pobliżu wybrzeży statki. Biorąc pod uwagę strategiczne położenie Somalii oraz przebiegające wzdłuż jej wybrzeży ważne dla światowej żeglugi szlaki komunikacyjne (przepływa tędy 20 tys. statków rocznie), piratom nie brakuje łupu.
Aktywność piratów zmalała nieco w połowie 2006 r. gdy władzę w Mogadiszu i południowej Somalii przejęli surowo karzący bandytyzm islamscy fundamentaliści z Unii Trybunałów Islamskich. Gdy jednak obaliła ich popierana przez Zachód etiopska interwencja, chaos, a wraz z nim piraci, powrócił do Somalii.
Tylko w tym roku na wodach Somalii doszło do 61 pirackich incydentów. Na dzień dzisiejszy w rękach piratów znajduje się 14 statków z ponad 300 członkami załóg.
W czerwcu br., pod wpływem nacisków Francji, która uzyskała poparcie USA i za zgodą rządu tymczasowego Somalii, Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła jednogłośnie rezolucję nr 1816 poświęconą w całości kwestii piractwa w Somalii. Dokument ten stwierdza, że nasilenie aktów piractwa i rozbójnictwa na wodach otwartych w pobliżu wybrzeża somalijskiego, jak również w obrębie morza terytorialnego, osiągnęło poziom stanowiący zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa w regionie. RB ONZ wezwała państwa, których okręty wojenne i samoloty wojskowe stacjonują w pobliżu Somalii do zapobiegania tego typu aktom. Okręty państw współdziałających z Federalnym Rządem Tymczasowym na okres 6 miesięcy uzyskały prawo swobodnego wpływania na wody terytorialne tego kraju w celu zapobiegania i zwalczania piractwa z użyciem wszelkich koniecznych środków, także zbrojnych. Na razie jednak efekty pozostają mizerne.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, iol.co.za