Prezydent Somalii podał się do dymisji
Prezydent Somalii, Abdullahi Yusuf Achmed, ogłosił w niedzielę rezygnację ze stanowiska. Analitycy spierają się, czy uznać to wydarzenie za "nowe otwarcie" czy za kolejny krok na drodze do całkowitego chaosu w Somalii. Koniec czteroletniej przygody z władzą
"Gdy wybraliście mnie 14 października 2004 roku obiecałem, że ustąpię jeśli nie będę w stanie spełniać moich obowiązków. Teraz podjąłem decyzję by zrzec się odpowiedzialności, którą mi powierzyliście" oświadczył Yusuf w przemówieniu do członków parlamentu. Oskarżył też społeczność międzynarodową, że przez ostatnie cztery lata nie udzieliła Tymczasowemu Rządowi Federalnemu (TFG) wystarczającego wsparcia.
Teraz oficjalną głową państwa somalijskiego jest przewodniczący parlamentu, szejk Aden Madobe. Sam Yusuf powrócił natomiast to swego rodzinnego Puntlandu (quasi niepodległy region w środkowej Somalii).
Rezygnacja Yusufa jest rezultatem jego wielomiesięcznego konfliktu z premierem Nur Hassanem Husseinem. Obaj politycy spierali się zarówno o podział swych uprawnień jak i o pomysł włączenia umiarkowanych islamistów w skład rządu (czemu sprzeciwiał się prezydent).
W rezultacie, kilkanaście dni temu Yusuf pozbawił premiera stanowiska, lecz parlament nie przyjął prezydenckiej decyzji i rozpoczął procedurę impeachmentu. W dodatku Mohamed Mahamud Guled, któremu prezydent powierzył misję stworzenia rządu zrezygnował ze stanowiska, twierdząc, że nie chce swą osobą zdestabilizowac i tak trudnej sytuacji politycznej w Somalii. Jakby tego było mało, regionalny Międzyrządowy Organ ds. Rozwoju (IGAD), nałożył sankcje na Yusufa, określając go mianem "przeszkody na drodze do pokoju".
TFG funkcjonuje od 2000 roku (sformowano go dopiero po trzynastu nieudanych próbach) i jest uznawany przez społeczność międzynarodową za legalny rząd Somalii. W rzeczywistości władza rządu tymczasowego nie sięga jednak poza jego siedzibę w Baidoa i obszary okupowane przez wspierającą go etiopską armię. Od samego początku rozrywały go ponadto wewnętrzne konflikty na linii prezydent Yusuf - parlament i kolejni premierzy.
Upadłe państwo
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem "upadłym", w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich "Panowie Wojny" podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła "somalijskich talibów" i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie rezygnują jednak z walki i prowadzą przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajduje się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez rebeliantów.
Krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna. ONZ szacuje, że około 3,2 miliona Somalijczyków (40 proc. społeczeństwa) bezwzględnie potrzebuje pomocy żywnościowej, a jedno na sześcioro dzieci poniżej piątego roku życia jest dotkliwie niedożywione.
Nowy początek czy początek końca?
Tymczasem zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami do końca roku z Somalii mają się wycofać etiopskie siły okupacyjne. Społeczność międzynarodowa obawia się jednak, że bez etiopskiej pomocy dni prozachodniego somalijskiego rządu tymczasowego będą policzone, a konflikt stanie się jeszcze bardziej zaciekły. Islamistyczni rebelianci odnoszą bowiem w ostatnich miesiącach coraz większe sukcesy, a pod ich kontrolą znajduje się dziś większość południowej Somalii i całe dzielnice Mogadiszu. 7 grudnia ogłosili wręcz powstanie "państwa islamskiego" w południowej Somalii i rozpoczęli tworzenie własnej administracji. W tym kontekście kryzys wewnątrz Tymczasowego Rządu Federalnego jest dla wielu tylko kolejnym dowodem na to, że Somalia stacza się w otchłań totalnego chaosu, a przejęcie władzy przez "somalijskich talibów" jest nieuniknione..
Niektórzy analitycy mają jednak nadzieję, że ustąpienie Yusufa będzie dla prozachodniego rządu "nowym otwarciem" i pozwoli na budowę szerokiej antyfundamentalistycznej koalicji. Nadzieję budzi zwłaszcza fakt, że w ostatnim czasie "somalijscy talibowie" zyskali groźnego przeciwnika w postaci umiarkowanie muzułmańskiego ruchu Ahlu Sunna Waljamaca. W ostatnich dniach odbił on z rąk fundamentalistów dwa miasta w południowej Somalii.
Na podstawie: mg.co.za, news.bbc.co.uk, news24.com