Prezydent Sudanu kpi z międzynarodowego nakazu aresztowania
Prezydent Sudanu Omar al-Baszir uczestniczył w szczycie Ligi Państw Arabskich, mimo iż ciąży na nim międzynarodowy nakaz aresztowania wystawiony przez Trybunał haski. Co ciekawe, w tym samym spotkaniu wziął udział sekretarz generalny ONZ.
Arabskie organizacje zrzeszające obrońców praw człowieka bezskutecznie apelowały wcześniej, by LPA nie roztaczała parasola ochronnego na Baszirem.
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze chce osądzić sudańskiego prezydenta pod zarzutem organizowania i kierowania masowymi zbrodniami na cywilnych mieszkańcach zbuntowanej prowincji Darfur. Decyzja Trybunału jest dalekosiężnym precedensem. Pierwszy raz w historii wystawiono bowiem nakaz aresztowania za urzędującą głową państwa.
Zaledwie trzy z dwudziestu dwóch państw członkowskich LPA są członkami statutu Trybunału haskiego. Już wcześniej większość z nich ostro krytykowała Trybunał za wystawienie nakazu aresztowania za Baszirem. Szczególnie ostra była krytyka ze strony przywódców Libii i Syrii - Muammara Kadafiego i Baszira Asada. Pierwszy określił działania MTK mianem „nowej formy światowego terroryzmu”, podczas gdy ten drugi stwierdził, iż Trybunał powinien w pierwszym rzędzie ścigać „sprawców masakr w Palestynie, Iraku i Libanie”.
W takiej atmosferze sudański prezydent mógł bez obaw opuścić kraj i wziąć udział w odbywającym się w Katarze szczycie (kilka dni wcześniej odwiedził w dodatku Erytreę, Egipt i Libię). W jego trakcie bardzo ostro skrytykował Radę Bezpieczeństwa ONZ, którą nazwał „niedemokratyczną instytucją, stosującą podwójne standardy”. Zdaniem sudańskiego prezydenta Rada „uderza w biednych, a pozostaje ślepa na [działania - MK] prawdziwych kryminalistów”.
Całej sprawie swoistego smaczku dodaje fakt, że w szczycie LPA wziął udział sekretarz generalny ONZ, Ban Ki-moon. Rzecznik szefa ONZ zaznaczył, że obaj politycy nie rozmawiali ze sobą w trakcie szczytu ani nie próbowali nawiązać kontaktu w żaden inny sposób.
Mimo wcześniejszych apeli Ban Ki-moona Baszir nie dał żadnego sygnału, że byłby gotów odwołać decyzję o wypędzeniu z Darfuru zachodnich organizacji humanitarnych. ONZ ocenia, że w ten sposób 1,1 miliona mieszkańców Darfuru zostało pozbawionych pomocy żywnościowej; 1,5 miliona pomocy lekarskiej a ponad milion dostępu do wody.
Konflikt w sudańskiej prowincji Darfur wybuchł na początku 2003 r., gdy miejscowe oddziały rebelianckie wznieciły powstanie przeciwko władzom w Chartumie, oskarżanym o marginalizowanie mieszkańców prowincji przy podziale władzy, faworyzowanie plemion arabskich oraz próby zmiany struktury demograficznej w regionie. W odpowiedzi rząd aktywnie wspierał tworzenie arabskich bojówek plemiennych, tzw. dżandżawidów, które za cichym przyzwoleniem władz rozpoczęły kampanię czystek etnicznych skierowaną przeciwko wspólnotom podejrzewanym o sprzyjanie rebeliantom. Ocenia się, że w wyniku dotychczasowych walk zginęło 300 tys. ludzi, a blisko dwa i pół miliona zostało wypędzonych ze swych domów. Jest to najgorszy w chwili obecnej kryzys humanitarny na świecie.
Na podstawie: iol.co.za, news.bbc.co.cza, mg.co.za, news24.com