Rebelianci Hutu wciąż zagrażają kongijskim cywilom
Brytyjska organizacja humanitarna Oxfam ostrzega, że ruandyjscy rebelianci z plemienia Hutu, którzy ukrywają się we wschodnich prowincjach Demokratycznej Republiki Kongo wciąż stanowią ogromne zagrożenie dla zamieszkujących ten obszar cywilów.

Oxfam zwraca jednak uwagę, iż zagrożenie dla cywilów stanowią nie tylko bojownicy FDLR ale również mający ich teoretycznie chronić żołnierze kongijskiej armii rządowej. Nigdy nie słynęła ona z silnej dyscypliny, a teraz gdy żołnierzom nie płaci się żołdu od trzech miesięcy, stała się szczególnie skora do grabieży.
FDLR składa się z pochodzących z Rwandy członków plemienia Hutu (większość z nich to byli żołnierze ruandyjskiej armii oraz członkowie paramilitarnych bojówek „Interahamwe”), którzy po słynnym ruandyjskim ludobójstwie i przegranej wojnie domowej w 1994 r. schronili się na terytorium Demokratycznej Republiki Kongo. Ich obecność na terytorium tego państwa była przyczyną stałego napięcia na linii Kinszasa-Kigali i dwukrotnie spowodowała ruandyjską inwazję na ten kraj.

Kongijskie władze planują kontynuować ofensywę mimo wycofania się Ruandyjczyków. W ich zastępstwie w drugiej fazie operacji kongijską armię rządową wesprą siły stacjonującego w DR Kongo kontyngentu sił pokojowych ONZ (MONUC).
Jeszcze w trakcie operacji rebelianci używali cywilów jako „żywych tarcz”, jak również dopuszczali się mordów i gwałtów w odwecie za działania kongijskiego wojska. Od 2006 r. walki pomiędzy kongijską armią oraz licznymi rebelianckimi ugrupowaniami zmusiły do ucieczki blisko milion mieszkańców Kivu.
Na podstawie: news.bbc.co.uk