Ruandyjska armia opuściła terytorium DR Kongo
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ruandyjskie wojska opuściły w środę terytorium Demokratycznej Republiki Kongo. Główny cel ich misji – zniszczenie baz rebeliantów z plemienia Hutu – nie został jednak zrealizowany.

Ofensywa przeciw FDLR („Demokratyczne Siły Wyzwoleńcze Rwandy”) trwała od 20 stycznia, gdy za zgodą rządu w Kinszasie kilka tysięcy ruandyjskich żołnierzy wkroczyło na terytorium Demokratycznej Republiki Kongo. Dwa nieufne wobec siebie i od lat zaciekle zwalczające się państwa połączyły siły w celu likwidacji baz pochodzących z Rwandy rebeliantów Hutu. Ich obecność na terytorium Konga (większość członków FDLR to byli żołnierze ruandyjskiej armii oraz członkowie paramilitarnych bojówek „Interahamwe”, odpowiedzialni za ludobójstwo z 1994 r.) byłą przyczyną stałego napięcia na linii Kinszasa-Kigali i dwukrotnie spowodowała ruandyjską inwazję na ten kraj.
Ruandyjczycy mieli wielką ochotę pozostać na terytorium Kongo i kontynuować ofensywę przeciw FDLR., lecz rząd w Kinszasie nie chciał o tym słyszeć. Obecność Ruandyjczyków na terytorium kraju budzi wśród zwykłych Kongijczyków wiele negatywnych emocji. Ruandyjscy żołnierze w latach 1998-2003 okupowali bowiem znaczne obszary DR Kongo, dopuszczając się tam wielu mordów i gwałtów.

W prowincji panuje teraz strach przed odwetem FDLR. Jeszcze w trakcie operacji rebelianci używali bowiem cywilów jako „żywych tarcz”, jak również dopuszczali się mordów i gwałtów w odwecie za działania kongijskiego wojska. Ich ofiarą padło od 30 do 100 mieszkańców tamtejszych wsi. Rzecznik UNHCR Ron Redmond poinformował we wtorek, że tylko w ostatnich dniach ataki FDLR zmusiły do ucieczki 3 tysiące ludzi.

Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za, iol.co.za
Zdjęcia: flickr