Rząd DR Kongo domaga się ekstradycji Nkundy
Rząd Demokratycznej Republiki Kongo zażądał w sobotę od władz sąsiedniej Rwandy wydania zatrzymanego w czwartek (22.01.) generała Laurenta Nkundy. Jego rebelia wstrząsnęła w ostatnich miesiącach całym regionem Wielkich Jezior. „Ciągle czekamy na decyzję władz Rwandy o ekstradycji Nkundy” oświadczył kongijski minister informacji, Lambert Mende. „On jest Kongijczykiem i popełnił swe zbrodnie w Kongo” dodał.
Nkunda został aresztowany w czwartek wieczorem (22.01.), gdy uciekł na terytorium Rwandy przed zmierzającą w kierunku jego siedziby ofensywą kongijsko-ruandyjskich wojsk. Władze w Kigali nie podjęły jednak jeszcze decyzji, czy wydać Kongijczykom swego byłego sprzymierzeńca.
Społeczność międzynarodowa jest generalnie bardzo zadowolona z aresztowania Nkundy, którego rebelia wstrząsnęła w ostatnich miesiącach całym regionem Wielkich Jezior. Wielu ma nadzieje, że jego upadek przyniesie wreszcie pokój umęczonemu Kongu.
W prowincji Północne Kivu (wschodnie Kongo) trwa obecnie międzynarodowa operacja wymierzona w ukrywających się tam ruandyjskich rebeliantów z plemienia Hutu („Demokratyczne Siły Wyzwoleńcze Rwandy” - FDLR). Kolumny wojsk ruandyjskich i kongijskich skierowały się jednak również w kierunku siedziby Nkundy w Bunagana. Jego bojownicy nie stawiali oporu bo to właśnie w imię walki z ruandyjskimi Hutu Nkunda wywołał swą rebelię. Okazuje się, że rząd w Kinszasie poważnie traktował swe zapowiedzi, że celem operacji jest nie tylko likwidacja baz Hutu ale rozbrojenie wszystkich innych rebelianckich ugrupowań w Kivu – w tym kierowanego przez Nkundę Narodowego Kongresu Obrony Ludu (CNDP).
Krucjata Nkundy
Laurent Nkunda przez długi czas nie uznawał ani postanowień podpisanego w 2003 r. porozumienia pokojowego (kończącego wojnę domową w DR Kongo) ani wyników demokratycznych wyborów z czerwca 2006 r. Zbuntowany generał twierdził, że walczy w obronie swych rodaków Banyamulenge (kongijski odłam plemienia Tutsi), prześladowanych przez rząd w Kinszasie i wrogo nastawione miejscowe plemiona. Wraz z kilkutysięczną prywatną armią, złożoną z dobrze uzbrojonych i doświadczonych w boju rebeliantów, atakował każdego, kto jego zdaniem zagraża interesom Tutsi – lub jego samego. Trzykrotnie (w 2004, 2006 i 2007 r.) ponosił bunt przeciwko rządowi w Kinszasie.
Pod koniec sierpnia 2008 r. jego rebelianci ponownie podjęli szeroko zakrojone działania w prowincji Północne Kivu. Zdaniem ONZ to Nkunda stał za eskalacją przemocy, gdyż chce rozszerzyć obszar terytorium kontrolowanego przez swoich bojowników. On sam oskarżał z kolei rząd o nie wywiązanie się z zapisów porozumienia, przewidujących rozprawę z ukrywającymi się w dżunglach wschodniego Konga rebeliantami Hutu z FDLR. Zdaniem Nkundy prześladują oni kongijskich Banyamulenge, których on musi samodzielnie chronić.
Ofensywa CNDP przyniosła serię porażek armii rządowej i postawiła wschodnie Kongo na skraju kompletnego chaosu. Rebelianci podeszli pod Gomę, stolicę Północnego Kivu, którą uratowało jedynie jednostronne ogłoszenie rozejmu przez zbuntowanego generała. Od końca sierpnia z rejonu walk uciekło blisko 250 tys. osób, które w niezmiernie ciężkich warunkach przebywają obecnie w obozach dla uchodźców lub ukrywają się w dżungli. Łącznie od jesieni 2007 roku blisko 1,2 miliona mieszkańców Kivu musiało opuścić swe domy. Woleli oni jednak wybrać wegetację w buszu lub obozach niż stać się ofiarą gwałtów i mordów, jakich dopuszczają się wszystkie strony konfliktu.
Wydawało się, że Nkunda pogrąży w chaosie całe Kongo, lecz od stycznia passa przestała mu sprzyjać. Wspierająca (wedle wszelkiego prawdopodobieństwa) rebelię Rwanda porozumiała się nad jego głową z rządem w Kinszasie i gdy ten obiecał rozprawę z FDLR Nkunda przestał być Ruandyjczykom potrzebny. Na początku stycznia na łonie CNDP nastąpił z kolei rozłam. Generał Bosco Ntaganda – szef sztabu Nkundy ogłosił, iż naczelne dowództwo CNDP zdecydowało się pozbawić Nkundę dowództwa z powodu „złego zarządzania” i „błędów w dowodzeniu”. Rozłamowcy ogłosili nie tylko zakończenie konfliktu, lecz również oddali się do dyspozycji dowództwa armii rządowej, w celu pełnego zintegrowania rebelianckich oddziałów z jej strukturami.
Na podstawie: news24.com, news.bbc.co.uk