Somalijscy islamiści walczą między sobą
Co najmniej czterdzieści osób zginęło w ostatnich dniach w zaciętych walkach w środkowej Somalii. O kontrolę nad dwoma tamtejszymi miastami walczą ze sobą twardogłowi "somalijscy talibowie" i umiarkowanie islamistyczna milicja Ahlu Sunna Waljamaca. W ostatni weekend Ahlu Sunna Waljamaca odbiła z rąk fundamentalistów z al-Shabab (islamistyczni rebelianci znani również jako "somalijscy talibowie") dwa miasta w środkowej Somalii. Obecnie walki toczą się w jednym z nich - Guriel. W starciach zginęło co najmniej czterdzieści osób, a pięćdziesiąt innych zostało rannych.
O Ahlu Sunna Waljamaca wiadomo niewiele. Ta złożona z umiarkowanych islamistów milicja powstawała stosunkowo niedawno, a w ostatnią niedzielę (28.12.) ogłosiła "świętą wojnę" przeciw al-Shabab. Umiarkowani islamiści uważają, że "somalijscy talibowie" nie przynoszą krajowi nic prócz wojny i niepotrzebnego rozlewu krwi.
al-Shabab oskarża z kolei członków Ahlu Sunna Waljamaca o pozostawanie na etiopskim żołdzie. "Wiemy, że Etiopia uzbraja niektóre grupy o religijnych nazwach, które atakują bojowników al-Shabab" oświadczył szejk Husein szejk Ali Fido. "Nie osiągną jednak swojego celu, jakim jest zatrzymanie dżihadu przeciw wrogom Allacha" dodał.
Tymczasem zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami do końca roku z Somalii mają się wycofać etiopskie siły okupacyjne. Społeczność międzynarodowa obawia się jednak, że bez etiopskiej pomocy dni prozachodniego somalijskiego rządu tymczasowego będą policzone, a konflikt stanie się jeszcze bardziej zaciekły. Islamistyczni rebelianci odnoszą bowiem w ostatnich miesiącach coraz większe sukcesy, a pod ich kontrolą znajduje się dziś większość południowej Somalii i całe dzielnice Mogadiszu. 7 grudnia ogłosili wręcz powstanie "państwa islamskiego" w południowej Somalii i rozpoczęli tworzenie własnej administracji. W tej sytuacji wielu ma nadzieję, że Ahlu Sunna Waljamaca okaże się nowym graczem, który będzie w stanie powstrzymać fundamentalistów.
Upadłe państwo
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem "upadłym", w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich "Panowie Wojny" podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła "somalijskich talibów" i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie rezygnują jednak z walki i prowadzą przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajduje się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez rebeliantów.
Krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna. ONZ szacuje, że około 3,2 miliona Somalijczyków (40 proc. społeczeństwa) bezwzględnie potrzebuje pomocy żywnościowej, a jedno na sześcioro dzieci poniżej piątego roku życia jest dotkliwie niedożywione.
Na podstawie: iol.co.za, news.bbc.co.uk