Szczyt kryzysowy debatuje nad sytuacją w Somalii
W etiopskiej Addis Abebie spotkali się na nadzwyczajnym szczycie przedstawiciele Międzyrządowego Organu ds. Rozwoju (IGAD). Przez najbliższe dwa dni będą debatować na temat kryzysowej sytuacji w Somalii. IGAD jest subregionalnym ugrupowaniem, w którego skład wchodzi sześć państw Rogu Afryki - Dżibuti, Etiopia, Kenia, Somalia, Sudan, Uganda. W niedzielę i poniedziałek (21-22.12.) ministrowie spraw zagranicznych tych państw będą przy udziale przedstawicieli Unii Afrykańskiej rozmawiać o kryzysowej sytuacji w Somalii.
Ministrowie zapewne znajdą więcej tematów do debaty niżby nawet chcieli. Etiopia podtrzymuje bowiem obietnicę, iż do końca grudnia wycofa z Somalii swoje wojska, które od grudnia 2006 r. okupują dużą część tego kraju. Społeczność międzynarodowa obawia się jednak, że bez etiopskiej pomocy dni prozachodniego somalijskiego rządu tymczasowego będą policzone, a konflikt stanie się jeszcze bardziej zaciekły. Islamistyczni rebelianci odnoszą bowiem w ostatnich miesiącach coraz większe sukcesy, a pod ich kontrolą znajduje się dziś większość południowej Somalii i całe dzielnice Mogadiszu. 7 grudnia ogłosili wręcz powstanie „państwa islamskiego” w południowej Somalii i rozpoczęli tworzenie własnej administracji.
Sytuacji nie poprawiają plotki, iż wraz z Etiopczykami kraj opuszczą także stacjonujący tam żołnierze sił pokojowych z Ugandy i Burundi. Oznaczałoby to de facto koniec misji pokojowej Unii Afrykańskiej (AMISOM), gdyż żołnierze z tych państw stanowią niemal całość kontyngentu. W rezultacie pogrążona w konflikcie Somalia zostałaby całkowicie pozostawiona sama sobie, a droga do przejęcia władzy przez islamistów byłaby otwarta.
Co gorsza somalijski Tymczasowy Rząd Federalny znajduje się w stanie rozkładu. Prezydent Abdullahi Yusuf Achmed pozbawił stanowiska premiera Nur Hassana Husseina, lecz parlament nie przyjął prezydenckiej decyzji i rozpoczął w ostatnich dniach procedurę impeachmentu. Chaos na szczytach władzy połączony z pogłębiającym się konfliktem i kryzysem humanitarnym budzi niepokój społeczności międzynarodowej.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem „upadłym”, w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich „Panowie Wojny” podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła „somalijskich talibów” i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie rezygnują jednak z walki i prowadzą przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajduje się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez rebeliantów.
Krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna. ONZ szacuje, że około 3,2 miliona Somalijczyków (40 proc. społeczeństwa) bezwzględnie potrzebuje pomocy żywnościowej, a jedno na sześcioro dzieci poniżej piątego roku życia jest dotkliwie niedożywione.
Na podstawie: news.bbc.co.uk