Togo/ Decydująca rozgrywka rozpoczęta
W dniu dzisiejszym rozpoczęły się wybory prezydenckie w zachodnioafrykańskim Togo. W szrankach stanęli kandydat opozycji Emmanuel Bob Akitani oraz Faure Gnassingbe, syn zmarłego w lutym dyktatora, a zarazem reprezentant obozu władzy, który przez ostatnie 38 lat rządził niepodzielnie państwem. Są to pierwsze demokratyczne wybory w tym państwie od zamachu stanu z 1967 roku.
Cały czas utrzymują się obawy, że przegrana strona nie zaakceptuje wyniku wyborów i spróbuje przejąć władzę siłą. W czasie kampanii wyborczej w aktach przemocy zginęło 7 osób, a polityczna atmosfera stawała się z każdym dniem coraz bardziej gorąca. Obie strony utrzymują „na wszelki wypadek” pod bronią swe partyjne milicje. Jeszcze trzy dni temu minister spraw wewnętrznych wzywał do odłożenia wyborów w czasie, sugerując że istnieje realna możliwość wybuchu wojny domowej. P.o. prezydenta Abass Bonfoh odpowiedział jego natychmiastową dymisją.
Dzisiejsze wybory są pierwszym demokratycznym głosowaniem w tym państwie od zamachu stanu z 1967 roku. W celu ich monitorowania przybyli do togo przedstawiciele regionalnej „Wspólnoty Ekonomicznej Państw Zachodniej Afryki” („ECOWAS”).
Kryzys w Togo wybuchnął 5 lutego gdy na atak serca zmarł prezydent Gnassingbe Eyadema, który przez 38 lat sprawował niepodzielną władzę w państwie. Po jego śmierci wspierająca go Armia w ekspresowym tempie mianowała p.o. prezydenta jego syna - Faure Gnassingbe. Mianowanie odbyło się jednak z pogwałceniem konstytucji, która przewiduje, że w takiej sytuacji funkcję tą powinien objąć przewodniczący parlamentu. Przyjęte zostały również poprawki do konstytucji, które w praktyce umożliwiały Gnassingbe sprawowanie władzy do 2008 r. bez przeprowadzania wyborów. Pod wpływem ulicznych protestów oraz nacisków ze strony społeczności międzynarodowej Gnassingbe ustąpił jednak ze stanowiska na rzecz przewodniczącego parlamentu Abassa Bonfoha.
za BBC