Togo/ "Uważaj panie Chirac - w Togo też są Francuzi"
W zachodnioafrykańskim Togo nie milkną protesty przeciwko dokonanemu z pogwałceniem konstytucji mianowaniu syna zmarłego dyktatora na stanowisko p.o. prezydenta. Obok haseł antyrządowych pojawiają się też jednak hasła antyfrancuskie. „Uważaj panie Chirac – w Togo też są Francuzi” głoszą niektóre transparenty. Jest to czytelna aluzja do wydarzeń na Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie po orgii antyfrancuskich zamieszek ok. 8 tys. Francuzów musiało w panice opuścić ten kraj.
Togo przed odzyskaniem niepodległości w 1960 r. było francuską kolonią, a później również utrzymywało bliskie związki z byłą metropolią. Paryż popierał trwające 38 lat dyktatorskie rządy Gnassingbe Eyademy i to jest zasadniczym powodem antyfrancuskich nastrojów dużej części społeczeństwa. Jeśli sytuacja w Togo wymknie się z pod kontroli to powtórzenie wydarzeń z Wybrzeża Kości Słoniowej może się okazać bardzo prawdopodobne.
Protesty w Togo nie ustają choć na szczęście nie powtórzyły się wydarzenia z zeszłego tygodnia gdy w starciach z policją zginęło kilka osób. Obecnie w samym tylko Lome (stolicy) protestuje ok. 10 tys. demonstrantów. Lider opozycji Gilchrist Olympio domaga się podjęcia przez inne państwa regionu działań na rzecz zaprowadzenia demokracji w Togo, twierdząc że ich reakcja na pucz będzie „Testem dla całej Afryki”.
Społeczność międzynarodowa podjęła już pewne działania. Wspólnota Ekonomiczna Państw Zachodniej Afryki („Ecowas”) zawiesiła w sobotę Togo w prawach członkowskich, ogłosiła embargo na handel bronią z tym państwem, oraz zabroniła jego liderom podróżowania po swym terytorium. Sankcje te poparły USA i Unia Europejska.
Mianowany przez armie p.o. prezydenta Faure Gnassingbe wysyła sprzeczne sygnały. W piątek zasugerował, że wkrótce ogłosi wybory prezydenckie by wkrótce później wysłać sygnał, że skorzysta z uchwalonych w ekspresowym tempie poprawek do konstytucji, które umożliwiają mu sprawowanie władzy do 2008 r. bez przeprowadzania wyborów. Eksperci twierdzą jednak, że mało prawdopodobne jest by zgodził się dobrowolnie oddać władzę. Choć ustały starcia uliczne, a Gnassingbe nawołuje do narodowej zgody, rząd nadal prowadzi bowiem represje wobec opozycyjnych mediów. Pytanie w jakim kierunku potoczy się sytuacja pozostaje sprawą otwartą.
za „Mail&Guardian” i BBC