Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Walki nie ustają mimo misji Obasanjo


17 listopad 2008
A A A

Po niedzielnych rozmowach ze specjalnym wysłannikiem sekretarza generalnego ONZ zbuntowany generał Laurent Nkunda obiecał, iż poprze zawieszenie broni. Jeszcze tego samego dnia na wschodzie Demokratycznej Republiki Kongo wybuchły jednak nowe walki. Zaciekłe walki wybuchły w niedzielną noc w rejonie Riwindi – 125 kilometrów na północ od stolicy prowincji Północne Kivu, Gomy. Rebelianci twierdzą, że zajęli miasto, czego póki co nie potwierdziły jeszcze siły ONZ. Rzecznik Nkundy oświadczył, że rebelianci mają zamiar „uciszyć” armię rządową i „wymusić” na niej zawieszenie broni.
Image
Olusegun Obasanjo (cc.) flickr


Tymczasem kilka dni wcześniej rozpoczęła się misja byłego prezydenta Nigerii Oluseguna Obasanjo, którego sekretarz generalny ONZ mianował swym specjalnym wysłannikiem do Demokratycznej Republiki Kongo. Po odbyciu rozmów z prezydentami Angoli i Kongo, José Eduardo dos Santosem i Josephem Kabilą, Obasanjo spotkał się w niedziele z samym Nkundą. W wyniku tych rozmów zbuntowany generał obiecał, że będzie przestrzegać zawieszenia broni i poprze oenzetowskie wysiłki na rzecz przerwania konfliktu. Zgodził się również przepuszczać przez swoje linie konwoje z pomocą humanitarną dla cywilów, których ostatnie walki pozbawiły dachu nad głową.

Nkunda zgodził się również wziąć udział w organizowanych przez ONZ rozmowach pokojowych w kenijskim Nairobii. Nie wiadomo jednak czy dojdzie do jego bezpośrednich rozmów z prezydentem Kabilą. Władze Konga na razie odmawiają bowiem bezpośrednich negocjacji z Nkundą, którego ogłosiły terrorystą i ruandyjską marionetką.Image

Zadowolony z wyników rozmów Obasanjo odleciał następnie do Kigali, gdzie spotka się z prezydentem Rwandy, Paulem Kagame.

Krucjata Nkundy

Laurent Nkunda przez długi czas nie uznawał ani postanowień podpisanego w 2003 r. porozumienia pokojowego (kończącego wojnę domową w DR Kongo) ani wyników demokratycznych wyborów z czerwca 2006 r. Zbuntowany generał twierdził, że walczy w obronie swych rodaków Banyamulenge (kongijski odłam plemienia Tutsi), prześladowanych przez rząd w Kinszasie i wrogo nastawione miejscowe plemiona. Wraz z kilkutysięczną prywatną armią, złożoną z dobrze uzbrojonych i doświadczonych w boju rebeliantów atakuje każdego kto jego zdaniem zagraża interesom Tutsi – lub jego samego. Jego ofensywy kilka razy postawiły wschodnie Kongo na skraju kompletnego chaosu. Walki przerwał dopiero rozejm z 23 stycznia 2008 r.

Pod koniec sierpnia walki wybuchły z nową siłą, a rebelianci podjęli szeroko zakrojone działania w prowincjach Północne i Południowe Kivu. Zdaniem ONZ to Nkunda stoi za eskalacją przemocy, gdyż chce rozszerzyć obszar terytorium kontrolowanego przez swoich bojowników. On sam oskarża z kolei rząd o nie wywiązanie się z zapisów porozumienia, przewidujących rozprawę z ukrywającymi się w dżunglach wschodniego Konga rebeliantami z plemienia Hutu z sąsiedniej Rwandy. Zdaniem Nkundy prześladują oni kongijskich Banyamulenge, których on musi samodzielnie chronić.
Image
Laurent Nkunda (cc) flickr


Kilka tygodni temu Nkunda, który dotychczas ograniczał się wyłącznie do strzeżenia swej strefy wpływów w Północnym Kivu, zagroził, że rozpocznie otwartą wojnę przeciwko rządowi w Kinszasie. W wywiadzie dla BBC oświadczył, że jego celem jest odtąd „wyzwolenie mieszkańców Kongo”.

Wciąż krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna na pogrążonych w konflikcie obszarach. Od końca sierpnia z rejonu walk uciekło blisko 250 tys. ludzi, którzy w niezmiernie ciężkich warunkach przebywają obecnie w obozach dla uchodźców lub ukrywają się w dżungli. Łącznie od jesieni 2007 roku blisko 1,2 miliona mieszkańców Kivu musiało opuścić swe domy. Woleli oni jednak wybrać wegetację w buszu lub obozach niż stać się ofiarą gwałtów i mordów jakich dopuszczają się wszystkie strony konfliktu.

Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com, iol.co.za, mg.co.za