Zimbabwe/ Rada Bezpieczeństwa kwestionuje sens wyborów
Po raz pierwszy od wybuchu wyborczego kryzysu w Zimbabwe głos zabrała Rada Bezpieczeństwa ONZ, kwestionując w poniedziałek możliwość przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów w tym kraju. Krytyka poczynań prezydenta Mugabe rośnie z każdym dniem. „Rada Bezpieczeństwa ubolewa, iż kampania przemocy oraz prześladowań wymierzonych w polityczną opozycję uniemożliwia przeprowadzenie wolnych i uczciwych wyborów w dniu 27 czerwca” głosi przyjęte jednomyślnie oświadczenie. Jednocześnie Rada wyzywa w nim do respektowania wyników wyborów z 29 marca. Pierwszą turę wyborów prezydenckich zwyciężył wówczas kandydat opozycji Morgan Tsvangirai, a jego partia – Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany (MDC) – zdobyła przewagę w parlamencie.
Od tego momentu przez Zimbabwe przetacza się fala przemocy skierowanej przeciwko działaczom i zwolennikom opozycji. Według przedstawicieli MDC z rąk służb bezpieczeństwa i prorządowych bojówek zginęło już 86 osób, a 200 tysięcy wypędzono ze swych domów. W rezultacie Tsvangirai oficjalnie zrezygnował z kandydowania twierdząc, że jego ugrupowanie nie może wymagać od wyborców, aby zagłosowali przeciwko Mugabe i narażali w ten sposób swoje życie. Następnie, po niedzielnym (22.06.) ataku na siedzibę MDC w Harare, schronił się w holenderskiej ambasadzie.
Na Mugabe spada od dłuższego czasu fala krytyki ze strony przedstawicieli państw Zachodu, niektórych państw afrykańskich, organizacji pozarządowych i obrońców praw człowieka. Domagają się oni zaprzestania przemocy i odwołania wyborów do czasu zawarcia porozumienia pomiędzy rządem a opozycją. Rząd USA już zapowiedział, że nie uzna wyników piątkowych wyborów.
Rezolucja RB ONZ jest jak na razie najpoważniejszym głosem w tej sprawie. Zarazem po raz pierwszy Rada, której stałymi członkami są zaprzyjaźnione z Mugabe Chiny i Rosja, zabrała oficjalny głos w sprawie kryzysu. Tekst oświadczenia został jednak mocno złagodzony w porównaniu z pierwotną, zaproponowaną przez Wielką Brytanię, wersją, w której obciążono Mugabe pełną odpowiedzialnością za kryzys. W pierwotnym dokumencie zapowiadano też, że w przypadku nie przeprowadzenia uczciwych wyborów jedynym legalnym przywódcą Zimbabwe będzie Tsvangirai.
Robert Mugabe rządzi Zimbabwe (dawniej Rodezja Południowa) od 1980 r., gdy jego partyzancki ruch ZANU-PF przejął władzę z rąk rasistowskiego białego reżimu Iana Smitha. Z biegiem czasu jego początkowo umiarkowane rządy stawały się co raz mniej demokratyczne, a co raz bardziej brutalne i radykalne. Mimo, że Zimbabwe panuje oficjalnie system wielopartyjny, raporty organizacji broniących praw człowieka donoszą o nagminnych przypadkach fałszerstw wyborczych, wykorzystywania struktur państwowych na rzecz rządzącej partii oraz represjach wobec działaczy opozycji, w postaci aresztowań, tortur i zabójstw. USA uznaje Zimbabwe za jedno z "sześciu najbardziej tyranizowanych państw na świecie".
Polityka Mugabe, a zwłaszcza jego reforma rolna doprowadziły poza tym Zimbabwe do niemal kompletnej ruiny. PKB spadło w porównaniu z 2002 r. o 40 procent, a inflacja wynosi ponad 26 tysięcy procent, co stanowi światowy rekord. Obecnie blisko 80 procent mieszkańców Zimbabwe jest bez pracy, brakuje paliwa i artykułów żywieniowych, coraz częstsze są przerwy w dostawach wody i elektryczności, a ponure żniwo zbiera epidemia AIDS. W rezultacie prawie trzy miliony obywateli uciekły z kraju ojczystego do Republiki Południowej Afryki.
Na podstawie: mg.co.za