Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Ameryka Północna Coraz szybszy upadek dolara

Coraz szybszy upadek dolara


13 marzec 2008
A A A

Rynek walutowy nie miał się czym we wtorek pożywić, więc wydawało się, że po przedpołudniowym rajdzie kurs EUR/USD ugrzęźnie pod poziomem 1,55 USD. Trudno o bicie rekordów wszech czasów bez mocnych impulsów. Okazało się, że może i trudno, ale nie w przypadku dolara.

Coraz większa ilość analityków (między innymi Citigroup i Goldman Sachs twierdzi, że akcja banków centralnych nie zmniejszy nieufności, która panuje na rynku kredytowym. Pojawiły się też głosy krytykujące działanie Fed. Głosy wcale nie takie nierozsądne. Słyszałem analityka, który zapytał na przykład: co Fed zrobi z tą kupą śmieci, czyli obligacjami opartymi na rynku nieruchomości? Rynek surowców długo nie reagował na gwałtowne zmiany kursów dolara. Widać było, że inwestorzy chcą poczekać do danych makro. Jednak przecena dolara zmusiła w końcu popyt do działania i ceny złota, miedzi i ropy wzrosły o ponad jeden procent. Cena ropy dotknęła poziomu 110 USD reagując tylko chwilowym spadkiem na raport o większych niż oczekiwano zapasach paliw i ropy w USA.

 W USA środa pozbawiona była ważnych publikacji makroekonomicznych. Jedynie MBA (stowarzyszenie banków hipotecznych) poinformowało, że jego indeks wniosków o kredyty hipoteczne (nowe i refinansowanie) spadł o 1,9 procent w ostatnim tygodniu. Nie można się dziwić, że tak się dzieje, bo Fed obniża stopy, a koszt kredytu rośnie. MBA informuje, że w ostatnim tygodniu średni koszt kredytu 30 – letniego ze stałym oprocentowaniem (FRM) wynosił 6,37 procent (bez prowizji bankowych), czyli najwięcej od początku października 2007. Jak widać obniżki stóp na ten rynek nie działają. Nie podziałają też ostatnie decyzje Fed.

Rynek akcji rozpoczął handel nadal w „byczym” nastroju. Indeksy, a szczególnie najbardziej przeceniony ostatnio NASDAQ, nie chciały spadać. W końcu sesji przeważyła co prawda chęć do realizacji zysków, ale jeśli się spojrzy na to, co napisałem wyżej to można powiedzieć, że była ona całkowicie niegroźna. Jednak rano kontrakty na amerykańskie indeksy spadały po więcej niż jeden procent pociągnięte w dół przez bardzo mocne spadki indeksów w Azji. Na przykład indeks Nikkei stracił 3,5 procent. Powodem była nieustanna przecena dolara i droga ropa. Dolar rano kosztował 100,3 jenów, czyli najmniej od 13 lat. Najważniejsze było jednak to, że pękło wsparcie na poziomie 101,5 jenów, a to otwiera przed dolarem przepaść. Zagadką jest dlaczego nie interweniował Bank Japonii. Uderzenie tuż nad kursem 101,50 jenów z pewnością odwróciłoby trend na jakiś czas. Może bank zrobi to dzisiaj, a może okres interregnum nie sprzyja podejmowaniu decyzji – szef BoJ odchodzi, a kandydatura następcy została ostatnio zawetowana. Wniosek? Tylko gracze amerykańscy (jeśli chodzi o rynek akcji) mogą dzisiaj wystąpić w roli rycerza na białym koniu i uratować świat przed przeceną.