NATO szuka oszczędności
NATO szuka oszczędności w czasach kryzysu - redukuje liczbę dowództw, agencji i ogranicza inwestycje. Ministrowie obrony Sojuszu na spotkaniu w Brukseli wstępnie zaakceptowali propozycje sekretarza generalnego. Polska cięć uniknęła - poinformował minister obrony Bogdan Klich.
Sojusz chce zmniejszyć liczbę dowództw o połowę. Stracą je między innymi Portugalia, Dania, Niemcy, Hiszpania i Wielka Brytania. Liczba wojskowych w dowództwach będzie zredukowana z 13. tysięcy do niecałych 9. "Odchudzamy Sojusz. Pozbawiamy go tłuszczu i zostawiamy mięśnie. Sojusz będzie bardziej mobilny, sprawny, a my mniej pieniędzy będziemy na to wydawać. Chodzi o to, żeby było więcej NATO w NATO" - skomentował minister obrony.
Na pewno nie będzie likwidacji Centrum Szkolenia Sił Połączonych w Bydgoszczy. "Tej najważniejszej NATO-wskiej struktury jaka jest na terytorium Polski" - dodał Bogdan Klich. Pieniądze nie zostaną też ograniczone na stworzenie batalionu łączności o który zabiega Polska. Warszawa zaakceptowała więc propozycje oszczędnościowe. Minister wyjaśnił, że Polska zgodziła się na nie także dlatego, że nie naruszają one zdolności obronnych Sojuszu do prowadzenia operacji dla takich krajów jak Polska.
Jeśli natomiast chodzi o inwestycje NATO-wskie w naszym kraju, to także nie zostaną obcięte, ale część projektów zostanie wydłużonych. Chodzi o rozbudowę portów i lotnisk, czy budowę składów paliwowych, a także stacji radarowych.
Polska, obok Włochów, otrzymuje najwięcej pieniędzy na nowe inwestycje - w tym roku wyniosły one około 30.milionów euro. Propozycje cięć, choć zostały dziś przyjęte do wiadomości przez wszystkich sojuszników, to wiadomo, że nie wzbudzają zachwytu w Portugalii, która najwięcej straci na oszczędnościach.
Z kolei Wielka Brytania wciąż domaga się domaga się jeszcze większych ograniczeń w wydatkach. Z tym problemem będą musieli się zmierzyć przywódcy Sojuszu Północnoatlantyckiego na listopadowym szczycie w Lizbonie.