Romney walczy o poparcie Latynosów i kobiet
Republikanie opracowali specjalny program, mający na celu zdobycie głosów najliczniej rozwijającej się społeczności latynoskiej. W tle rozgorzał spór – kto powinien, a kto nie, wypowiadać się w kwestiach ekonomicznych.
Ponad pól miliona młodych Latynosów uzyska w tym roku prawa wyborcze. Z walki o ich poparcie nie zamierzają rezygnować Republikanie zwłaszcza, że większość tej społeczności czuje się rozczarowana dotychczasową polityką Baracka Obamy. Przygotowany z myślą o nich program ma pomóc nawiązać długotrwałe relacje i zdobyć nowe głosy. Dwujęzyczne informacje wysyłane na telefony komórkowe czy hiszpańskojęzyczne audycje w radio i telewizji - to tylko niektóre elementy nowej strategii.
Zarówno dla Latynosów, jak i dla większości wyborców, najważniejszą jednak kwestią pozostaje gospodarka oraz poprawa sytuacji na rynku pracy. Wyniki badań pokazują, że ponad 56 proc. Latynosów uważa, że mniejsze zaangażowanie rządu korzystniej wpłynie na poprawę ich sytuacji materialnej. 33 proc. sądzi przeciwnie.
Program gospodarczy stał się również przedmiotem walki o kobiecy elektorat, zwłaszcza po słowach Hilary Rosen, współpracownika stacji CNN i konsultantki Partii Demokratycznej. Rosen zarzuciła żonie kandydata GOP na prezydenta - Ann Romney, że nie powinna wypowiadać się o sytuacji ekonomicznej kobiet, gdyż w swoim życiu nie przepracowała ani jednego dnia. Ta w odpowiedzi założyła konto na Twitterze. W swoim pierwszym wpisie stwierdziła, że jej decyzją było pozostać w domu i wychować piątkę dzieci, co było niezwykle ciężką pracą.
Według komentatorów, wypowiedź Rosen nie wpłynie znacząco na spadek poparcia Obamy wśród kobiet. Ostatnie sondaże w tej grupie wskazują na 16 proc. przewagę obecnego prezydenta (55 proc.) nad Romneyem (39 proc.). Nie oznacza to jednak, że kandydat GOP zrezygnuje z okazji do kontrataku. Dodatkowym atutem ma być obecność jego żony Ann w mediach i aktywny udział w kampanii wyborczej, co jednocześnie ma spowodować zmianę i ocieplenie jego wizerunku.
Źródło: politico.com, cnn.com.