USA/ Superwtorek jednak dla Obamy
Nie jest to duża różnica, ale dość zaskakująca wsytuacji gdy "na gorąco" na zakończenie superwtorku, po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania w Kalifornii, powszechnie zwycięzcą pgłoszono Hillary Clinton. Warto jednak podkreślić, że wyniki wciąż nie są oficjalne.
Taki obrót spraw gwarantuje emocje w kolejnych demokratycznych prawyborach. Zwłaszcza w sytuacji, gdy grupy poparcia dla obu kandydatów coraz bardziej się polaryzują.
Obama wygrał we wtorkowych prawyborach prezydenckich w aż 14 stanach, Clinton wygrała w ośmiu, przy czym głosowała na nich równa liczba wyborców. Ale różnice społeczne obu obozów są ogromne. Obama zdobył głosy ponad 80 proc. Murzynów, Clinton - prawie 70 proc. Latynosów. Clinton popiera 60 proc. kobiet, Obamę - 60 proc. mężczyzn.
Jeśli nie liczyć Murzynów, Obamę wybierają wyborcy młodsi, lepiej wykształceni i bogaci - lewicowe elity. Clinton cieszy się wielkim poparciem wśród bazy Demokratów - robotników, ludzi biedniejszych. Dodatkowo może ona liczyć na poparcie partyjnego establishmentu.
Dla wyborców, dla których najważniejsza jest zmagająca się z kryzysem gospodarka USA, zdecydowanie wygrywa Clinton. Ci, którzy główny problem Stanów widzą w wojnie w Iraku, popierają Obamę. On był interwencji w Iraku przeciwny od początku, ona ją w pierwszym momencie poparła.
Te dwa obozy Clinton i Obamy są niemal równe. Trudno przewidywać, by któryś z nich w najbliższym czasie zdobył zdecydowaną przewagę nad bezpośrednim konkurentem. Wszystko więc wyjaśni się najprawdopodobniej dopiero na krajowej konwencji Partii Demokratycznej, która odbędzie się w sierpniu. Przy ewentualnej niewielkiej róznicy między Obamą a Clinton dużą rolę podczas tej konwencji mogą odegrać elektorzy, których zdobył John Edwards. Po tym jak wycofał się on z wyścigu o nominację mają oni wolna rękę w wyborze kandydata, którego poprą.
Na podstawie: msnbc.msn.com, białydomek.blox.pl, politico.com, gazeta.pl