Chávez przestrzega: Argentyna nie jest sama.
W czwartek prezydent Wenezueli potępił decyzję Wielkiej Brytanii o wysłaniu okrętu wojennego
w rejon Malwinów/Falklandów. Zapewnił jednocześnie, iż Argentyna może liczyć na wsparcie ze strony państw regionu. Problem zostanie poddany pod dyskusję podczas niedzielnego szczytu ALBA.
„Choć trzydzieści lat temu Argentyna pozostała sama, całkowicie opuszczona, obecnie sytuacja się zmieniła. Dziś stanowi część solidnego bloku regionalnego, który nie pozwoli na jej zastraszanie
i atakowanie” - oświadczył Hugo Chávez podczas czwartkowego wystąpienia. Jednocześnie podkreślił, iż „groźby brytyjskiego rządu są śmieszne”, a kraj ten powinien opuścić należące do Argentyny wyspy.
Do ponownego podgrzania atmosfery przyczynił się komunikat brytyjskiego MSZ o wysłaniu w rejon sporu jednego z najnowocześniejszych okrętów wojennych brytyjskiej marynarki, niszczyciela HMS Dauntless. Przewiduje się, iż dotrze on do celu w marcu tego roku. Ponadto na wyspy przybył następca brytyjskiego tronu, książę William, który przez sześć tygodni służyć będzie jako pilot śmigłowca ratunkowego Royal Air Force.
Zbiegło się to z trwającymi od ponad dwóch tygodni manifestacjami na ulicach Buenos Aires, podczas których obywatele wyrażają swój sprzeciw wobec postawy Wielkiej Brytanii. Publicznie pali się brytyjskie flagi, natomiast angielskie banki obrzucane są kamieniami i oblewane czerwoną farbą.
Obecnie trwają przygotowania do niedzielnego spotkania państw członkowskich ALBA, które wyrażają swe poparcie dla Argentyny. Jak zapowiedział MSZ Wenezueli, Nicolás Maduro: „zamierzamy opracować oraz uchwalić komunikat stanowiący wyraz naszej solidarności z narodem argentyńskim w kwestii Wysp Malwińskich”.
Źródło: BBC Mundo, Clarín, TeleSur