Kolumbia: Miasta wolne od gangów?
Zdaniem kolumbijskiego ministra obrony, Juana Carlosa Pinzona, gangi kryminalne działają w zaledwie 10 proc. tamtejszych miast. Wczorajsza (28.01) wypowiedź Pinzona wywołała zdziwienie, ponieważ dane przytoczone przez ministra stoją w sprzeczności z raportami niezależnych organizacji.
W rozmowie z dziennikarzami Pinzon powiedział, że tzw. „bandas criminales" (BACRIM), którymi rząd w Bogocie określa od 2006 r. przemytników i handlarzy narkotykami, doznały w ubiegłym roku „poważnego ciosu, jak nigdy przedtem". Grupy takie zaobserwowano już tylko w 200 miastach całej Kolumbii.
Dzięki zwiększonej skuteczności organów ścigania, udało się pojmać lub zabić szefów większości grup przestępczych. Jednocześnie spora część gangów uległa podziałom na mniejsze i nie funkcjonuje pod jednolitym przywództwem. Według słów ministra, przeważający odsetek popełnianych morderstw był wynikiem krwawych walk pomiędzy BACRIM.
Tymczasem opublikowany w styczniu raport organizacji pozarządowej Nuevo Arco Iris (NAI), wykazał aktywność gangów w co najmniej 17 proc. kolumbijskich miast. Autorzy dokumentu podkreślają rosnące wpływy grup przestępczych, które od 2008 r. rozszerzają swoją obecność na terenie kraju. Do podobnego wniosku doszli też eksperci z innego think tanku, Indepaz.
Działalność rozmaitych gangów, często o charakterze paramilitarnym, pozostaje nadal poważnym problemem dla bezpieczeństwa wewnętrznego Kolumbii. Ten południowoamerykański kraj targany jest również wieloletnim konfliktem z lewicowymi rebeliantami FARC i ELN. Od listopada ubr. toczą się w tej sprawie negocjacje pokojowe. W najbliższy czwartek (31.01) przewidziano wznowienie kolejnej rundy rozmów.
Źródła: wradio.com, rcnradio.com, insightcrime.org