13 listopad 2010
-
IAR
Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi została zwolniona z aresztu domowego.
Przed domem opozycjonistki w Rangunie w Birmie czekało na nią kilka tysięcy ludzi. Chwilę po usunięciu sprzed domu noblistki barierek do środka weszli jej lekarz i adwokat. Pół godziny później Aung San Suu Kyi wyszła na zewnątrz; ale musiała długo czekać, by wiwatujący tłum dopuścił ją do głosu. "Musimy działać jednomyślnie, by osiągnąć nasz cel" - powiedziała zwolennikom.
Z ostatnich 21 lat przywódczyni birmańskiej opozycji 15 lat spędziła w areszcie domowym i więzieniu. 65 - letnia Aung San Suu Kyi miała być uwolniona w zeszłym roku, jednak incydent z udziałem Amerykanina, który wdarł się do domu opozycjonistki, twierdząc, że chce wypuścić ją na wolność, spowodował przedłużenie aresztu o 18 miesięcy. W świadomości Birmańczyków Aung San Suu Kyi jest symbolem walki o demokrację w kraju.
Europejscy liderzy z zadowoleniem przyjęli informację o zwolnieniu z aresztu domowego birmańskiej opozycjonistki. "Długo czekaliśmy na ten dzień. Aung San Suu Kyi jest bohaterskim przywódcą. Miała odwagę przeciwstawić się tyranii, stanąć w obronie zasad ponosząc konsekwencje swoich działań" - napisał w specjalnym oświadczeniu przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. "To osoba, która jest światowym symbolem odwagi i nadziei" - podkreślił szef Komisji Europejskiej Jose Barroso wyrażając radość ze zwolnienia birmańskiej opozycjonistki.
"Aung San Suu Kyi jest inspiracją dla wszystkich, którzy wierzą w wolność słowa, w demokrację i prawa człowieka" - tak zwolnienie skomentował brytyjski premier David Cameron. Niemiecka kanclerz Angela Merkel podkreśliła, że bezkompromisowość birmańskiej opozycjonistki czynią z niej postać modelową. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy przestrzegł z kolei przed kolejnym ograniczaniem jej swobody przemieszczania się i wolności słowa.
Szef Parlamentu Europejskiego potępił dotychczasowe łamanie międzynarodowych standardów i praw człowieka przez reżim wojskowy w Birmie. Podkreślił, że uwolnienie Aung San Suu Kyi powinno być pierwszym etapem na drodze do zmian politycznych w tym kraju. Z Unii Europejskiej posypały się też apele o zwolnienie wszystkich więźniów politycznych.
Szef Komisji Europejskiej napisał, że to jedyna droga, by Birma mogła rozpocząć przemiany demokratyczne. Według Pałacu Elizejskiego, Francja będzie przyglądała się pilnie czy wobec zwolnionej z aresztu domowego Aung San Suu Kyi, władze Birmy nie zastosują innych form represji. Uwolnienie birmańskiej opozycjonistki wywołało liczne reakcje nad Sekwaną.
Natychmiast po tym jak podana została informacja o zakończeniu aresztu domowego Aung San Suu Kyi, Pałac Elizejski zareagował na tę wiadomość wydając specjalny komunikat. Wyraża w nim jednocześnie radość, ale i pewną obawę co do przyszłych losów Birmanki. W komunikacie czytamy, że „prezydent Republiki Francuskiej cieszy się z odzyskanej przez Aung San Suu Kyi wolności, której nie powinna ona być nigdy pozbawiana”.
W drugiej części komunikatu władze francuskie apelują do birmańskich władz, aby Aung San Suu Kyi mogła teraz cieszyć się pełnią praw obywatelskich. Pałac Elizejski dodaje, że „wszelkie ograniczanie jej wolności przemieszczania się i wolności słowa stanowiłoby nowe i niemożliwe do zaakceptowania pogwałcenie jej praw”.
Zwolnienie z aresztu domowego przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi zostało w Wielkiej Brytanii przyjęte z ulgą, ale bez większych nadziei na poprawę sytuacji w Birmie. Od kilku godzin to główny temat brytyjskich dzienników radiowych i telewizyjnych.
Brytyjski premier, David Cameron oświadczył, że izolacja Aung San Suu Kyi była jaskrawą niesprawiedliwością, a jej zwolnienie nastapiło o wiele za późno. Były premier Gordon Brown powiedział, że jest ona najbardziej znaną i odważną wśród więźniów sumienia na świecie. Kiedy dziś rano, po 19 latach spędzonych z krótkimi przerwami w więzieniu i w areszcie domowym, Aung San Suu Kyi przemówiła do swoich zwolenników przez bramę rezydencji w Rangunie, na miejscu było dwoje korespondentów BBC - mimo nałożonego na nich przez juntę wojskową zakazu pracy. Jeden przekazał korespondencje przez telefon komórkowy, druga korespondencja została wyemitowana anonimowo.
Amerykański adwokat Aung San Suu Kyi, Jared Ganser powiedział BBC, że zdjęcie z niej aresztu nie zapowiada przełomu w Birmie: "W przeciwieństwie do zwolnienia Nelsona Mandeli w 1994 roku, kiedy zmiana wisiała w powietrzu, a rząd RPA chciał z nim dobić targu, w Birmie nie widać obecnie żadnych tego rodzaju oznak" - ocenił adwokat noblistki.
Indyjskie media publiczne na czołówkach zamieściły informacje o zwolnieniu Aung San Suu Kyi z aresztu domowego. Przypomniały jednocześnie, że znaczna część społeczeństwa birmańskiego wiązała zawsze z osobą Aung San Suu Kyi nadzieję na przywrócenie w kraju demokracji. Indie utrzymują dobre stosunki z juntą birmańską i od kilkunastu lat dystansowały się od oficjalnych form wspierania birmańskiej opozycji. Mimo to zezwalały birmańskiej emigracji mieszkającej w Indiach na ograniczoną działalność polityczną. New Delhi było krytykowane jednak często przez indyjskich obrońców praw człowieka za kontakty z juntą. Uważają oni, iż władze współpracując z totalitarnym reżimem sprzeniewierzają się ideałom demokracji. Ashok Mehta, politolog z Delhi, broni postawy indyjskiego rządu wyjaśniając: "Indie mówią, że ich polityka jest formą konstruktywnego zaangażowania. Dzięki niej krok po kroku możliwe będzie wprowadzenie Birmy w świat demokracji, praw człowieka, państwa prawa. Ale to zajmie długi, długi czas." Pozytywne reakcje indyjskich mediów publicznych, które w jakimś stopniu odzwierciedlają opinie elit rządzących, na zwolnienie birmańskiej opozycjonistki świadczą, że New Delhi przyjęło z zadowoleniem decyzję junty o uwolnieniu Aung San Suu Kyi.