Izrael/ Przemoc triumfuje na Bliskim Wschodzie
Po pięciu miesiącach względnego spokoju, przemoc powróciła na ulice Bliskiego Wschodu. Początkiem spirali przemocy był zeszłotygodniowy wtorkowy zamach w centrum handlowym w nadmorskiej miejscowości Netania, do którego przyznało się ugrupowanie Islamski Dżihad. Trzynastego lipca, dzień po ataku, izraelskie wojsko wkroczyło do położonych na Zachodnim Brzegu miasta Tulkarm, oraz wioski Atil, skąd pochodził zamachowiec-samobójca. W wyniku starć z palestyńską policją zginęło dwóch policjantów. Lider Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas potępił atak terrorystyczny, nazywając go szkodliwym dla interesów Palestyńczyków, jednak przedstawiciele rządu Izraela negatywnie ocenili brak wyraźnego wskazania na Islamski Dżihad jako sprawcę zamachu. Twierdzą także, że palestyński prezydent nie podejmuje wystarczających środków, by powstrzymać terroryzm. W związku z tym Ariel Szaron zapowiedział nasilenie operacji wojskowych, a także wznowienie ataków na liderów palestyńskich ugrupowań ekstremistycznych.
Dwa dni później, w piątek 15 lipca, izraelskie śmigłowce ostrzelały dwa samochody, w których zginęło 7 bojowników Hamasu. Odpowiedzią Palestyńczyków był ostrzał izraelskich osiedli. W wyniku ostrzału zginęła 22-letnia kobieta.
Wcześniej, w nocy z 14 na 15 lipca palestyńska policja ostrzelała w Gazie samochód, którym podróżowali bojownicy Hamasu. Samochód nie zatrzymał się na wezwanie policjantów na posterunku kontrolnym. Chwilę później jednocześnie zaatakowanych zostało kilka posterunków palestyńskiej policji. Tej samej nocy Mahmud Abbas ogłosił w Gazie stan wyjątkowy, a walki trwały do popołudnia następnego dnia. W wymianie ognia zginęło dwóch palestyńskich chłopców.
W sobotę 16 lipca, izraelska armia aresztowała 30 członków Hamasu oraz Islamskiego Dżichadu, a Mahmud Abbas po raz kolejny wezwał podzielone frakcje palestyńskie do respektowania podpisanego w lutym zawieszenia broni.
W niedzielę ponownie wybuchły walki w Gazie między izraelskim wojskiem a palestyńskimi bojówkarzami, w których dwóch z nich zostało zabitych. Zginął także Said Siam, lokalny lider Hamasu w położonej na południu miejscowości Chan Junis, który został zastrzelony przez izraelskiego snajpera.
Nawoływania liderów Autonomi Palestyńskiej do wstrzymania przemocy pozostały bez odzewu, Izrael natomiast zapowiedział podjęcie wszelkich koniecznych środków, by zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom. Nieopodal Gazy zajęły pozycje izraelskie czołgi i transportery opancerzone.
W poniedziałek, w pobliżu przejścia granicznego ze Strefą Gazy, rozpoczęła się masowa demonstracja przeciwko likwidowaniu znajdujących się tam żydowskich osiedli. Szacuje się, że w demonstracji mogło wziąć udział nawet do 40 tysięcy zwolenników skrajnej prawicy. Doszło do starć z policją, w wyniku których aresztowano 20 demonstrantów.
W dalszym ciągu kontynuowane były starcia między bojówkarzami a policją palestyńską, która stara się powstrzymać ostrzeliwanie izraelskich osiedli. Natomiast na Zachodnim Brzegu Jordanu izraelscy żołnierze zastrzelili dwóch bojówkarzy Islamskiego Dżihadu.
Próbę powstrzymania rozkręcającej się spirali przemocy podjęła społeczność międzynarodowa. Na Bliski Wschód udała się delegacja z Egiptu. W poniedziałek, po spotkaniu z egipskimi mediatorami, przedstawiciele Hamasu oświadczyli, że będą respektować postanowienia zawieszenia broni, zachowując jednak prawo do samoobrony. W ciągu kilku dni wizytę na Bliskim Wschodzie zapowiedziała także Condoleezza Rice.
[na podst. haaretzdaily.com, aljazeera.com, nytimes.com, bbc.co.uk]