Lider afgańskich rebeliantów oferuje "pomoc" Amerykanom
Gulbuddin Hekmatyar, były premier Afganistanu z czasów przed amerykańską inwazjią w roku 2001r. oznajmił, iż jego bojownicy udzielą wszelkiej niezbędnej pomocy zachodnim wojskom, jeżeli te zdecydują się na zakończenie przeciągający się już konfliktu i opuszczą jego kraj. „Jesteśmy w stanie pomóc Stanom Zjednoczonym i inny wojskom koalicyjnym, jeśli te zarysują ramy czasowe wycofania swoich żołnierzy” powiedział Hekmatyar.
Co prawda Hekmatyar nie sprecyzował, co miał na myśli mówiąc o pomocy, ale można podejrzewać, że chodziło mu o zaprzestanie zwalczania zachodnich wojsk, wstrzymanie procesu rekrutowania nowych bojowników i zakończenie zastraszania lokalnych ludności.
W 1979 roku wojska ZSRR wkroczyły na terytorium Afganistanu, aby przejąć kontrolę nad krajem i ustanowić przyjazne sowietom władze. Trwający przeszło dziesięć lat konflikt, który kosztował stronę radziecką kilkanaście tysięcy zabitych żołnierzy oraz tony porzuconego lub utraconego sprzętu, zwykł być nazywany „sowieckim Wietnamem”.
Afgańscy rebelianci nie wygraliby jednak tego starcia, gdyby nie ogromna pomoc finansowa ze strony Stanów Zjednoczonych. Paradoksalnie, w chwili obecnej Amerykanie walczą w ludźmi, których dawniej sami wyszkolili. Przykładem może być właśnie Hekmatyar, który był jednym z beneficjentów sięgającej blisko 600 mln dolarów pomocy amerykańskich tajnych służb stronie afgańskiej.
Na podstawie: cnn.com