Turcja-Irak/ "Nie atakujemy cywilów"
Turecka armia zaprzeczyła w poniedziałek oskarżeniom, jakoby jej działania wymierzone w działających w północnym Iraku kurdyjskich separatystów uderzały w ludność cywilną.
Poniedziałkowe oświadczenie jest odpowiedzią na słowa Nechirvana Barzaniego, premiera zarządzającego północnym Irakiem kurdyjskiego rządu regionalnego, który wyraził swoje zaniepokojenie faktem, iż tureckie działania „uderzają w cywilną infrastrukturę”.
Wcześniej Barzani ostrzegał, że iraccy Kurdowie nie będą stać bezczynnie jeśli ofiarą tureckiej ofensywy będą padać cywile – ich rodacy.
Turecka armia twierdzi jednak, że cywile nie padają ofiarą walk oraz zapewniła rządy Iraku i USA, że jej akcja jest wymierzona wyłącznie w rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Wspierani przez lotnictwo i artylerię tureccy żołnierze od sześciu dni walczą w północnym Iraku z kurdyjskimi separatystami, starając się zniszczyć ich bazy i linie zaopatrzenia. Turecka armia podaje, że w trakcie dotychczasowych starć zginęło 170 ludzi (153 rebeliantów i 17 tureckich żołnierzy).
Zamieszkiwany przez Kurdów północny Irak od początku lat 90-tych stanowi bazę wypadową separatystów (lub jak określa ich Turcja, terrorystów) z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Od ponad 20 lat prowadzą oni wojnę partyzancką, dążąc do oderwania od Turcji zamieszkiwanych przez Kurdów terytoriów i utworzenie tam niezależnego państwa. Gdy w wyniku I wojny w Zatoce utworzono tam strefę, do której wojska reżimu Saddama Husajna nie miały wstępu, PKK znalazła w północnym Iraku idealne schronienie. Jeszcze większą swobodę manewru uzyskała od 2003 r., gdy wojska koalicji obaliły Husajna a w północnym Iraku powstała de facto kurdyjska autonomia.
Na podstawie: iht.com, orlandosentinel.com